19-letni reprezentant Polski po raz 35. w 38 meczach, w których wystąpił od początku sezonu, rozpoczął grę w podstawowej piątce. Łącznie spędził na parkiecie 33 minuty. W tym czasie trafił sześć z ośmiu rzutów z gry, pudłując jedyną próbę "za trzy", oraz trzy z czterech wolnych. Miał także osiem zbiórek, dwie asysty, ale też dwie straty i dwa faule.

Reklama

Kluczowa dla losów meczu okazała się trzecia kwarta, którą goście wygrali 39:26 i objęli 12-punktowe prowadzenie. Na początku ostatniej odsłony urosło ono do 14, ale w 41. minucie po trzypunktowym rzucie Keldona Johsona przewaga Kings stopniała do pięciu "oczek" (111:106), a półtorej minuty później po akcji Sochana "Ostrogi" przegrywały tylko 111:115. Wtedy zdarzył się miejscowym kolejny przestój i dystans urósł do ponad 10. Takiej przewagi zespół z Sacramento już nie pozwolił sobie odebrać.

Austriacki środkowy Jakob Poeltl z 23 punktami był najskuteczniejszy wśród gospodarzy, a dwa mniej dodał do ich dorobku rezerwowy Josh Richardson.

Musimy sobie wszyscy zdawać sprawę, że to sezon nauki dla naszej drużyny. Nawet dla zawodników, którzy już mają trochę doświadczenia. Wielu ma różne zadanie, czasem całkiem inne niż wcześniej, próbujemy robić nowe rzeczy. Odrabiamy lekcje, które miejmy nadzieję spożytkujemy dobrze w przyszłości - podkreślił Poeltl.

W czwarte z rzędu zwycięstwo "Królów" największy wkład mieli Harrison Barnes - 29 pkt i litewski środkowy Domantas Sabonis - po 18 punktów i zbiórek.

Wiedzieliśmy, że na agresję, dynamikę, energię gospodarzy musimy odpowiedzieć tym samym i to nam się udało - ocenił najlepszy strzelec zwycięzców.

Spurs z bilansem 13-31 na Zachodzie wyprzedzają tylko "Rakiety" z Houston (10-33). Rozgrywająca najlepszy sezon od lat ekipa z Sacramento (24-18) jest czwarta w tej konferencji.

Prowadzi w tej "połówce" rozgrywek drużyna Denver Nuggets (30-13), która w niedzielę pokonała przed własną publicznością Orlando Magic 119:116.

Bohaterem meczu został środkowy miejscowych Nikola Jokic, który 1,2 s przed końcową syreną popisał się celnym rzutem za trzy punkty i zapewnił im 13. z rzędu wygraną w swojej hali. 17 punktów, 14 asyst i 10 zbiórek dało 27-letniemu Serbowi 12. w sezonie, a 88. w karierze w NBA tzw. triple-double.

Reklama

Damian Lillard uzyskał 40 punktów i poprowadził koszykarzy Portland Trail Blazers do zwycięstwa nad Dallas Mavericks 140:123. Gospodarze wygrali dwa kolejne spotkania po raz pierwszy od połowy grudnia.

Dzień wcześniej pojedynek tych zespołów także zakończył się sukcesem drużyny ze stanu Oregon (136:119). Wówczas tylko 15 punktów zdobył dla "Mavs" Luka Doncic i trener Jason Kidd w niedzielę pozwolił Słoweńcowi odpocząć.

Pod jego nieobecność liderem gości był Spencer Dinwiddie - 28 pkt i dziewięć asyst.