Dwa cytaty z brytyjskiej prasy: „That’s your Lotti” („Daily Mirror”) i „Lotti says yes” („The Sun”). Ogólny ich przekaz jest jednoznaczny: Ancelotti to najpoważniejszy, a w zasadzie jedyny następca Guusa Hiddinka na ławce trenerskiej Chelsea. I choć piszą o tym brukowe dzienniki, to czasami trzeba im wierzyć (dwa miesiące temu jako pierwsze doniosły, że zwolnionego Luiza Felipe Scolariego zastąpi selekcjoner reprezentacji Rosji).

Reklama

Hiddink w czerwcu będzie musiał wracać do Moskwy i skupić się na pracy z półfinalistą Euro 2008. Nawet gdyby chciał, to rosyjska federacja nie pozwoli mu na dalsze łączenie funkcji. Na stałe będzie mógł odejść dopiero w 2010 roku po mistrzostwach świata w RPA. Wtedy miałby stworzyć trenerski duet właśnie z Ancelottim.

50-letni Włocha łączy z Milanem jeszcze roczny kontrakt. Automatycznie ulegnie on rozwiązaniu, jeśli Rossoneri nie zakończą sezonu minimum na trzecim miejscu. Bardziej prawdopodobny jest jednak scenariusz, w którym Ancelotti rozwiązuje umowę za porozumieniem stron (szkoleniowcowi od lat związanemu z rodziną Milanu nie wypada domagać się brakujących pieniędzy).Właściciel Silvio Berlusconi latem szykuje kadrową rewolucję. Planuje zatrudnić młodych i utalentowanych - od piłkarzy po trenerów. Schedę po „Carlicie” miałby przejąć 42-letni Massimiliano Allegri, który choć dopiero w tym sezonie zadebiutował w Serie A, to z prowincjonalnego Cagliari stworzył drużynę walczącą o europejskie puchary. Allegri już dostał od prezesa sardyńskiego klub Massimo Cellino (tego samego, który na początku lat 90. wyrzucił do kosza podanie o pracę w Cagliari Leo Beenhakkera) zielone światło na transfer. Poza tym w kontrakcie podpisanym przez Allegriego jesienią znalazł się punkt, że mógłby odejść w każdej chwili, jeśli pojawiłaby się konkretna oferta z klubu z pierwszej trójki Serie A (Milan w tabeli wciąż jest trzeci).

Ancelotti w Chelsea mógłby liczyć na trzyletni kontrakt. Rocznie mógłby liczyć nawet na 6,4 miliona euro (o 2,1 mln więcej niż w Mediolanie). Jedynym problem pozostaje bariera językowa. Ancelotti nie zna angielskiego, ale przecież Fabio Capello też go nie znał, a dziś z powodzeniem prowadzi reprezentację Anglii.