Przygoński po niezłym pierwszym etapie kolejne dwa miał mniej udane i wspólnie z mechanikami poszukiwał powodów, dlaczego jego samochód jest niewystarczająco szybki. Korekty przyniosły rezultaty, bo na liczącym aż 465 kilometrów środowym odcinku specjalnym na trasie z Al Quaysumah do Rijadu stracił tylko 5.10 do Al-Attiyah. Lepszy czas od niego uzyskał wprawdzie Saudyjczyk Yazeed Al Rajhi (Toyota), ale otrzymał karę dwóch minut za przekroczenie limitu prędkości, co zepchnęło go na piątą pozycję.

Reklama

Polscy motocykliści na dalekich pozycjach

Kolejny pech spotkał jadącego Audi z elektrycznym napędem Francuza Stephane’a Peterhansela, który po twardym lądowaniu po jednym ze skoków złamał amortyzator, a w efekcie uszkodził też wentylator i chłodnicę. Teraz czeka na trasie na ciężarówkę serwisową. To i tak nie ma dla niego większego znaczenia. „Monsieur Dakar”, 14-krotny zwycięzca tej imprezy, już na wcześniejszych etapach miał gigantyczne problemy techniczne i do lidera traci ponad 23 godziny. W środę ta strata wzrośnie co najmniej o kilka kolejnych godzin.

W rywalizacji motocyklistów najlepszy okazał się Hiszpan Joan Barreda Bort (Honda), który wygrał drugi etap w tegorocznym Dakarze. On też otrzymał karę za przekroczenie prędkości, jednak dodatkowa minuta nie zepchnęła go z pierwszego miejsca. Prowadzenie w klasyfikacji generalnej utrzymał szósty w środę Brytyjczyk Sam Sunderland (KTM).

Konrad Dąbrowski (KTM) uzyskał 30. czas, a Maciej Giemza (Husqvarna) 39. Po czterech etapach Dąbrowski jest 37. (strata 2:03.12), a Giemza 33. (1:47.09).

Dwa etapy w wokół Rijadu

Jadący quadem Kamil Wiśniewski był w środę ósmy i w klasyfikacji generalnej spadł na siódme miejsce. Prowadzi Amerykanin Pablo Copetti, a zawodnik Orlem Teamu traci do niego równo półtorej godziny.

Uczestnicy Rajdu Dakar kolejne trzy dni zostaną w Rijadzie. W czwartek i piątek czekają ich etapy wokół tego miasta, a w sobotę będą mieli dzień przerwy. W niedzielę wyruszą na trasę siódmego etapu do Al Dawadimi.