Przed kwalifikacjami do wyścigu w Melbourne szef teamu Mario Theissen upierał się, że na razie za wcześniej na sukcesy. Dziennikarze zapytali więc głównego inżyniera zespołu, Willy'ego Rampfa, czy to prawda, że bolidy BMW Sauber już w Australii powalczą o pole position. Niemiec odpowiedział jednym słowem - "Zobaczymy".
Niemieckie i szwajcarskie media twierdzą jednak, że to bardzo możliwe. BMW nie ujawnia swoich atutów, a prywatne testy w Walencji podobno wykazały, że ich bolidy są w stanie nawiązać walkę z Ferrari i McLarenem. BMW przeprowadziło tam symulację kwalifikacji i okazało się, że czasy jednego okrążenia były szybsze od tych uzyskanym w styczniu, na tym samym torze, przez Heikkiego Kovalainena z McLarena.
Przez dwa lata BMW zrobiło gigantyczny postęp. I nie zamierza na tym poprzestać, stawiając odważnie na radykalne zmiany. W ostatnich ubiegłorocznych wyścigach inżynierowie zajmowali się rozwiązaniami na 2008 rok. Mogli sobie na to pozwolić, bo zespół nie miał szans na awans, nie groził mu też spadek w klasyfikacji konstruktorów. Ale to pokazuje, jak bardzo ekipa nastawiona jest na rowój, jak bardzo chce dogonić dwa czołowe teamy.
W fabrykach BMW Sauber pracuje ponad 700 osób. Do dyspozycji mają ultranowoczesny tunel aerodynaimczny. Mają też komputer Albert 2 przeznaczony do wspomagania prac aerodynamicznych. Albert jest najszybszym w Europie komputerem wykorzystywanym w przemyśle, a szefowie BMW i tak cały czas w niego inwestują.
Inwestują też w rozwój fabryki w Hinwil. Wybudowana jeszcze przez poprzedniego właściciela zespołu Petera Saubera stoi w polu kukurydzy. Nikt, kto przejeżdża przez to senne, spokojne miasteczko, nie pomyślałby, że na jego obrzeżach znajduje się budynek wykorzystujący kosmiczne technologie - pisze DZIENNIK.
BMW ma pieniądze na rozwój. To ważne, ale w F1 nie wystarczające do sukcesu, o czym od lat przekonuje się Toyota. "W F1 decydująca jest siła rozumu" - twierdzi były mistrz świata Keke Rosberg.
A BMW zatrudnia najlepszych. Rampf związany jest z niemiecką firmą od prawie 30 lat. W początku lat 90. pracował w jej oddziale w RPA i to tam zainteresował się F1. Theissen to sprawny, doświadczony szef, nie bojący się ryzyka. Podpisał kontrakty z dwoma bardzo dobrymi kierowcami. Heidfeld jest doświadczony, ma na koncie już 133 wyścigi. Nie wygrał żadnego, więc tym bardziej chce wreszcie zwyciężyć. To jego największa motywacja.
Kubica na podium stał raz w swoim debiutanckim sezonie. Teraz w zimowych testach był szybszy od Heidfelda, na dodatek rozpoczął współpracę z nowym inżynierem wyścigowym, z czego jest bardzo zadowolony. "To moje oczy w boksie. Jest łącznikiem między mną a sztabem ludzi. Dogadujemy się. Szkoda, że tak samo nie było z poprzednim inżynierem."
W zimowych testach BMW wypadło słabo, więc pojawiły się opinie, że będzie największym rozczarowaniem sezonu. Tak prognozuje m. in analityk BBC Maurice Hamilton. Ale znacznie większa liczba fachowców twierdzi, że BMW nie pokazało całej swojej mocy. Nico Rosberg z Williamsa (syn Keke) uważa, że Kubica i Heidfeld będą walczyć o coś więcej niż o 5. miejsce w wyścigu. I to już w Australii. "Nie wierzę, że tak zawalili testy. Nie oni" - mówi Rosberg.
W piątek na inaugurujący sezon trening pierwsze wyjechały bolidy BMW Sauber. Pod koniec okrążenia Polak wyprzedził Niemca i obydwaj wrócili do boksów. W sesji porannej Kubica miał 7. czas, Heidfeld (po problemach z elektroniką) 16. Najszybszy był obrońca tytułu, Kimi Raikkonen z Ferrari. W drugiej sesji numerem jeden był Lewis Hamilton (McLaren). Kubica zajał 15. miejsce, Heidfeld 12.
Niemiec i tak jest optymistą. "Wydaje mi się, że nasze bolidy są mocniejsze, niż to pokazaliśmy na torze. Wszystkiego dowiemy się już w kwalifikacjach."
Walka o pole position rozpocznie się w sobotę o 4 nad ranem. Wyścig rozpocznie się w niedzielę o 5.30. Transmisje w Polsacie.