O "tabu" w filmie mówią same znane postaci. Reżyser Aljoscha Pause postarał się, aby byli w nim i "męczennicy", i "nawróceni". Na przykład Martina Voss, która gdy ujawniła swoją orientację seksualną, została ośmieszona przez tabloidy i wyrzucona z kobiecej reprezentacji Niemiec. Teraz jednak cieszy się szacunkiem, bo jako trenerka doprowadziła FCR Duisburg do finału Pucharu UEFA. "Nawróconym" z kolei jest szkoleniowiec FC Koeln Christoph Daum, który kiedyś dał do zrozumienia, że gej równa się pedofil. W filmie jednak zmienia zdanie. "Być może zostałem wtedy źle zrozumiany. Teraz ważne jest, aby piłkarze obu orientacji darzyli się wzajemnym szacunkiem" - stwierdził Daum.

Reklama

W filmie występują również prawdziwe gwiazdy światowej piłki. "Zawsze patrzę na umiejętności i osobowość piłkarza na boisku. Jego orientacja seksualna jest w tym przypadku mało ważna" - powiedział Luis van Gaal. "Istotne jest to, aby nie dać ponieść się obiegowym uprzedzeniom, należy pozostać tolerancyjnym".

>>> Futbol jest pełen gejów

Włoch Luca Toni jest podobnego zdania. Czy faworyt gejów w wielu publicznych sondażach ma coś przeciwko gejom-piłkarzom? Oczywiście, że nie, bo to nikogo nie powinno interesować, czy ktoś obok jest homo, czy hetero. A co by było, gdyby jego kolega z boiska się ujawnił? Nic, byle tylko grał tak samo dobrze, co przed "coming outem".

Nieco dalej posuwa się Hernan Crespo. Argentyńczyk, który przez cały czas swojego pobytu w ojczyźnie miał do czynienia z kulturą "macho", nieco żałuje, że również w Europie panuje cichy zakaz dla gejów na boisku. "Każdy może mieć taką seksualność, jaką uważa za właściwą" - przekonuje Crespo. "Aktorzy Hollywood często ujawniają swoją orientację, politycy też się z tym nie kryją. Szkoda tylko, że w futbolu tak niewielu mężczyzn się na to nie zdecydowało".

Przytakuje mu były mistrz świata Włoch Paolo Rossi, który - gdyby mógł - stworzyłby drużynę gejów tak dobrą, że zdobyłaby mistrzostwo. "Wciąż nie jesteśmy liberalni, udajemy, że zjawisko nie istnieje" - ubolewa. I w tej atmosferze tolerancji oraz zrozumienia nagle pojawia się Zbigniew Boniek. Polak występuje na zasadzie kontrastu. Tutaj dobrzy Daum, van Gaal, Crespo i Toni, a tam zły Boniek, który zdaniem twórców filmu reprezentuje myślenie wciąż dominującej większości.

"Wiem, że w dzisiejszych czasach można mówić absolutnie o wszystkim, ale czuję się dziwnie nawet wtedy, gdy myślę o czymś takim jak małżeństwa ludzi tej samej płci" - słychać głos Polaka. "Jestem tradycjonalistą. Lubię normalne życie. Jestem za normalnymi relacjami między kobietą i mężczyzną. Nie interesuje mnie, czy piłkarz jest gejem, czy nie, ale im więcej kurzu się podnosi przy mówieniu o tym, tym ja bardziej się od tego dystansuję. Kto powiedział, że musimy wszystko akceptować? Że musimy uczyć o wszystkim nasze dzieci?"

Reklama

>>> Homoseksualne żarty z Boruca

Polak homofobem w niemieckim filmie? Zadzwoniliśmy do Bońka. Niektórych swoich słów się nie wypiera, ale nie pamięta, aby rozmawiał z niemiecką telewizją. "To musi być jakaś prowokacja. Pamiętam tylko, że kiedyś włoski dziennikarz przed kamerą pytał mnie o kilka spraw i nagle zadał pytanie o mój stosunek do gejów na boisku" - opowiada nam „Zibi”. "Mnie oni tak naprawdę nigdy nie przeszkadzali. Mam kilku przyjaciół, którzy zdradzają takie skłonności. Na boisku nie widać, czy ktoś jest gejem czy muzułmaninem. I dobrze, bo to nie mój problem. Przyznaję jednak, że jestem tradycjonalistą. I nawet jak będę miał po tym filmie cały tłum gejów przeciwko sobie, to jakoś to przeżyję" - uśmiecha się.

Po co powstał taki film? Pause chce udowodnić, że piłkarze homoseksualiści się nie ujawniają, bo w świecie futbolu wciąż nie ma dla nich tolerancji. I rzeczywiście coś jest na rzeczy."Możesz się upić, nawet pobić żonę, bylebyś potem nieźle grał. Ale spróbuj się przyznać, że jesteś gejem. Zostaniesz znienawidzony" - powiedział kiedyś Alan Smith.

W Stanach Zjednoczonych koszykarze robią „coming out”, a w Europie piłkarze się boją. Bo to, że po boiskach geje biegają, nie podlega wątpliwości. W Belgii, po zalegalizowaniu homoseksualnych małżeństw, ujawniło się 11 proc. tamtejszych piłkarzy. Podobno o czymś takim marzą niektórzy włoscy gracze. Ale raczej do tego nie dojdzie."Obecność geja w szatni mogłaby wywołać zamieszanie. W końcu jesteśmy tam półnadzy" - powiedział, naprawdę wyjątkowo dyplomatycznie, Fabio Cannavaro.