"Gdyby chodziło o jakąkolwiek inną drużynę, to od razu odpowiedziałbym <nie>. Ale Chelsea to dla mnie wyjątkowy klub. Z jego właścicielem mam bardzo dobre relacje" - powiedział wczoraj Hiddink.

Podobnie argumentował Beenhakker, gdy niedawno stwierdził, że z chęcią przyjąłby ofertę tymczasowej pracy w Feyenoordzie - bo Feyenoord jest dla niego wyjątkowy. Dodał, że to nie kolidowałoby z pracą z kadrą, ponieważ cały kwiecień ma wolny. Prezes PZPN Grzegorz Lato nie zgodził się. Okazuje się, że Beenhakkerowi po prostu brakuje argumentów. Być może kilku tytułów (albo pomników - Hiddink jeden w Rosji już ma), a być może także znajomości.

Reklama

Za pomysłem ściągnięcia Hiddinka stoi właściciel Chelsea Roman Abramowicz, który podobno wypłaca Holendrowi część pensji, jaką ten oficjalnie pobiera od rosyjskiej federacji. Hiddink już od kilku dni rozmawia z Rosjaninem. Ustalają ponoć konkrety na temat prywatnego samolotu kursującego na linii Londyn - Moskwa i „małej” dopłaty do podstawowej pensji. "Z racji wspólnej znajomości mój klient na pewno wysłucha propozycji pana Abramowicza, ale trzeba pamiętać, że Guus jeszcze nie dokończył swojej misji w Rosji" - powiedział agent Hiddinka Cees van Nieuwenhuizen.

Selekcjoner reprezentacji Rosji nie chce rozmieniać się na drobne. Zaznaczył, że w grę nie wchodzi rola konsultanta, czy dyrektora sportowego. "Byłbym w pełni odpowiedzialnym menedżerem. Przez dwa, może trzy miesiące, aż do końca sezonu" - powiedział Hiddink. "Oczywiście kiedy Rosja będzie rozgrywać swoje mecze, to przylecę na zgrupowanie kadry. Już kiedyś tak robiłem. Gdy prowadziłem reprezentację Australii, byłem jednocześnie trenerem PSV" - dodał.

Abramowicz wyszedł więc z założenia, że lepszy Hiddink z doskoku niż Scolari na stałe. Pewnie ma rację, ale na dłuższą metę taki układ jest niemożliwy. Nawet jeśli Holender będzie prowadził Chelsea nie tylko na wiosnę, ale i jesienią, a potem może jeszcze w przyszłym roku, jednocześnie prowadząc kadrę Rosji, to jedyną stroną, która w tym ucierpi jest londyński klub, a nie Sborna.

Praca w Chelsea wymaga wyjątkowego poświęcania i uwagi. Scolari podobno poróżnił się ze starszyzną drużyny - Terrym, Lampardem i Drogbą. To znaczy wydawało mu się, że wszystko jest w porządku, a w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Gwiazdy nie grały - delikatnie mówiąc - na miarę swoich możliwości. Czy specjalnie? Nie wiadomo. Faktem jest, że Scolari nie panował nad sytuacją. Trudno powiedzieć, czy Hiddink, który (jeśli zostanie menedżerem Chelsea) będzie latał raz w tygodniu z Londynu do Moskwy i z powrotem, nie popełni tego samego błędu, co Scolari.

Abramowicz szuka więc jednocześnie kogoś, kto zamierza związać się z Chelsea na stałe i nie będzie mieć żadnej drużyny na boku. Na początku kolejki stoją trener Milanu Carlo Ancelotti oraz Frank Rijkaard, obecnie bez pracy. Nieco dalej ustawiają się Gianfranco Zola i Roberto Mancini. Kolejka pewnie się wydłuży, bo chociaż praca w Chelsea jest stresująca, to na pewno i wyjątkowo opłacalna. Nawet jeśli spędzisz tam tylko kilka miesięcy, to zarobisz fortunę. Przedwczesne zerwanie kontraktów z Jose Mourinho, Avramem Grantem (pracował jako menedżer Chelsea raptem 8 miesięcy) oraz Scolarim (pracował 7 miesięcy) może kosztować Abramowicza około 40 mln funtów.