W światku Formuły 1 pojawiła się nowa siła Brawn GP. Porzucony przed Hondę zespół jest dla jednych powiewem świeżości, a dla innych powrotem do korzeni. Ostatnie lata były zdominowane przez ekipy fabryczne koncernów samochodowych. Mistrzowskie tytuły Renaulta, Ferrari i coraz bardziej zależnego od Mercedesa zespołu McLaren, zwiastowały bezpowrotny kres ekip prywatnych. Heroiczna walka o przetrwanie ostatniego, w pełni niezależnego zdobywcy tytułu mistrza świata, zespołu Williamsa, miała liczne wsparcie swoich wiernych, lecz również coraz starszych fanów. Teraz pojawiła się nowa nadzieja dla wszystkich niepoprawnych romantyków Formuły 1.
Od lat źle zarządzany zespół Hondy marnował swoją nowoczesną infrastrukturę i potencjał, jakim dysponował. Gdy zatrudniono pod koniec 2007 r. Rossa Brawna, pojawiła się nadzieja dla japońskiej marki. Od pierwszych dni pracy w Hondzie Brawn był przekonany, że 2009 będzie przełomowy. Kryzys finansowy na świecie sprawił, że dla japońskich prezesów ważniejsze były słowa księgowych. Mimo przeciwności Brawn powrócił jednak na tor jako szef tego, co pozostało po Hondzie. Efekt pracy nowego zespołu widzieliśmy w niedzielę. Anglik jest jednym z fenomenów współczesnej Formuły 1. Brawn nie tylko łowi ryby i kibicuje swojej ulubionej drużynie Manchester United, ale przede wszystkich jest współtwórcą wszystkich siedmiu tytułów mistrza świata zdobytych przez Michaela Schumachera. Wraz z Niemcem i Jeanem Todtem uczynił z Ferrari zespół, który nie miał sobie równych w latach 1999 - 2004.
>>>Kolizja przekreśliła marzenia Kubicy o podium
„Brawn GP są po za zasięgiem!” - to nie są tylko słowa Roberta Kubicy. W zasadzie większość kierowców i ekspertów jest podobnego zdania. Prawda jest taka, że gdyby w środkowej części wyścigu na torze nie pojawił się samochód bezpieczeństwa, Jenson Button znokautowałby konkurencję. Dzięki dyfuzorom bolidy Brawn GP mocno zyskują w nielegalny sposób, ale czy słowo „nielegalny“ jest tu na miejscu? Do takich pytań trzeba się przyzwyczajać, bo Ross Brawn zawsze słynął z tego, że potrafi doskonale naginać przepisy.
Jaka będzie przyszłość Brawn Grand Prix? Czy uda się przetrwać tej nowej ekipie? Już rozpoczęło się odchudzanie licznego personelu, który Brawn odziedziczył po Hondzie. W najbliższym czasie pracę ma tam stracić 270 spośród 700 pracowników.
"Nie jest łatwo podjąć taką decyzję, ale jesteśmy prywatnym zespołem, który musi walczyć o przetrwanie, dlatego musimy wrócić do poziomu zatrudnienia z 2004 roku, czyli około 430 osób" - powiedział dyrektor techniczny i współwłaściciel Nick Fry, który w lutym kupił razem z Rossem Brawnem team Honda.
Za wyjątkiem trzech przypadków, od roku 1998 zwycięzca w Melbourne zostaje mistrzem świata. Jenson Button i Brawn GP mistrzem? Dlaczego nie, przecież kochamy takie niespodzianki na torach.