Afera dopingowa w Rosji wybuchła 3 grudnia 2014 roku, gdy niemiecki kanał TV ZDF/ARD ujawnił jej szczegóły. W wyemitowanym filmie trzykrotna zwyciężczyni maratonu w Chicago Lilija Szobuchowa (także srebrna medalistka halowych mistrzostw świata na 3000 m i mistrzostw Europy na 5000 m w 2006 roku) przyznała, że płaciła działaczom rosyjskiej federacji lekkoatletycznej za fałszowanie wyników jej badań antydopingowych. W kwietniu 2015 roku została zdyskwalifikowana na dwa lata. Także inni zawodnicy mówili w filmie o panującym w rosyjskim sporcie "systemie dopingowej korupcji".

Reklama

13 listopada, Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) zawiesiło tymczasowo Rosję w prawach członka tej organizacji. To efekt ustaleń WADA, która opublikowała cztery dni wcześniej raport, opisujący zorganizowany proceder dopingowy w tym kraju. Zdaniem agencji, w aferę zamieszani byli nie tylko sami sportowcy, ale też laboratorium w Moskwie, służby specjalne, a nawet ministerstwo sportu. Nie poinformowano, jak długo będzie obowiązywać zawieszenie rosyjskich lekkoatletów. WADA zawiesiła też Rosyjską Agencję Antydopingową.

Rosyjski związek (RUSAF) zapowiedział wprowadzenie szeregu zmian. Reformy, które mają odbywać się pod kontrolą IAAF już zaczęto wprowadzać. Przewodniczący komisji Rune Andersen, który nadzoruje cały proceder ma w piątek Radzie IAAF przedstawić wszystkie wnioski i swoją opinię.

Niewielu jednak wierzy w intencje zmian w Rosji. W zeszłym tygodniu niemiecka stacja WDR opublikowała kolejny dokument, w którym ujawniała, że w Rosji nikt nie bierze pod uwagę zarzutów IAAF i WADA.

Z kolei minister sportu w Rosji Witalij Mutko, po ostatnich dyskwalifikacjach spowodowanych masowym stosowaniem meldonium, zapowiedział kolejne rozmowy z lekarzami, trenerami i sportowcami.

Rada IAAF zajmie się także analizą sytuacji w Kenii i Etiopii. Oba afrykańskie kraje także nie respektują przepisów WADA.