Sopocianie mieli zawojować Euroligę, a przegrywają w niej mecz za meczem. Kijewski zamiast samemu wyjaśnić koszykarzom, jak mają grać, wykorzystuje do tego celu swojego asystenta Tomasa Pacesasa, który potrafi mówić po angielsku. W czasie, gdy Litwin rozmawia z zawodnikami, "Kijek" stoi z boku z założonymi rękami i patrzy się w sufit. A po meczu za porażkę obwinia zawodników, zarzucając im brak zaangażowania w grę.

Reklama

Szkoleniowiec nie ukrywa jednak swoich braków w edukacji, ale nie zamierza ich nadrobić. "Po angielsku wydaję zawodnikom proste komendy" - przyznaje z dumą Kijewski. "Podczas dłuższych rozmów korzystam z pomocy tłumacza. Nie muszę mówić po angielsku, bo język koszykówki jest jeden i znam go bardzo dobrze" - tłumaczy w rozmowie z "Faktem".

Trenerze, człowiek uczy się przez całe życie! Jak długo zamierza pan być jedynym trenerem w Eurolidze, który nie potrafi mówić po angielsku? Przy pańskich zarobkach porządny kurs języka angielskiego to naprawdę żaden wydatek. A może czas oddać sopocką drużynę w ręce szkoleniowca, który znajdzie wspólny język ze wszystkimi koszykarzami? - apeluje bulwarówka.

Na razie się na to nie zanosi. Za porażki sopocian odpowiedzą gracze. W kuluarach mówi się, że z zespołem mistrzów Polski mogą wkrótce pożegnać się argentyński center Ruben Wołkowyski oraz grecki rozgrywający Christos Harissis i występujący na tej samej pozycji Amerykanin Travis Best.