"To był niesamowity mecz. Jeszcze teraz kręci mi się w głowie" - powiedział Federer, który w finałowym meczu tylko raz przełamał podanie swojego rywala. Było to jednak przełamanie na wagę szóstego tytułu na kortach Wimbledonu, w 95. minucie decydującego seta, który zakończył się dopiero w 30. gemie.
"Do trzech razy sztuka" - powiedział tenisista z Nebraski, który ze szwajcarskim mistrzem na 20 rozegranych pojedynków wygrał tylko dwa. "Wiele sobie od tego czasu przemyślałem, bardzo pomogła mi żona. Powiedziała: jedziesz tam, bo jesteś mocny, nie będziesz statystą" - wspominał popularny A-Rod.
Dwudziestosiedmiolatek, który w półfinale pokonał faworyta gospodarzy Andy’ego Murraya, a w ćwierćfinale stoczył epicki pojedynek z Australijczykiem Lleytonem Hewittem, już od pierwszych piłek pokazał, że nie obawia się Szwajcara, a wcześniejsze porażki to już przeszłość. "Wiele razy graliśmy ze sobą, znam jego styl, zdążyłem się także przyzwyczaić do kierunków serwisu" - mówił przed meczem Roger Federer.
Amerykanin nic sobie z tego nie robił. Pierwszy set to fantastyczny popis serwisów, blisko 80 procent piłek z pierwszego podania w korcie, pięć asów. Zawsze wspaniale returnujący Federer niejednokrotnie był bezsilny i posyłał kolejne piłki w aut. Wspaniała gra Amerykanina bardzo mu się opłaciła, w dwunastym gemie nastąpiło przełamanie i rozstawiony z szóstką zawodnik triumfował 7:5.
Druga partia to znów gem za gem, żaden z tenisistów nie zamierzał oddać swojego podania. Krótkie wymiany, punkt i tak bez końca, aż do tie-breaku. W dodatkowej rozgrywce szybko na prowadzenie wyszedł Roddick. Federer był jak sparaliżowany, a Amerykanin prowadził już 6:2 i był o krok od prowadzenia 2:0 w meczu. W tym momencie coś się załamało w grze Roddicka - dwa niewymuszone błędy i przewaga zaczęła dramatycznie szybko maleć. Federer, widząc kryzys rywala, wyraźnie nabrał wiatru w żagle. Returny i minięcia, które wcześniej lądowały w aucie albo w siatce, teraz siały spustoszenie na połowie rywala. W efekcie set dla Helweta i wyrównanie na 1:1.
Trzecia partia to wyraźna wznosząca Federera. Amerykanin walczył z lekkim kryzysem, który był widoczny w znacznie niższym procencie wygrywania pierwszych podań. Szwajcar przeciwnie, odważniej wchodził w kort, coraz częściej popisywał się także kończącymi zagraniami wzdłuż linii. Mimo to do przełamania nie doszło, a losy seta zdecydowały się w tie-breaku, w którym ubiegłoroczny finalista triumfował 7:5. Od tego momentu miało być już z górki...
Co zgubiło Federera? Szwajcar zbyt wcześnie uwierzył w swoje zwycięstwo. Jego nadzieje szybko ostudził tenisista z Nebraski, który przełamał rywala już w czwartym gemie, by potem objąć wysokie prowadzenie 4:1 w czwartej partii. Szwajcar, któremu ani razu - mimo sześciu szans - nie udało się przełamać rywala, nie zdołał doprowadzić do wyrównania.
O tytule musiał zadecydować piąty set, w którym nie ma tie-breaku, a walkę toczy się do dwóch wygranych gemów. – Sorry, Pete, ale nie udało mi się – powiedział po meczu smutny Roddick, zwracając się do Samprasa, który został właśnie zdetronizowany w roli największego tenisisty wszech czasów.
Król Roger w liczbach
Tytuły wielkoszlemowe:
Australian Open 2004, 2005, 2007
French Open 2009
Wimbledon 2003, 2004, 2005, 2006, 2007, 2009
US Open 2004, 2005, 2006, 2007, 2008
Wygrane turnieje ATP: 59
Rekordy:
Najwięcej tytułów wielkoszlemowych – 15
Najwięcej kolejnych finałów wielkoszlemowych – 10
Najwięcej finałów wielkoszlemowych łącznie – 20
Najwięcej kolejnych półfinałów wielkoszlemowych – 21
Najwięcej kolejnych zwycięstw w Wimbledonie – 5 (z Ivanem Lendlem)
Najwięcej kolejnych zwycięstw w US Open – 5 (z Jimmym Connorsem i Pete’em Samprasem)
Najwięcej zwycięstw w US Open łącznie – 5