Były rekordzista świata po raz trzeci wystąpi w "kawowej" imprezie i po raz trzeci spróbuje pokonać setkę poniżej 10 s. W dwóch dotychczasowych startach w Warszawie, w bardzo niekorzystnych warunkach, osiągnął 10,02 w 2006 roku oraz 10,12 w 2007. "Chcę być pierwszym sprinterem, który w Polsce złamie barierę 10 sekund" - zadeklarował Powell, mający drugi w tym sezonie wynik na świecie - 9,72, uzyskany 2 września w Lozannie.

Reklama

Rozpatrując granice ludzkich możliwości powiedział, że nie podejmuje się ich określać. "Nie wiem, gdzie jest taka granica i czy w ogóle ona jest. Mogę mówić tylko za siebie. Oceniam, że jestem w stanie przebiec sto metrów w 9,5 sekundy. Może już w przyszłym roku. To są chyba moje maksymalne możliwości. Ale inni mogą zrobić to szybciej".

Kto? "Bardzo trudno jest wskazać konkretną osobę" - uważa Jamajczyk. "Przewidywano, że Tyson Gay, a tu magle wyskoczył nie Amerykanin lecz mój rodak - Usain Bolt. Czy ktoś o nim wcześniej słyszał na taką skalę? W 2002 roku został mistrzem świata juniorów na 200 m, a rok temu wicemistrzem seniorów na tym dystansie. Nie było wtedy wokół niego medialnego szumu. Podobnie może być w przyszłym sezonie, że objawi się ktoś, o kim dziś nie rozmawiamy".

W środę o godz. 19.50 wraz z Powellem pobiegnie trzech polskich sprinterów: Łukasz Chyła (SKLA Sopot), Marcin Jędrusiński (WKS Śląsk Wrocław) i w prezencie za dobry w tym roku rezultat 10,33 pochodzący ze Stargardu Szczecińskiego 22-letni Mikołaj Lewański (MKL Szczecin).

Reklama