Napięcie na trybunach szczególnie odczuł w poniedziałek tyczkarz Renaud Lavillenie. Mistrz olimpijski z Londynu ostatecznie przegrał rywalizację o złoto z Brazylijczykiem Thiago Brazem Da Silvą, a gdy Francuz podchodził do kolejnych prób, kibice próbowali wytrącić go z rytmu gwizdami i buczeniem.
Lavillenie był wyraźnie wzburzony. Pokazał kibicom skierowany w dół kciuk, oceniając w ten sposób ich zachowanie. Później porównał je do reakcji publiczności na występy ciemnoskórego Jesse Owensa w hitlerowskich Niemczech na igrzyskach w 1936 roku. Przeprosił za tę wypowiedź, ale i tak nie ukrywał niezadowolenia.
Jeśli nie masz szacunku na olimpiadzie, to gdzie możesz go mieć? - powiedział Francuz, cytowany w brytyjskim dzienniku "The Guardian".
To być może najbardziej dobitny przykład problemu, z jakim organizatorzy zmagają się od początku imprezy. Celem "ataków" widzów są wszyscy rywale Brazylijczyków, ale nie tylko. Łatwego życia nie mieli m.in. finaliści tenisowego turnieju singlistów Juan Martin del Potro i Brytyjczyk Andy Murray. Sympatycy obu zawodników momentami zachowywali się nieodpowiednio.
Jako członek Komitetu Organizacyjnego, a także obywatel Brazylii i kibic sportu, nie sądzę, że buczenie to właściwe podejście. Planujemy dialog z naszymi kibicami za pośrednictwem mediów społecznościowych. Powinni zachowywać się w odpowiedni, elegancki sposób, ale nie tracąc jednocześnie pasji do sportu - powiedział rzecznik organizatorów Mario Andrada.
Także rzecznik Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Mark Adams jest zdania, że "pasję należy wyrażać w pozytywny sposób", mimo że MKOl praktycznie nie krytykuje żadnego aspektu trwających igrzysk.
Zmagania olimpijskie potrwają do 21 sierpnia.