Robert Piątek: Jak pan, członek Klubu Wybitnego Reprezentanta ocenia ostatnie zmiany w reprezentacji Polski?

Tomasz Kłos*: Wybór Tomka Wałdocha na asystenta selekcjonera to bardzo dobra decyzja. Tomek nie dość, że był wspaniałym piłkarzem, to skończył prestiżową szkołę trenerów w Kolonii. Pracuje jako trener młodzieży w Schalke 04, a niedługo uzyska licencję pro, o którą ubiega się m.in. z trenerem VfB Stuttgart Markusem Babbelem. Także Marek Koźmiński, który ma być kierownikiem reprezentacji jest odpowiednio przygotowany do pełnienia tej roli. Wie jakie mechanizmy rządzą futbolem, przez pewien czas był przecież właścicielem Górnika Zabrze. Na pewno da sobie radę.

Reklama

Podobno już grając w kadrze zdradził zdolności przywódcze.

Nie wiem czy przywódcze, ale kiedy rada drużyny negocjowała z działaczami to Marek zawsze miał swoje zdanie i wiele cennych pomysłów.

Pana pokolenie przejmuje stery w polskiej piłce. Cieszy się pan?

Reklama

Na razie do tego jeszcze daleko, przecież chodzi tylko o dwie osoby, ale oczywiście i to cieszy. Obydwaj niedawno skończyli karierę, grali w dobrych klubach zagranicznych, mają dużą wiedzę na temat futbolu, która przyda się reprezentacji.

Pan też chciałby się przydać? W jakiej ewentualnie roli?

Reklama

Na pewno jest to kwestia do rozmowy. Na razie kibicuję moim dawnym kolegom z drużyny. Zależy mi, żeby w PZPN było dobrze. Jesteśmy na zakręcie, gorzej już być nie może. Trzeba zebrać siły i to zmienić, zwłaszcza że zbliża się Euro 2012.

Ze strony prezesa Canal Plus padł pomysł debaty nad poprawą kondycji polskiej piłki. To dobry pomysł?

Dobry, ale same wypowiedzi niewiele zmienią. Ktoś powie jedno, ktoś inny co innego, trzeci się z nimi nie zgodzi. W gazetach dobrze to wygląda, ale te propozycje na sucho to tylko fakty medialne. Trzeba pilnować, żeby ta debata nie zmieniła się w jakieś prywatne rozgrywki.

Jaki byłby pański głos w tej dyskusji, co jest przede wszystkim bolączką polskiego futbolu?

Pierwsza i najważniejsza sprawa to szkolenie młodzieży. Podstawa to wyłapanie tych brylantów w wieku 19 -- 20 lat. U nas słyszymy, że 24 -- 25-letni zawodnik to nadzieja, a wszędzie na świecie gracze w tym wieku decydują już o obliczu swoich drużyn, oczywiście wspólnie z bardziej doświadczonymi piłkarzami.

To nie jest pomysł na Euro 2012, nie mamy tyle czasu.

Wierzę w trener Smuda ma w głowie pomysł na to, jak poukładać reprezentację. Selekcjonerowi zaufali kibice i działacze, ma on u nich wielki kredyt. Dla niego prowadzenie kadry było marzeniem, więc na pewno zrobi wszystko, żeby ta drużyna grała jak najlepiej. Trzeba zdać się na jego fachowość. Myślę, że przez jakieś pół roku krąg nazwisk zawodników powoływanych będzie dość szeroki, ale potem trener wybierze trzon drużyny, który ma realizować jego wizję gry.

Smuda to dobry kandydat na selekcjonera?

Powiem szczerze. Miałem dwóch kandydatów -- właśnie Smudę i Kasperczaka.

Z trenerem Kasperczakiem miałem przyjemność pracować i wiem, że to znakomity fachowiec, niezależnie od jego niedawnych niepowodzeń w Górniku Zabrze. Ze Smudą nigdy się nie trenowałem i żałuję tego.

Koledzy, którzy mieli tę okazję chwalili jego charyzmę, umiejętność zmotywowania drużyny i to, że nie daje sobie w kaszę dmuchać. Zarząd PZPN wybrał dobrze, teraz musi tylko stworzyć selekcjonerowi odpowiednie warunki do pracy.

Podobaja się panu pierwsze powołania autorstwa Smudy?

Zaskoczyły mnie na plus. Pokazały, że trener daje szansę młodym zawodnikom, którzy wyróżniają się w lidze, np. Patrykowi Małeckiemu, ale szanuje też tych bardziej doświadczonych. Cieszy mnie powrót do kadry Michała Żewłakowa i Darka Dudki. Oczywiście są też zaskoczenia, jak brak Artura Boruca czy Mariusza Lewandowskiego. Ale Boruc, kiedy już wróci do zdrowia i formy, na pewno też otrzyma swoją szansę.

A Lewandowski? Może brak powołania to efekt jego słynnej już, dość lekkomyślnej wypowiedzi.

Nie wiem. Wiadomo, że Mariusz nie zawsze jest w wyjściowym składzie w klubie, ale w reprezentacji zawsze się sprawdzał.

Jak pan ocenia rok rządów prezesa Laty?

Trudno mi je oceniać. Ja na pewno byłem zawiedziony sytuacją z ŁKS-em.

Nie mogę porównywać się z prezesem pod względem dorobku w reprezentacji, ale też grałem dla niej wiele razy i myślałem, że gdy rozmawia się po męsku to potem to jest realizowane. Ale nie chcę oceniać prezesa przez pryzmat tej sprawy, bo są też dobre rzeczy.

Złych jest więcej. Kibice na przykład żądają zmian w PZPN i zbojkotowali ostatni mecz kadry. Czy wybór Smudy na selekcjonera może to zmienić?

Rozmawiałem z kibicami i wiem, że gdyby PZPN wykonał w ich kierunku odpowiedni gest to protestu by nie było. Kibice prosili o obniżenie o 20 zł cen biletów na mecz ze Słowacją. Zdecydowano się odmówić tej prośbie.

Jako były reprezentant uważam, że kibice powinni być z drużyną na dobre i złe. I do tej pory zawsze byli. Nie wiem, czy wybór Smudy zakończy protest. Tak do końca to pewnie nie.

A co z ŁKS? Klub cały czas sądzi się z PZPN, co chce przez to uzyskać, bo przecież nie przywrócenie do ekstraklasy?

Przywrócenie jest już niemożliwe, ale walczymy o odszkodowanie. Wciąż bowiem uważamy, że ŁKS powinien uzyskać licencję na grę w ekstraklasie.

To dlaczego jej nie otrzymał? Krążą na ten temat różne teorie, m.in. taka, że to była zemsta Laty za rozpętanie afery wokół transferu Piotra Dudy.

Tę aferę rozpętali inni ludzie. Trochę rozumiem prezesa, bo sytuacja w jakiej się wtedy znalazł, ciąganie jego rodziny itp., była nie do pozazdroszczenia. Być może będąc na jego miejscu też nie mógł bym o czymś takim zapomnieć. A co do ŁKS powiem tak. Gdyby patrzeć bardzo rygorystycznie na przepisy licencyjne, to przyczepić można by się było do połowy drużyn ekstraklasy. Nie zrobiono tego. Do ŁKS można było się przyczepić, albo przymknąć oko na drobiazgi. Nie przymknięto. Niech pan sam wyciągnie wnioski.

Na koniec - jak pan się czuje. Niedawno przeszedł pan operację?

Przez wiele lat omijały mnie poważne kontuzje, a złapałem ją teraz w meczu charytatywnym. Przeszedłem operację łąkotki u dr. Krochmalskiego, już dochodzę do siebie. Nie byłem w złym towarzystwie, bo na korytarzach kliniki spotkałem m.in. strongmena Mariusza Pudzianowskiego i płotkarza Artura Nogę.

*Tomasz Kłos 69-krotny reprezentant Polski, zawodnik m.in. ŁKS Łódź, Auxerre, Kaiserslautern, FC Koeln i Wisły Kraków. Obecnie menedżer ŁKS.