W imprezie wezmą udział LDU Quito z Ekwadoru, Pachuca z Meksyku, Adelaide United z Australii, Al Ahly z Egiptu i Waitakere United z Nowej Zelandii. Stawkę uzupełnia Gamba Osaka, która mimo że w finale azjatyckiej Ligi Mistrzów pokonała piłkarzy z Adelaidy, to w imprezie występuje jako zwycięzca japońskiej J-League.
Murowanym faworytem mistrzostw są podopieczni sir Alexa Fergusona. Aby powtórzyć wyczyn Milanu z ubiegłego roku (Włosi pokonali w finale Boca Juniors 4:2) „Czerwone Diabły” będą musiały wygrać tylko dwa mecze. W czwartek z gospodarzami z Osaki, a w niedzielę na 72-tysięcznym stadionie w Jokohamie z kimś z dwójki półfinalistów - Pachucą bądź LDU Quito. "Nie myślcie sobie, że jedziemy tam na wakacje. W klubowej gablocie brakuje nam tego pucharu, więc musimy go zdobyć teraz" - zapowiada przed wylotem do Azji Cristiano Ronaldo. "To ważne, żebyśmy zostali pierwszym klubem z Premier League, który wygrał ten turniej. Chcemy żeby ludzie nazywali nas mistrzami świata" - dodaje Ryan Giggs.
Ale w Japonii mają grać przede wszystkim rezerwowi. Ferguson w pierwszym składzie da szansę m.in. Carlosowi Tevezowi i brazylijskim braciom Da Silva. W bramce zamiast Edwina van der Sara zobaczymy Bena Fostera. Roszady w składzie wcale nie oznaczają, że mistrzowie Anglii mogą potraktować japoński turniej z przymrużeniem oka. W puli nagród jest bowiem aż 16,5 miliona dolarów. Zwycięzca zgarnie 5 mln, finalista 4, a trzecia ekipa 2,5. To kwoty, które znacznie przewyższają sumy wypłacane triumfatorowi poprzednika klubowego mundialu - Pucharu Interkontynentalnego. Kiedy w 1999 r. Manchester wygrał go pokonując brazylijski Palmeiras, wzbogacił się „tylko” o milion dolarów. FIFA z roku na rok stara się uatrakcyjniać te rozgrywki. Dwie najbliższe edycje Klubowych Mistrzostw Świata odbędą się w Abu Zabi, stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Wyniki:
Czwartek (11.12) Adelaide Utd - Waitakere Utd 2:1
Sobota (13.12) Ćwierćfinał: Al Ahly - Pachuca 2:4 (po dogrywce)
Niedziela (14.12) Ćwierćfinał: Adelaide Utd - Gamba Osaka 0:1