Kanter nazwał niedawno Erdogana dyktatorem, zaś Turkoglu, prezes krajowej federacji koszykówki i jednocześnie doradca prezydenta Turcji, zripostował, oskarżając zawodnika NBA, że opuścił kraj, by wspierać terroryzm - podał portal espn.com.
W 32-minutowym wywiadzie Turkoglu tylko raz wymienił Kantera z nazwiska i powiedział, że nie ma nic do powiedzenia swojemu byłemu koledze z drużyny narodowej. Nie wysyłam wiadomości do zwolenników organizacji terrorystycznych - podkreślił.
Turkoglu i Kanter występowali razem m.in. w reprezentacji Turcji w Eurobaskecie 2011 na Litwie. Ich zespół, wtedy aktualny wicemistrz świata, niespodziewanie przegrał wówczas w meczu grupowym z Polską 83:84.
Urodzony w Zurychu 26-letni Kanter w styczniu nie pojechał z byłym swoim zespołem New York Knicks na mecz ligi NBA do Londynu, gdyż obawiał się, że może zostać zamordowany za swój sprzeciw wobec Erdogana. Turecki paszport zawodnika został unieważniony w maju 2017 roku, a na niego samego Turcja wydała międzynarodowy nakaz aresztowania. Kanter jest zwolennikiem mieszkającego w USA duchownego Fethullaha Gulena, oskarżonego przez rząd w Stambule o zamach stanu w 2016 roku.
Niestety, nie jadę z powodu tego wariata, tureckiego prezydenta. To dość smutne, że wszystkie te rzeczy wpływają na moją karierę i koszykówkę, ponieważ chcę być tam i pomóc drużynie wygrać, ale tylko z powodu jednego maniaka, dyktatora, nie mogę wykonać swojej pracy - powiedział w styczniu.
Ojciec Kantera, Mehmet, został oskarżony o "przynależność do grupy terrorystycznej". Były profesor stracił pracę po nieudanym zamachu, mimo że publicznie wyparł się syna i jego przekonań.