Igrzyska olimpijskie. Ile nas to będzie kosztowało?

Na starcie zadajmy sobie dziecinne pytanie: ile to nas będzie kosztowało? Organizacja letnich igrzysk to wydatek rzędu 100 mld złotych, gdyby miały odbyć się w Warszawie, trzeba wybudować nowy, większy o 30 tys. miejsc od Narodowego stadion z bieżnią lekkoatletyczną. W stolicy brakuje hal, ośrodka wodnego, torów wodnych i innych obiektów. Pomysł igrzysk musiałby porwać mieszkańców i władze miasta z opozycyjnym wobec PiS prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim.

Można igrzyska zaplanować w Krakowie i Katowicach, gdzie jest Stadion Śląski, przystosowany do rozgrywania zawodów lekkoatletycznych. Jego trybuny też są jednak za małe na igrzyska: może pomieścić 55 tys. osób.

Reklama

Dekadę temu prezydent Krakowa Jacek Majchrowski próbował namówić mieszkańców na zimowe igrzyska w 2022 roku, ale w referendum 69,72 proc. z nich powiedziało „nie”. Igrzyska letnie to co innego, są znacznie większe, droższe, ale paradoksalnie straty mogą być mniejsze. Niewielu organizatorów wychodziło na swoje na letnich igrzyskach, ale niektórym to się jednak udało.

Reklama

Z kim Polska rywalizowałaby o organizację igrzysk?

Problem polega na stabilnym, społecznym poparciu dla idei wydania stu miliardów złotych na globalne święto sportu. W przyszłym roku igrzyska przyjmie Paryż, trudno więc ogłaszać, że tylko egzotyczni naiwniacy wciąż są chętni. Do organizacji igrzysk w 2036 roku zgłosiły się dotąd Indonezja, Meksyk i Turcja. Z nimi miałaby rywalizować Polska. Warunek jest jeden: by pomysł ogłoszony cztery dni temu przez prezydenta Dudę połączył, a nie po raz kolejny podzielił Polaków.

Kiełbasa wyborcza

Opozycja już zażądała referendum w sprawie polskich igrzysk. Nie widać i nie słychać euforii wokół olimpijskiego pomysłu Dudy i PiS. Partia rządząca musiałaby wykazać się nieznaną dotąd w jej wykonaniu umiejętnością negocjacji, perswazji i kompromisów. Przypomnę tylko, że największe miasto w Polsce, w którym rządzi prezydent wybrany z listy PiS to Zamość. Trudno zrobić letnie igrzyska w 64-tysięcznym mieście. Duda musiałby szukać poparcia dla igrzysk poza własną partią. Chyba, że to co ogłosił w Zakopanem jest niczym więcej niż przedwyborczą wrzutką, nazywaną brzydko, ale powszechnie „kiełbasą wyborczą”. Walka o igrzyska w 2036 roku to wciąż perspektywa co najmniej kilku lat, nikt nie wie jaki będzie wtedy polityczny krajobraz Polski. I sytuacja ekonomiczna.

Zgłaszając ideę polskich igrzysk prezydent nie musiał pytać o zdanie żadnego miasta. Według MKOl państwo na prawo zabiegać o igrzyska, przynajmniej na tak wczesnym etapie. Mamy jednak właśnie za sobą igrzyska europejskie, czyli sportowy pomysł partii rządzącej przeprowadzony w Krakowie. Efekt? Puste obiekty, slaby poziom zawodów, a na koniec wielomilionowy dług rządu wobec 144 firm współpracujących przy organizacji imprezy, które zapłaty nie dostały na czas. A przecież igrzyska europejskie to małe miki przy takim gigancie jak letnie igrzyska olimpijskie.

Jak Brazylijczycy wyszli na organizacji dużych imprez sportowych?

Pamiętam płonące ulice brazylijskich miast, gdy zbliżał się piłkarski mundial w 2014 roku i igrzyska w Rio dwa lata później. Brazylijczycy odreagowali w ten sposób wielką pomyłkę. W czasach wzrostu gospodarczego dali się przekonać swoim politykom, że skoro mają zapewniony chleb, najwyższy czas na igrzyska. Poparcie dla wielkich imprez sportowych spadało wraz z narastającą recesją, a tuż przed mundialem i igrzyskami większość Brazylijczyków uważała już, że wielkie inwestycje w sport to żyzne pole dla korupcji i pretekst, by oszuści jak najwięcej wyszarpali z budżetu.

Rzeczywiście po mundialu 9 lat temu na peryferiach wielkiej piłki pozostały ogromne stadiony w amazońskim Manaus, czy Brasilii - zamieniony potem w zajezdnię dla autobusów. Kac po wielkiej i hucznej imprezie, gdzie zabawiono się kosztem Brazylijczyków. Tak czuli oni sami.

Projekt igrzysk letnich nie pojawia się w Polsce po raz pierwszy, w Warszawie rzucono taki pomysł w latach 90-tych ubiegłego wieku. Tylko raz Polska dotarła do momentu prezentacji kandydatur w MKOl. Zakopane chciało igrzysk zimowych w 2006 roku, ale w czerwcu 1999 roku na kongresie w Seulu MKOl postawił na Turyn (53 głosy). Stolica polskich Tatr dostała w I turze 0 głosów jak Helsinki, Klagenfurt i Poprad.

Jak już wspomniałem: społeczne poparcie dla igrzysk musi być nie tylko wysokie, ale stabilne, a wydatki i inwestycje głęboko przemyślane. Czy możliwe jest, by taki cud dokonał się w kraju tak głęboko podzielonym jak Polska? PiS - partia rządząca od 8 lat przede wszystkim pogłębia te podziały. Niemal każdy spór: społeczny, obyczajowy, religijny stał się u nas sprawą polityczną. I nagle ten sam PiS miałaby zjednoczyć wszystkich Polaków wokół idei olimpijskich? Wiele wskazuje na to, że słowa Andrzeja Dudy dotyczące igrzysk w 2036 roku padły ze względu na zbliżający się dzień 15 października.

Dlatego, jako dziennikarz sportowy, nie skaczę do góry, nie ma nade mną dziury w suficie. Igrzyska to może piękna sprawa, ale nie sądzę, by politycy potraktowali ją poważnie i uczciwie. Wyczuwam w tym kolejną fanfaronadę władzy, która chce pokazać, że stworzyła w Polsce raj na ziemi. Może się mylę?

Ale jeśli nie, to wypada zacytować Czesława Miłosza: Idźmy w pokoju ludzie prości. Przed nami jest - „Jądro ciemności”.