Jak oglądałem Twoje ciosy w tej walce, przez myśl mi przeszło, że Ty w tej chwili bijesz lepiej, niż wtedy, kiedy trenowałaś u Ernesto Hoosta.
Po części tak. Ta moja „stójka” się zmieniła, jest bardzie pod MMA. Niżej osadzony środek ciężkości, może to była właśnie droga do tego silnego, nokautującego ciosu.

Reklama

Podbiłaś już Amerykę?
Myślę, że tak. I po prostu stoi przede mną otworem.

Jeżeli stoi przed Tobą otworem, to trzeba wspomnieć o tej wymianie zdań z Rondą Rousey. Jeszcze nie bezpośrednio, jeszcze za pośrednictwem komunikatorów. Opowiedz o tym.
Miałam nadzieję, że ją spotkam, bo była tego wieczoru gościem. Jednak ona jest bardzo zajętą osobą. Napisała na swoim Twitterze, że skradłyśmy to show tą walką, że gratuluje mistrzyni. Jak mówię, liczyłam, że gdzieś ją spotkam na backstage’u, ale się nie udało. Po prostu odpowiedziała miło, że liczy na spotkanie. To było bardzo miłe.

Myślisz, że to tylko i wyłącznie kobieca solidarność, czy także mocne przeświadczenie, że w tej chwili dwie kobiety, Ronda i Ty, możecie zacząć rządzić UFC ? Nie chcę tu przedstawiać całego szeregu mistrzów, których od półtora roku nikt nie widział w oktagonie, takich, którzy nudzą, bez przerwy się zmieniają. Wiem, że Jon Jones jest bezwzględnie numerem jeden. A później Ronda i teraz masz szansę Ty.
Mam taką nadzieję. Ronda miała ostatnio walkę wieczoru…..

…krótką!
Krótką. Ja miałam „przedwalkę” wieczoru. To obrazuje wszystkim, że walki kobiet już nie są jakimiś po prostu hitami na początek gal, że potrafimy podnieść całą galę, medialnie ją poprowadzić do końca. Z wielkim sukcesem. I to się podoba ludziom.

Trzy lata temu, kiedy jeszcze nie byłaś zawodniczką MMA, jeżeli ktoś w Polsce powiedziałby, że Polak będzie walczył, a wtedy nie było żadnego Polaka w UFC, że będzie miał walkę o pas, że ten pas zdobędzie i że będzie to kobieta, to wszyscy by go wyśmiali. W jakim momencie byłaś trzy lata temu, wtedy, kiedy powstała ta myśl, żeby wejść w MMA?
Bałam się. Bałam się kalafiorów na uszach, bałam się kontuzji….

… nie ma!
Nie ma. I to mnie bardzo cieszy, bo dbam o swoje zdrowie, jestem naprawdę bardzo świadomym sportowcem. Jestem świadoma swojego ciała po prostu i się chronię jak najlepiej mogę, żeby jak najdłużej być w tej grze. Zdecydowałam się na to i cieszę się, bo mam nowe pole do popisu. W muay thai zdobyłam wiele i to się nie przekładało na sukces finansowy i na popularność. A teraz to idzie w parze.

Reklama

Kobieta muay thai jest w tej chwili kobietą MMA. I zostanie na długo. A jak długo zostanie z tym pasem?
Teraz jest już tylko Joanna MMA, a z tym pasem się nie rozstanę. W jednym z wywiadów w Stanach Zjednoczonych powiedziałam, że z sześć razy chcę go obronić.

Myślę, że w tej chwili więcej zawodniczek w tej kategorii nie ma. Ronda jest wyższa od Ciebie o 2 centymetry, jest cięższa i silniejsza. To na pewno. Czy Ty w ogóle zakładasz, że kiedyś dojdzie do waszego spotkania nie przyjacielskiego? Nie wymiany myśli, tylko wymiany ciosów?
Bardziej bym się skłaniała ku wadze około 57 kilogramów. Być może taka zostanie utworzona za dwa, trzy lata. I wtedy utrzymać się w niej jak najdłużej. Zdobyć w niej pas i być może przejść do wyższej kategorii. Ale to takie gdybanie.

Kiedy pojedziesz na następną galę UFC ? Ty, zawodniczka, która do tej pory walczyła dosyć często. To była duża intensywność.
Teraz na pewno ta intensywność będzie trochę mniejsza i będę walczyła co pięć, sześć miesięcy.

W Stanach Zjednoczonych „Joanna Champion”. A w Polsce?
Po prostu Asia!

Kiedy i gdzie Joanna Jędrzejczyk będzie bronić mistrzowskiego pasa jeszcze nie wiadomo. 11 kwietnia 2015 roku w Krakowie „Joanna Champion” będzie honorowym gościem pierwszej w Polsce gali UFC.