Punkty:
Gruzja: Zaza Paczulia 26, George Czinczadze 14, Viktor Sanikidze 14, Manuchar Markoiszwili 12, Taurean Green 9, Nikoloz Czikitiszwili 5, Georgi Szermandini 4, Georgi Gamgrelidze 0, Anatoli Boisa 0, Tornike Szengelia 0.
Polska - Thomas Kelati 22, Maciej Lampe 21, Marcin Gortat 10, Łukasz Koszarek 5, Michał Chyliński 3, Dardan Berisha 2, Krzysztof Szubarga 2, Filip Dylewicz 0, Łukasz Majewski 0, Adam Hrycaniuk 0.
Przegrana walka pod tablicami 21-44, słaba obrona i znacznie gorsza skuteczność rzutów za dwa punkty (46 procent przy 61 procentach rywali) to elementy, które zadecydowały o wysokiej porażce w pierwszym meczu kwalifikacji do ME.
Polacy rozpoczęli piątką z Krzysztofem Szubargą jako rozgrywającym, Michałem Chylińskim, Thomasem Kelatim i podkoszowymi Marcinem Gortatem oraz Maciejem Lampe. Pierwsze punkty w meczu zdobył Kelati i to właśnie dzięki jego rzutom z dystansu biało-czerwoni prowadzili 7:4 i 10:6.
Gdy rywale prowadzeni przez młodego serbskiego trenera Igora Kokoskova, który jest jednym z asystentów w zespole NBA Phoenix Suns, wzmocnili obronę, skuteczność biało-czerwonych spadła. Indywidualne akcje podopiecznych Igora Griszczuka to było za mało na dobrze zorganizowaną grę rywali, którzy wypychali spod kosza Gortata i Lampego.
Gruzini doprowadzili do remisu (10:10, 12:12), ale końcówka pierwszej kwarty należała do Polaków, którzy po rzutach z Kelatiego i Koszarka prowadzili 24:19. Druga kwarta oraz kolejne, to całkowita dominacja gospodarzy pod koszami. Polacy przegrywali walkę o piłki nad obręczą, nie potrafili zatrzymać środkowego Atlanty Hawks Zazy Paczulii. Pierwsze trzy i pół minuty drugiej kwarty Polacy przegrali 3:12. Nie pomógł czas wzięty przez trenera Griszczuka i zmiany. W 14. minucie gospodarze objęli prowadzenie 28:27 i nie oddali go do ostatniego gwizdka.
Po 20 minutach Gruzja prowadziła 45:40, wygrywając walkę pod tablicami 27:9. Gospodarze mieli 15 zebranych piłek w ataku, a Polacy żadnej. Po przerwie bezradność Polaków w starciu z konsekwentnie i zdyscyplinowanie grającym rywalem była jeszcze bardziej widoczna. Biało-czerwoni w ataku mieli kłopoty z konstruowaniem akcji, a polscy wysocy byli odcinani od podań. Gortat był w cieniu Paczuli, a polscy rozgrywający przegrywali pojedynki z szybkim Greenem i Czinczadze. Pod koniec trzeciej kwarty Gruzini uzyskali prowadzenie różnicą 17 punktów (61:44 i 63:46).
Indywidualne akcje najlepszych w polskiej ekipie Lampego i Kelatiego w czwartej kwarcie nie pozwoliły na zmniejszenie strat. Wręcz przeciwnie - grający spokojnie i widowiskowo gospodarze powiększyli prowadzenie do 23 punktów (77:54 i 79:56).
Oprócz Gruzji rywalami Polaków w grupie C będą także Portugalia, Bułgaria i Belgia. Z eliminacji bezpośredni awans do finałowego turnieju ME wywalczą zwycięzcy trzech pięciozespołowych grup oraz dwie najlepsze ekipy z drugich miejsc. Wysoka porażka na rozpoczęcie znacznie zmniejsza szanse na zajęcie przez Polaków pierwszego miejsca. Przyszłoroczny EuroBasket na Litwie będzie kwalifikacją do IO w Londynie.
Trener Griszczuk nie chciał po spotkaniu rozmawiać o przyczynach porażki, analizował przebieg meczu z asystentami. Na briefingu prasowym po ostatnim gwizdku powiedział tylko lakonicznie: "Moja drużyna zagrała bez charakteru, zupełnie nie tak, jak od niej oczekuję. Kluczowa była przegrana walka pod tablicami. U rywali było widać wielką chęć walki, sukcesu".
Prezes Polskiego Związku Koszykówki Roman Ludwiczuk nie chce oceniać zespołu i trenera po jednym nieudanym spotkaniu.
"Trzeba sobie uświadomić, że nikt przed nami nie otworzy drzwi do EuroBasketu na Litwie tylko dlatego, że graliśmy w ostatnim mistrzostwach Europy. Musimy walczyć o awans w każdym meczu z każdym rywalem. W Tbilisi naszym przeciwnikom wszystko się udawało. Nic nie jest jeszcze przesądzone. Nie będę oceniał trenera i zespołu po jednym meczu, dywagował, czy mamy szanse na pierwsze miejsce czy nie. Do końca eliminacji pozostało wiele spotkań. Wierzę w sukces i jestem spokojny" - powiedział PAP Ludwiczuk.