Lakers zostali siódmym zespołem w historii NBA, który rozegrał trzy kolejne mecze z dogrywkami. Zespół z "Miasta Aniołów" mierzył się w nich z jednymi z najsłabszych ekip obecnego sezonu - w sobotę z Detroit Pistons, a następnie dwukrotnie z Thunder.
Minionej nocy do zwycięstwa poprowadził ich LeBron James. 36-letni gwiazdor zdobył 25 punktów, a także popisał się kluczowymi akcjami. To on rzutem "za trzy" doprowadził do remisu 105:105 na 19,6 s przed końcem czwartej kwarty. W ostatnich sekundach dogrywki przerwał natomiast akcję Thunder i uniemożliwił rywalom odwrócenie losów meczu.
Lepsi tylko Utah Jazz
James, mimo zaawansowanego wieku, w trzech ostatnich spotkaniach przebywał na parkiecie po minimum 40 minut. Takim obciążeniom nie był poddany od czterech lat i wciąż nie zawodzi w decydujących momentach.
"Właśnie dlatego w tym sezonie prawdopodobnie znów zdobędzie nagrodę MVP" - komplementował podopiecznego trener Frank Vogel.
Lakers z bilansem 20-6 zajmują drugie miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej. Lepsza jest tylko ekipa Utah Jazz (20-5), która w środę odpoczywała.
Antetokounmpo nie trafił w ostatniej akcji
Na Wschodzie natomiast prowadzi Philadelphia 76ers (18-7), przed Milwaukee Bucks (16-9). Filadelfijczycy również tego dnia nie grali, natomiast "Kozły" uległy na wyjeździe Phoenix Suns 124:125.
Obie drużyny mogły się pochwalić świetną, ponad 50-procentową skutecznością rzutów z gry. Obie popełniły także niewiele strat.
Po pierwszej połowie Bucks wygrywali różnicą 12 punktów, ale po przerwie gospodarze zaczęli mozolnie odrabiać stratę. Na prowadzenie udało im się wyjść dopiero na początku czwartej kwarty. Od tego momentu zarysowała się niewielka przewaga "Słońc", a ich grę napędzali Devin Booker i Chris Paul. Pierwszy zdobył 30, a drugi 28 punktów.
Wśród gości najlepszy był Giannis Antetokounmpo. Grecki skrzydłowy zanotował aż 47 punktów i 11 zbiórek, ale spudłował w ostatniej akcji, w której mógł dać swojej ekipie zwycięstwo.