Sprzedał pan Groclin właścicielowi Polonii Warszawa Józefowi Wojciechowskiemu. Czy to już koniec pana obecności w ligowym futbolu?
Zbigniew Drzymała: Chyba definitywnie wyleczyłem się ze sponsorowania polskiego futbolu. Może upatrzę sobie jakiś klub czy jakiegoś piłkarza, którego będę wspierał, ale wyłącznie na zasadzie zabawy. W obecnych relacjach biznesowych, a przede wszystkim z powodu braku systemowych rozwiązań w sporcie, nie widzę szans na poprawienie swoich poprzednich osiągnięć. A powielanie wcześniejszych sukcesów już mnie nie interesuje.
A jeszcze kilka tygodni temu chciał pan przecież budować wielki futbol we Wrocławiu i w Szczecinie...
Ostatnie tygodnie były dla mnie bardzo trudne. Naczytałem się bzdur, że z miejsca w miejsce przenoszę wóz Drzymały. Dla mediów, kibiców i działaczy stałem się niewiarygodny, podobno chciałem ubić jakiś interes albo nawet kogoś oszukać. Szybko zapomniano, że przez 15 lat prowadziłem bodaj najlepiej funkcjonujący w Polsce klub.
Przestało to panu wystarczać?
Nadchodzą czasy, w których klub na prowincji, bez wielkiego stadionu i tysięcy widzów nie ma szans na osiąganie znaczących sukcesów. W futbolu przeżyłem już wszystko i miernota, czyli zajmowanie miejsc w środku tabeli, mnie nie interesuje. Dlatego podjąłem decyzję o przeniesieniu drużyny do dużej aglomeracji.
Negocjacje z prezydentami Wrocławia i Szczecina zakończyły się jednak fiaskiem.
Pozostał po nich ogromny niesmak. We Wrocławiu i Szczecinie być może zbudowane zostaną stadiony, ale nie daję żadnych szans na powstanie tam naprawdę silnego zespołu piłkarskiego. Nie z tą organizacją i z tą strukturą w klubach. Decydenci w tych miastach nie mają pojęcia o profesjonalnym sporcie. Stadiony po wybudowaniu będą stały puste i będą przynosiły tylko ogromne straty. Bo na zarządzaniu takim obiektem trzeba się znać.
We Wrocławiu padły zarzuty, że usiłował pan za 20 milionów złotych wcisnąć miastu stadion obciążony hipoteką.
Nawet nie chce tego komentować. Chciałem za pół ceny aportem wnieść obiekt do nowej spółki. Nie dostałbym za to niego ani grosza. Zgłaszają się do mnie sieci hotelarskie, które gotowe są zapłacić za stadion z hotelem prawie 50 milionów złotych.To jest najlepszy w Polsce i jeden z najlepszych w Europie tego typu obiekt. I zapewne lada chwila go sprzedam.
W Szczecinie mówi się, że pozbył się pan zespołu, bo ma pan kłopoty finansowe.
Niech się o moje pieniądze nie martwią. Jestem zamożnym człowiekiem, swój majątek oceniam na kilkaset milionów złotych. Do moich przenosin do Szczecina nie doszło tylko dlatego, że wiązało się to z końcem prywatnych interesów małej grupki osób skupionych w stowarzyszeniach. W profesjonalnym klubie rządzić może tylko ten, kto daje pieniądze. A ja na wejściu oferowałem ponad 10 mln złotych transzy z Canalu Plus, zespół wart około 20 milionów i milionowy sponsoring poprzez jedną z moich spółek. Proszę ocenić czy to było mało.
W Szczecinie nie chcieli jednak pana kibice.
Niektórzy życzyliby sobie żeby ich przywieźć na stadion, dać kiełbaski i podłożyć pod tyłek miękką poduszeczkę. A oni w zamian kupiliby bilet za 10 złotych lub ewentualnie przeskoczyli na stadion przez płot. I tacy kibice chcieliby jeszcze rządzić klubem... Zasadniczym argumentem przeciwko fuzji Pogoni z Groclinem było to, że jest rzekomo nieetyczne, awansować przy zielonym stoliku z czwartej ligi bezpośrednio do ekstraklasy. Ale jak rok wcześniej ta sama Pogoń awansowała z A-klasy do czwartej ligi to wszystko było ok? Jak się obawia utraty swoich lokalnych interesików, to można dorobić każdą ideologię.
Przemawia przez pana gorycz i rozczarowanie
W Polsce osoby wspierające sport są zupełnie samotne. Spotykają się z szykanami, wyzwiskami kibiców, najczęściej zupełnie nieuzasadnioną krytyką w mediach, a na dodatek ogromnymi kłopotami związanymi z dodatkowymi kontrolami urzędów państwowych. Sponsor wykładający pieniądze na sport to w oczach urzędników potencjalny oszust. Moje firmy co rusz są drobiazgowo kontrolowane. Tylko ja wiem, ile musiałem walczyć i tłumaczyć, aby urzędnicy uznali, że koszty związane z marketingiem sportowym można odpisywać od podatku. Groclin płacił rocznie osiem milionów złotych różnego rodzaju podatków. A te pieniądze powinny być przeznaczane na transfery, szkolenie młodzieży, rozbudowę bazy. Ale państwo zamiast wspierać rozwój sportu chce czerpać z niego dochody. Jeżeli nie nastąpią systemowe zmiany, nigdy nie doczekamy się sukcesu. Owszem, raz na jakiś czas, na zasadzie przypadku coś osiągniemy. Tak jak Groclin kilka lat temu w Pucharze UEFA. Sukces trudno powtórzyć, bo zachodnie kluby mają budżety kilkanaście razy większe i menedżerowie natychmiast wykupią najlepszych zawodników. W Czechach przynajmniej można ich zastąpić utalentowaną młodzieżą, bo tam doskonale funkcjonuje system szkolenia wspierany przez państwo. U nas możemy o tym tylko pomarzyć. Na wschodzie sukcesy gwarantują oligarchowie, których u nas nie ma. Do Austrii na finały ME pojechało z Polski kilkadziesiąt tysięcy wspaniałych kibiców. Na trybunach pojawił się nawet prezydent. Mnie na jego miejscu byłoby wstyd. Był świadkiem ogromnego rozczarowania swoich rodaków. Inaczej być jednak nie mogło. Ale czy po powrocie do kraju podjął jakieś działania, żeby w przyszłości było lepiej?
Nie lubi pan polityków...
Mamy fatalnych ministrów sportu. Ostatnio zajmują się budowaniem stadionów, na których po mistrzostwach Europy, nie będzie miał kto grać. A powinni myśleć przede wszystkim o wprowadzeniu zmian strukturalnych. Podobnie jak na zachodzie konieczne są ułatwienia podatkowe dla firm inwestujących w sport. Tłumaczyłem to posłom, ale na nic się to zdało. Ustawę o sporcie skonstruowano w taki sposób, żeby mieć wpływ na obsadę stanowisk. W Grodzisku zamykam właśnie szkołę sportową. Ale kogo to obchodzi?
Przyszłość futbolu w naszym kraju widzi pan wyłącznie w czarnych barwach?
Proszę spojrzeć ilu inwestorów wspierających sport wycofało się w ostatnim czasie. Antoni Ptak, Krzysztof Klicki, Ryszard Krauze. Wiem, że następni w kolejce są Jacek Rutkowski i Bogusław Cupiał. Wcale im się nie dziwię. Dlaczego na każdym kroku krytykuje się Cupiała? Za to, że wkłada w futbol własne miliony? Wszyscy chcieliby, ba wręcz przymuszają go do tego, żeby włożył kolejnych kilkadziesiąt milionów tylko po to żeby mieć iluzoryczne szanse na awans do Ligi Mistrzów. A on nie chce aż tak bardzo ryzykować i wcale mu się nie dziwię.