Trener reprezentacji Norwegii twierdzi, że to uatrakcyjni konkurencję. "Używając karabinów laserowych kibice mogą znajdować się bliżej, a biathlonowe biegi będą mogły być rozgrywane na ulicach miast, podobnie jak sprint narciarski. Jest to bardzo widowiskowy sport i można podwyższyć jego atrakcyjność właśnie poprzez zbliżenie do kibica, który będzie lepiej widział strzelanie i będzie mógł być bliżej zawodnika" - mówi PAP Kjell Hovda.
A co z charakterystycznym odgłosem wystrzału? "Można go przekazywać przez głośniki. Najważniejsze jest jednak to, że kibice będą się mogli znajdować bliżej strzelnicy i lepiej obserwować trafienia zawodników. W przyszłości chcielibyśmy, aby niektóre strzelania odbywały się nawet z odległości zaledwie 10 metrów, a to umożliwia elektronika" - dodaje Hovda.
Pomysł ma jednak wielu przeciwników. Przede wszystkim producentów broni i amunicji. "Przeciwni są również sami zawodnicy, ponieważ dla nich będzie to duże przestawienie po wielu latach treningów z tradycyjną bronią. Sport zna jednak wiele rewolucyjnych zmian, jak plecowy styl <flop> Dicka Fosbury'ego w skoku wzwyż, czy przejście w skokach narciarskich na styl V. Przecież jeszcze w latach 80-tych strzelaliśmy do baloników, albo talerzy. Protesty były też w sezonie 1978/79 kiedy biathloniści zmieniali rozmiar amunicji" - sugeruje trener Norwegów.