Dokumenty dotyczące przejęcia trafiły do PZPN. Prawnicy zdążyli więc załatwić wszystko przed terminem określonym przez związek, który wymagał, aby do ostatecznych rozstrzygnięć doszło najpóźniej 14 dni przed startem rozgrywek, czyli do 11 lipca. Piłkarze Jacka Zielińskiego muszą więc przywyknąć do myśli, że będą mieli tylko kilka dni na spakowanie dobytku i przeniesienie go do stolicy. Powinni się jednak cieszyć, bo Zbigniew Drzymała miał dla nich tylko jedną alternatywę - gdyby rozmowy z Józefem Wojciechowskim zakończyły się fiaskiem, po prostu nie zgłosiłby drużyny do rozgrywek i sprzedał wszystkich piłkarzy - pisze DZIENNIK.

Reklama

Właściciel Groclinu był na tyle zdeterminowany, że zgodził się na daleko idące ustępstwa. Pierwotnie za zespół wraz z ośrodkiem w Grodzisku chciał otrzymać około 50 mln zł, jednak ostatecznie zadowolił się zapłatą w wysokości kilku milionów. Zachował sobie jedynie prawa do kilku piłkarzy, między innymi Sebastiana Przyrowskiego, Tomasza Jodłowca i Radosława Majewskiego. Ten pierwszy zapewne odejdzie z klubu, dostał już bowiem konkretną ofertę z jednego z zachodnich klubów. Pozostała dwójka przez rok pogra na Konwiktorskiej - taką nieoficjalną umowę zawarli obaj właściciele.

Niewykluczone, że Drzymała zatrzyma dla siebie również pieniądze z Canal Plus, należne Groclinowi za poprzedni sezon, wynoszące 7 mln zł. Jeśli Wojciechowski przystał na taki warunek aby obniżyć cenę kupna miejsca w ekstraklasie, to w pierwszym sezonie będzie do klubu dokładał. O ile oczywiście poważnie traktuje swoje deklaracje, że nowa Polonia ma walczyć o najwyższe cele. W takim wypadku nie wystarczy bowiem budżet w wysokości 4 mln zł, jakim klub z Konwiktorskiej dysponował do tej pory, a ponad 20 mln zł. Piłkarze Groclinu są o wiele bardziej kosztowni niż dotychczasowi gracze - Piotr Świerczewski zarabiał około 50 tys zł miesięcznie, podczas gdy najlepsi gracze mogli liczyć w Polonii na 25 tys. zł.

Tych mniej zarabiających nie zostanie w klubie zbyt wielu. Na razie z zespołem Jacka Zielińskiego trenują na zgrupowaniu w Austrii tylko Jacek Kosmalski, Mariusz Zasada, Łukasz Piątek, Daniel Mąka i Krzysztof Michalski. Pewne miejsce będzie miał również Radosław Majdan, który zastąpi Przyrowskiego.

Reklama

Wojciechowski część wydanych na kupno Groclinu pieniędzy może jednak odzyskać... sprzedając miejsce w pierwszej lidze Bałtykowi Gdynia. Gdynianie, którzy w ubiegłym sezonie nie zakwalifikowali się nawet do baraży o drugą ligę postanowili awansować od razu o dwie klasy rozgrywkowe przy zielonym stoliku.

"Doszliśmy do porozumienia z działaczami stołecznego klubu na temat przejęcia miejsca w I lidze" - potwierdza znany prawnik, prezes Bałtyku Ryszard Stopa. "Rozmawialiśmy również z wiceprezesem PZPN Eugeniuszem Kolatorem, który stwierdził, że nie ma żadnych przeszkód formalnych, aby Bałtyk grał na zapleczu ekstraklasy. Założyliśmy sportową spółkę akcyjną, problemem nie są dla nas także pieniądze".

Sprawa nie jest jednak jeszcze przesądzona. Wiadomo, że nie wszyscy działacze gdyńskiego klubu są entuzjastami przejęcia miejsca po Polonii. "Na razie rozważamy różne techniczne aspekty tego przedsięwzięcia. Poza tym Bałtyk to nie jest tylko prezes, ale również inni członkowie zarządu" - mówi Ryszard Stopa.

Jeśli mimo tych wątpliwości dojdzie do transakcji, zespół Bałtyku składać się będzie z najlepszych piłkarzy Bałtyku oraz tych zawodników Czarnych Koszul, którzy nie znajdą miejsca w ekstraklasie.