Po rwaniu Zwarycz był czwarty z wynikiem 162 kg, które zaliczył za drugim podejściem. Takim samym osiągnięciem mógł się pochwalić Włoch Antonino Pizzolato. Więcej uzyskali Mendez - 175 kg oraz rekordzista świata w dwuboju Irańczyk Kianoush Rostami, który podniósł sztangę ważącą kilogram mniej.

Reklama

W podrzucie Polak najpierw dźwignął 194 kg, a później poprawił na 197 kg i przegrał tylko ze świetnie dysponowanym Chilijczykiem, który wyrwał 203 kg. Pizzolato miał jedno udane podejście - do 196 kg, co wystarczyło do brązu, gdyż Rostami spalił wszystkie trzy podejścia. Mistrz olimpijski z Rio de Janeiro chciał brawurowo rozpocząć od 212 kg, ale dwukrotnie nie dał rady, a zmiana ciężaru na 215 kg też nie przyniosła efektu.

Nieznanemu wcześniej na międzynarodowej arenie Mendezowi do złota wystarczyło 378 kg, czyli 18 mniej niż podniósł podczas ubiegłorocznych igrzysk Rostami. Zwarycz uzyskał w dwuboju 359 kg, co w Rio dałoby mu dziewiąte miejsce.

Zwarycz, który 13 grudnia skończy 27 lat, odniósł największy sukces w karierze. W kwietniu tego roku był trzeci w mistrzostwach Europy. W 2012 roku zajął siódme miejsce w igrzyskach w Londynie w kat. 77 kg, ale dwa lata później w jego organizmie wykryto ludzki hormon wzrostu, który znajduje się na liście substancji zakazanych, gdyż wpływa na zwiększenie siły sportowca, wzrost jego masy mięśniowej i przyspiesza regenerację po ciężkich treningach. Sztangista wrócił na pomost w 2016 roku po dwuletniej dyskwalifikacji.

To pierwszy medal pięcioosobowej polskiej ekipy w Anaheim. Wcześniej najlepszym rezultatem była piąta lokata Joanny Łochowskiej w kat. 53 kg.

W MŚ nie startują sztangiści kilku ciężarowych potęg, zawieszonych za doping. 30 września 2017 roku międzynarodowa federacja (IWF) zdyskwalifikowała na rok dziewięć narodowe związki Rosji, Chin, Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Kazachstanu, Mołdawii, Ukrainy i Turcji.