W sezonie zasadniczym Lechia wygrała w październiku u siebie ze Skrą 38:25, ale w czerwcu na wyjeździe uległa 26:55, co było też jej najwyższą ligową porażką. W trzecim spotkaniu gospodarze nie zdołali jednak ponownie wykorzystać atutu własnego boiska.
Zawodnicy Skry triumfowali 26:6 i za trzecim podejściem (w zeszłym roku ulegli 0:17 Orkanowi Sochaczew, a w 2019 roku przegrali z Pogonią Siedlce 7:51) zdobyli dawno oczekiwany medal mistrzostw Polski. Warszawianie stanęli na podium po 41 latach przerwy - w 1981 roku uplasowali się na drugiej pozycji. W sumie mają na koncie 15 krążków – sześć złotych, trzy srebrne oraz sześć brązowych.
W meczu o trzecie miejsce po 40 minutach był remis 6:6, ale w drugiej połowie punkty zdobywali tylko goście. Po dwóch kolejnych kopach z rzutów karnych Patryka Heina zrobiło się 12:6 dla Skry, a w 70. minucie, po pierwszym w tej konfrontacji przyłożeniu reprezentanta biało-czerwonych Vahy Halaifonui oraz podwyższeniu Heina, stołeczna ekipa prowadziła 19:6. W końcówce sukces przyjezdnych przypieczętowało przyłożenie kolejnego rugbisty pochodzącego z Tonga - Violetiego Kolo oraz podwyższenie niezawodnego Heina.
W niedzielnym finale, który rozpocznie się o godz. 18, broniące tytuły Ogniwo Sopot podejmie trzeciego w poprzednim sezonie Orkana Sochaczew.
Z kolei na początku lipca w Poznaniu zaplanowano baraż, którego stawką będzie prawo udziału w rozgrywkach elity w następnym sezonie. Ostatnia drużyna ekstraligi - miejscowa Posnania - zmierzy się z najlepszym zespołem pierwszej ligi, Spartą Jarocin.
Lechia Gdańsk - Up Fitness Skra Warszawa 6:26 (6:6).
Punkty: Lechia Gdańsk - Paweł Boczulak 6; Up Fitness Skra Warszawa - Patryk Hein 16 oraz Vaha Halaifonua i Violeti Kolo - po 5.