Real to najbardziej utytułowana drużyna Euroligi - ma 10 mistrzowskich tytułów, w tym ostatni z 2018 r., także wywalczony w Belgradzie. W Final Four wystąpił poprzednio w 2019 r. W tym sezonie jako pierwszy awansował do turnieju finałowego wygrywając ćwierćfinał 3-0 z Maccabi Tel Awiw.
FC Barcelona prowadzona przez byłą gwiazdę parkietów Euroligi trenera Sarunasa Jasikeviciusa, któremu pomagają dwaj mistrzowie Polski w barwach Trefla Sopot: Darius Maskoliunas i Tomas Masiulis (2004 i 2005 oraz mistrzowie Euroligi w barwach Żalgirisu Kowno w 1999 r.) była najlepszą drużyną sezonu zasadniczego i miała lepszy bilans meczów z Realem w tegorocznej rywalizacji zarówno w Hiszpanii, jak i Eurolidze (5-1), ale w Belgradzie musiała uznać wyższość odwiecznego rywala.
Spotkanie stało na wysokim poziomie, a jego losy ważyły się do ostatnich sekund. Katalończycy prowadzili w pierwszej połowie 43:33, a na początku trzeciej kwarty już 47:34. Odpowiedź "Królewskich" była niesamowita, wygrana trzecia kwarta 26:11 zupełnie zmieniła losy spotkania.
Zawodnicy Realu zaczęli dominować i prowadzili w czwartej kwarcie (nawet 68:61), choć koszykarze Barcelony niwelowali z każdą minutą ich przewagę. Na niespełna 80 sekund przed końcem było 80:79 dla zespołu z Madrytu. Kluczowe punkty zdobywali dla Realu Francuzi Guerschon Yabusel i 34-letni Fabien Causeur. Rzuty wolne Węgra Adama Hangi, Sergio Lllula oraz zbiórka Yabusele prrzesądziły o sukcesie stołecznego zespołu.
W finale w 2021 Efes pokonał FC Barcelonę 86:81, a teraz na jego drodze stanie inna hiszpańska drużyna, najbardziej utytułowana w historii. W sezonie 2020 z powodu pandemii rywalizacji play-off o mistrzostwo nie rozegrano. Kluby z Rosji po inwazji tego kraju na Ukrainę zostały w tym sezonie wykluczone z rozgrywek.