O zwycięstwie Białej Gwiazdy w sobotę wieczorem wiedział cały Kraków. Na rynku zebrało się blisko 40 tys. kibiców Wisły. Jeden z nich wspiął się na pomnik Adama Mickiewicza, z którego powiewał flagą, kilkunastu innych obległo cokół, wokół płonęły race. Nowo koronowani mistrzowie Polski przyjechali na rynek otwartym autobusem, a następnie stanęli na balkonie Sukiennic i wraz z fanami śpiewali klubowe piosenki. Radość kibiców Wisły była tym większa, że z ekstraklasą pożegnał się ich odwieczny rywal Cracovia. Feta trwała kilkadziesiąt minut. Na koniec piłkarze zaśpiewali: „A teraz idziemy na jednego”, i pożegnali się z kibicami.

Reklama

Aby Kraków mógł świętować, wcześniej musiała się dokonać formalność. Tak bowiem trzeba nazwać mecz Wisły ze Śląskiem Wrocław. Co prawda media przywoływały wydarzenia z 1978 r., kiedy wiślacy - wbrew pozaboiskowym ustaleniom - odebrali Śląskowi mistrzostwo Polski, a trener drużyny z Wrocławia Ryszard Tarasiewicz zapowiadał srogą zemstę, ale nikt nie wierzył, by przy Reymonta mogło dojść do jakiejkolwiek niespodzianki. Tym bardziej że krakowianom potrzeba było zaledwie remisu, a Śląsk grał jedynie o prestiż. Wisła wygrała 2:0 po golach Radosława Sobolewskiego i żegnającego się z Krakowem Marka Zieńczuka. A nawet i to nie było potrzebne, bo jak się później okazało, zespół Białej Gwiazdy zdobyłby mistrzostwo również w przypadku porażki.

>>>Zobacz, jak Wisła zapewniła sobie tytuł

W Poznaniu doszło bowiem do całkowicie zaskakującego rozstrzygnięcia. "Bardzo bym nie chciał, żeby mecz przyjaźni z Cracovią w ostatniej kolejce decydował o losach obydwu drużyn" - mówił kilka tygodni temu trener Lecha Franciszek Smuda, jednak tak się właśnie stało. Co gorsza dla „Franza”, w meczu o wszystko padł remis 2:2, na czym straciły obydwa kluby: Kolejorz - wicemistrzostwo kraju, a Pasy spadły do pierwszej ligi.

Reklama

Zawód piłkarzy Cracovii jest tym większy, że obydwa gole dla Lecha zdobyte przez Hernana Rengifo padły ze spalonego. Gdyby sędzia właściwie wykonywał swoją pracę, krakowianie mieliby szansę powalczyć o ekstraklasę w barażach. "Chcę podziękować moim chłopakom. Zagrali na poziomie ekstraklasy, niestety nie wystarczyło nam to do utrzymania. Zabrakło nam piłkarskiego farta" - komentował trener Pasów Artur Płatek.

Dla Smudy sobotni mecz był pożegnaniem z poznańskim klubem. Szkoleniowiec nie porozumiał się z zarządem w kwestiach finansowych i nie przedłużył kontraktu. "Ten zespół osiągnął dużo, zagrał wiele wspaniałych spotkań. Jesteśmy na 90. pozycji na świecie, zdobyliśmy Puchar Polski, mamy miejsce na podium. Ale niesmak pozostał. Gdyby kilka z tych remisów udało się wygrać, bylibyśmy mistrzem kraju" - powiedział Smuda. Jego następcą w Lechu będzie w Jacek Zieliński, który wcześniej pracował w Polonii Warszawa.

Potknięcie poznaniaków wykorzystała Legia Warszawa, która pokonała 4:1 Ruch Chorzów i sięgnęła po wicemistrzostwo Polski. Wojskowi zrewanżowali się Niebieskim za niedawną porażkę w półfinale Pucharu Polski. Dwa ostatnie gole dla legionistów strzelił Takesure Chinyama, który wszedł na boisko w końcówce meczu. "Udało się strzelić parę bramek, ale nie ma się z czego cieszyć. Gdy zdobywaliśmy pierwszego czy drugiego gola myślałem o meczu z Wisłą" - powiedział trener Legii Jan Urban.

Reklama

Największa huśtawka nastrojów panowała w Zabrzu podczas meczu Górnika z Polonią Warszawa. Do 79. minuty Górnik jeszcze miał nadzieje na występ w barażach, a w 82., po bramkach dla Arki i Cracovii na innych stadionach, był już na ostatnim miejscu w tabeli. Wszystko mogło się zmienić w 85. minucie, gdy Grzegorz Bonin znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale obrońca z Zabrza trafił piłką wprost w Sebastiana Przyrowskiego. Cztery minuty później rozpacz zabrzan dopełnił Daniel Mąka, który pokonał golkipera gospodarzy. Dzięki niemu Czarne Koszule zagrają w europejskich pucharach, a Górnik po raz drugi w swojej historii opuszcza szeregi ekstraklasy. "Za to, co się stało, biorę odpowiedzialność, ale nie ma na dziś tematu rozmowy o mojej dalszej pracy w klubie. To wymaga zastanowienia" - powiedział trener zabrzan Henryk Kasperczak.

W pozostałych meczach takiej walki na noże już nie było, a wygrywali ci, którzy musieli wygrać. Bełchatów zgodnie z oczekiwaniami wygrał z Jagiellonią, Lechia pokonała bezpiecznego Piasta Gliwice (2:0), Arka ograła Odrę Wodzisław (2:1), a ŁKS - Polonię Bytom (2:0).

O tym, kto będzie śmiał się ostatni, przekonamy się dopiero po zapadnięciu ostatecznych decyzji w sprawie licencji dla ŁKS. Łódzki klub miał zostać przesunięty na ostatnie miejsce w tabeli, co sprawiłoby, że Arka pozostanie w ekstraklasie, a zamiast niej w barażach zagra Cracovia. Wiele wskazuje jednak na to, że ŁKS zostanie jednak dopuszczony do gry na najwyższym szczeblu rozgrywek.