Przypomina ona scenariusz sensacyjnego filmu lub materiał na powieść Johna Grishama. Bez zakulisowych rozgrywek, wielkiego biznesu i skorumpowanych funkcjonariuszy nie byłoby prawdziwej historii Blattera.

Z szefem FIFA próbowały walczyć rządy wielu państw. Czasem małych i biednych, jak Albania, czasem wielkich i bogatych, jak Hiszpania. Efekt tych rozgrywek zawsze był taki sam jak w przypadku trzech wojen, które w ostatnich latach polski rząd wytoczył PZPN: całkowita kapitulacja przed Blatterem i jego zaufanymi ludźmi. Jak doszło do tego, że ten mało utalentowany szwajcarski piłkarz stał się jednym z najbardziej wpływowych ludzi na świecie?

Reklama

Telewizja BBC zrealizowała film pod tytułem "Piękna impreza: mundial i korupcja". Autor scenariusza, jeden z najlepszych dziennikarzy śledczych na Wyspach Brytyjskich, Andrew Jennings, reklamował go tak: "Piłka nożna rządzi światem. Wzbudza niebywałe emocje we wszystkich niemal zakątkach globu. Ukoronowaniem rozgrywek jest mundial - gigantyczne show przyciągające miliony kibiców na stadiony i przed telewizory. Stacje walczą zajadle o prawo transmitowania meczów, wielkie firmy zmagają się w wyścigu o logo Pucharu Świata, firmy budowlane toczą boje o kontrakty na budowę obiektów sportowych. To gra o miliardy. A gra o tak wysoką stawkę rzadko bywa uczciwa... Karty rozdaje FIFA - Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej z siedzibą w Zurychu".

Zbieranina ciemnych typów

Dojście do władzy w FIFA zajęło 72-letniemu obecnie Blatterowi 30 lat. Krok po kroku piął się po szczebelkach kariery działacza. Zaangażowanie i ambicję ma zakodowaną w genach. Już jako 12-latek pracował jako boy hotelowy w rodzinnym szwajcarskim Visp. Musiał zarabiać, bo jego rodzina nie należała do zamożnych. Jego ojciec był majstrem w fabryce chemicznej w Lonza. Seppowi w hotelu udało się błyskawicznie awansować. Ze zmywaka trafił na stanowisko chłopca przynoszącego flaszki z piwnicy, odbierał telefony, w końcu został kelnerem. Zarabiał w ten sposób na naukę. Cały czas grał też w piłkę w amatorskim klubiku z Visp.

Po ukończeniu studiów prawniczych w Lozannie przez pewien czas, pracując jako dziennikarz sportowy, poznawał środowisko. W 1964 r. rozpoczął karierę profesjonalnego działacza. Najpierw był sekretarzem generalnym szwajcarskiej federacji hokejowej. Stamtąd trafił do firmy Longines, która produkuje zegarki. Dzięki temu brał udział w przygotowaniach do igrzysk olimpijskich w Monachium w 1972 r. i Montrealu w 1976 r. (Longines przygotował na igrzyska sprzęt do pomiaru czasu). A potem było już z górki. W 1975 r. po pięciu latach pracy w zarządzie szwajcarskiego klubu Neuchatel Xamax Blatter przeniósł się do Zurychu - do centrali FIFA, gdzie został dyrektorem technicznym. Szybko stał się zaufanym człowiekiem ówczesnego prezesa - Brazylijczyka Joao Havelange’a, który mianował go sekretarzem generalnym i namaścił na następcę w wyborach w 1998 r.

Według Andrew Jenningsa o Blatterze wiele mówi to, jakimi ludźmi się otacza. To zbieranina skompromitowanych typów wśród których są naziści, rasiści, a przede wszystkim masa łapówkarzy. Najbardziej tajemniczą postacią jest wiceprezydent FIFA, szef CONCACAF (związek piłkarski obu Ameryk) - Jack Warner z federacji Trynidadu i Tobago. Swoim najbliższym współpracownikiem uczynił on niejakiego Patricka Johna - prezesa piłkarskiej federacji Dominiki, a wcześniej premiera tej malutkiej karaibskiej republiki, który próbował dokonać tam zamachu stanu przy pomocy członków Ku-Klux-Klanu.

Reklama

Blatter pozwala jednak Warnerowi na wszystko, bo Ameryka daje mu 35 głosów podczas wyborów na szefa FIFA. Warner dobrze to wykorzystuje. Jako prezes federacji piłkarskiej sam sobie przyznał prawa do dysponowania transmisjami telewizyjnymi. Przed ostatnimi mistrzostwami świata firma jego syna Daryana zarobiła niezgodnie z prawem 927 tys. dolarów na sprzedaży biletów. Prasa aż wrzała z oburzenia, a co na to Blatter? Dał Warnerowi naganę. Inna zadziwiająca anegdota dotyczy drugiego wiceprezydenta FIFA - Argentyńczyka Julio Grondony. Przed kamerami telewizyjnymi wyraził on zdziwienie, że mecz prowadził arbiter z Izraela. "Nie wiem, jakim cudem trafił on na tak wysoki szczebel. Przecież Żydzi są leniwi i nie lubią ciężko pracować."

Są znane także inne przypadki łamania prawa przez najważniejszych funkcjonariuszy FIFA. Jennings opisał je w swojej książce "Faul!". Chodziło o aferę z firmą ISL, czyli International Sports and Leisure, mającą siedzibę w szwajcarskim miasteczku Zug. Okazało się, że tej małej firmie FIFA po raz szósty z rzędu sprzedała mundial. To ISL dysponowała prawami do transmisji telewizyjnych na cały świat. To oni podpisywali umowy z reklamodawcami, producentami sprzętu sportowego i wszystkimi chętnymi, którzy chcieli umieścić logo z Pucharem Świata na swoich produktach. ISL podpisywała kontrakty na setki milionów euro. Do FIFA trafiało 75 proc. tych pieniędzy. Reszta zostawała w ISL. Co w tym złego? Nic, ale na rynku są setki podobnych firm oferujących FIFA jeszcze większe dochody i dużo mniejszą marżę. Blatter nawet nie chce z nimi rozmawiać. Jennings odkrył, że ISL pozostawała niezastąpiona, bo z pieniędzy, które przekazywała jej FIFA, niemal wszystko szło na łapówki dla prominentnych działaczy piłkarskich! System ten wymyślił Havalange, a Blatter kontynuował proceder.

"Firmę ISL założył Horst Dassler - syn założyciela Adidasa" - mówi DZIENNIKOWI Jennings. "Wszyscy doskonale widzieli, że szefowie firmy dają łapówki. Nigdy jednak nie było wiadomo kto i komu. W końcu zbankrutowali i firmę przejął likwidator, który odkrył, że w ISL istniał specjalny fundusz na łapówki. Śledztwo w tej sprawie postępuje."

Jak Blatter wyciął przeciwników

Fundusz łapówkowy Blatterowi przydał się już na początku jego drogi na szczyt światowej piłki - podczas wyborów prezydenta FIFA w 1998 r. Jego przeciwnicy złożyli do prokuratury doniesienie, w którym oskarżali Blattera o to, że w 1998 r. płacił przedstawicielom państw afrykańskich po 100 tys. dolarów za głos. Dzięki temu pokonał w głosowaniu Lennarta Johanssona 111 do 80. Prasie opowiedział o tym Somalijczyk Farah Addo, który odmówił wzięcia łapówki. Za karę Blatter ukarał go dziesięcioletnim zakazem pracy w futbolu. - To za to, że rozsiewa plotki - uzasadnił swoją decyzję Szwajcar.

W piłce nie ma też już Michela Zena Ruffinena. Były sekretarz generalny FIFA, prawa ręka Blattera, w swoim raporcie przedstawił wszystkie uchybienia popełnione przy okazji współpracy z ISL. Nic dziwnego, że rok temu Blatter wygrał wybory jednogłośnie - nie zgłosił się żaden inny kandydat. Opozycja w FIFA została unicestwiona.

Polskie władze nie mają szans w walce z Blatterem, dopóki cały świat przymyka oko na niezgodną z prawem działalność FIFA. "Blatter utrzymuje swoich ludzi przy władzy, bo to oni oddają na niego głosy. Dlatego gdy rząd próbuje zawiesić federację, wkracza FIFA i mówi: Nie możecie ingerować! Działacze używają słynnego sloganu: <Zabierzcie politykę od sportu>. Po co? By chronić pewne korupcyjne. Zawsze gdy słyszę, że sport i polityka powinny być oddzielone, robi mi się niedobrze. Przecież po to wybieramy polityków, żeby bronili naszych interesów, takich jak czystość w sporcie. A jaki mamy wpływ na Blattera? Żaden. On wydaje się być właściwie nietykalny" - przyznaje Jennings.