Plastikowe, przezroczyste kufle. Takie, w jakich podaje się piwo w gorące dni na plaży. Każdy starannie opisany nazwiskiem lub ksywką tego, kto ma z niego pić. Polscy szczypiorniści ów napój nazywają "browarem", bo kolorem do złudzenia przypomina piwo.
Buczak, który od pięciu sezonów opiekuje się także reprezentacjami polskich wioślarzy i żużlowców z Tomaszem Gollobem na czele, na treningi szczypiornistów przychodzi z dużą torbą pełną pojemniczków i zgrzewkami mineralnej. Następnie miesza zawartość z kilku pojemników z wodą. Tak powstaje "magiczna" ciecz o złotym kolorze. "Jak smakuje? Proszę spróbować" - zachęca Buczak. Dziennikarz "Faktu" spróbował i miał kłopoty z wyczuciem zdecydowanego smaku.
"Ogólnie można powiedzieć, że jest to napój izotoniczny według mojej recepty. Zawiera minerały, węglowodany, elektrolity..." - wylicza fizjoterapeuta. Zawodnicy podchodzą po kufle podczas przerw w treningach, które zarządza trener Bogdan Wenta.
Jedni wypijają wszystko duszkiem, inni spożywają małymi łykami. "Każdy pije wedle własnego uznania i potrzeb. Nie ma w tym względzie zaleceń" - przyznaje Buczak, na bieżąco uzupełniając braki w kuflach. Marcin Lijewski sięga dodatkowo po bidon.
"Dostałem go z klubu. To, co tam jest, lepiej smakuje z mlekiem niż z wodą" - mówi "Faktowi" leworęczny rozgrywający niemieckiego klubu SG Flensburg-Handewitt.
Czy dzięki tym miksturkom wicemistrzowie świata podbiją Europę, a złoty kolor napoju zapowiada kruszec, z jakim wrócą z Norwegii? "Nie w napojach tkwi tajemnica sukcesu, tylko w pracy, którą zawodnicy tam wykonują" - fizjoterapeuta wskazuje na parkiet... "Ale napoje też mogą pomóc" - dodaje.