Zana wyprzedził na finiszu ostatniego z towarzyszy ucieczki, Francuza Thibaut Pinota (Groupama-FDJ). Trzecie miejsce, ze stratą 50 sekund, zajął kolejny Francuz Warren Barguil (Arkea-Samsic).
Thomas dojechał do mety górskiego etapu na ósmej pozycji razem ze Słoweńcem Primozem Roglicem (Jumbo-Visma), który w końcówce bezskutecznie próbował go zgubić. 21 sekund do tej dwójki stracił Portugalczyk Joao Almeida (UAE Team Emirates).
W klasyfikacji generalnej Thomas wyprzedza Roglica o 29 sekund. Almeida spadł na trzecie miejsce i traci 39 sekund. Tylko ci trzej kolarze liczą się w walce o zwycięstwo w Giro. Wyścig zakończy się w niedzielę w Rzymie.
Thomas, który w czwartek obchodził 37 urodziny, nie krył na mecie satysfakcji.
To był dobry dzień. Razem z Primozem zyskaliśmy trochę czasu nad Joao. Ale trzeba być ostrożnym. Roglic miał gorszy dzień wcześniej, a dziś przyszła kolej na Almeidę - skomentował Brytyjczyk.
Zwycięzca Tour de France z 2018 roku zbliża się do drugiego w karierze triumfu w wielkim tourze, ale najważniejsza batalia jeszcze przed nim. W piątek odbędzie się najtrudniejszy, królewski etap, z Longarone do Tre Cime di Lavaredo (182 km), ze wspinaczkami na cztery przełęcze w Dolomitach: Campolongo, Valparola, Giau i Tre Croci. Następnego dnia wyścig powinien się rozstrzygnąć podczas górskiej jazdy indywidualnej na czas do Monte Lussari.