Negocjacje w tej bardzo drażliwej kwestii trwały przez kilka miesięcy. Kilka teamów opowiadało się nawet za wprowadzeniem jeszcze bardziej rygorystycznych norm, które sprawią, że istniejąca aktualnie przepaść technologiczna między jednostkami napędowymi Mercedesa i innych teamów zdecydowanie się zmniejszy.
W końcu doszło do kompromisu. Ustalono, że od 2017 roku koszt dostaw silników zostanie obniżony o 1 mln euro w porównaniu do tegorocznych. W latach 2018-2020 obniżka ma dojść do poziomu 3 mln.
W sezonie 2017 kierowcy będą mieli do dyspozycji tylko cztery jednostki napędowe, niezależnie od liczby wyścigów. Producenci, którzy podpiszą umowy z zespołami, nie będą mogły się z nich wycofać.
W przypadku sporu FIA będzie sama wybierała innego, który dostarcza najmniej jednostek. Wszyscy producenci mają obowiązek poinformowania FIA o obowiązujących kontraktach na silniki.
Sporo uwagi w nowych uregulowaniach poświęcono kwestii wyrównanie osiągów silników. Od 2017 roku zostaną zlikwidowane tzw. tokeny (umowny podział jednostki napędowej). Silnik V6 Turbo jest w Formule podzielony na 66 tokenów. Dzielą się one na trzy kategorie: 1, 2 i 3. Dzięki nim wiadomo, które elementy jednostki można w kolejnych sezonach modyfikować, a których nie.
W sezonie 2015 można było zmienić 32 tokeny, ale pięć z nich zostało całkowicie zablokowanych do 2020 roku. Dzięki nim FIA ma kontrolę nad skalą dokonywanych poprawek.
Po likwidacji tokenów, wprowadzone zostaną limity osiągów wagi, np. wału korbowego oraz wielu innych części. Ograniczona zostanie także możliwość rozbudowy układu chłodzenia, mającego wpływ na osiągi.
Jednostki napędowe - jak zapewnia Lom - będą dokładnie kontrolowane podczas trzech pierwszych wyścigów w sezonie, przed upływem terminu wykonywania modernizacji. Jeżeli pomiary nie będą zgodne z normami, takim producentem zajmie się Grupa Strategiczna F1.