>>>Zobacz, kim jest nowy kurator w PZPN

"Przez całe życie nie byłem tyle razy okłamany, ile w ciągu ostatnich 15 miesięcy mojej działalności w PZPN" - mówił z wyrzutem Robert Zawłocki pół roku temu, gdy rezygnował z pracy w Wydziale Dyscypliny. Wraca jako kurator i nieprzejednany wróg piłkarskiego betonu.

Reklama

Teraz odrodził się jak feniks z popiołów. Szefowie PZPN jeszcze kilka miesięcy temu byli zachwyceni, że w białych rękawiczkach udało im się pozbyć wyjątkowo nieposłusznego prawnika, który nie rozumiał prawdziwych interesów „piłkarskiej rodziny”. "Pan Zawłocki i jego koledzy chcą na działalności w PZPN wyrobić sobie nazwisko, więc nikt nie będzie po nich płakał" - mówił rzecznik prasowy Zbigniew Koźmiński, który teraz ma status „zawieszonego członka zarządu” i „zdymisjonowanego rzecznika”. To były pierwsze decyzje Zawłockiego.

Kim jest kurator? Ma 37 lat, jest doktorem habilitowanym i cenionym pracownikiem naukowym Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, prodziekanem w katedrze prawa karnego. Gdy w styczniu 2007 roku nowy szef WD Michał Tomczak zaproponował mu stanowisko swojego zastępcy, Zawłocki potraktował to jako ciekawe zawodowe wyzwanie, które może później pożytkować w swojej działalności naukowej. Błyskawicznie znalazł wspólny język z innymi młodymi prawnikami - przede wszystkim z Pawłem Nogalem, oraz Markiem Zdanowiczem i Grzegorzem Radwańskim. Tego ostatniego uczynił we wtorek rzecznikiem ochrony prawa związkowego PZPN.

>>>PZPN zawieszony - w związku kurator!

Kiedyś w studiu telewizyjnym naubliżał mu właściciel Widzewa Łódź Sylwester Cacek, sugerując, że Zawłocki jest zbyt słabym prawnikiem, by zajmować się karaniem klubów w aferze korupcyjnej. Wiceprzewodniczącemu WD nawet nie drgnęła powieka. "Pan Cacek zamiast emocjonalnie wiecować, powinien skupić się na meritum sprawy. Nie powinien publicznie zajmować stanowiska bo jest stroną w postępowaniu dyscyplinarnym" - stwierdził.

Przy okazji wrogiem Zawłockiego siłą rzeczy stał się Zbigniew Boniek, który zawsze spraw Widzewa bronił jak niepodległości. "Szkoda, że tak się nie lubią, bo gdyby spokojnie usiedli i porozmawiali, to okazałoby się, że na kluczowe sprawy mają podobne poglądy" - analizuje jeden z byłych współprawników.

Reklama

WD Tomczaka i Zawłockiego w ciągu rocznej działalności ukarał degradacjami aż siedem klubów, wśród nich również Widzew. Później wyrok w sprawie tego klubu uchylił Trybunał Arbitrażowy, bo w PZPN nie było prawnika, który potrafiłby decyzję federacji obronić. Takie sytuacje tylko utwierdzały Zawłockiego w przekonaniu, że trzeba wrócić na Miodową.

Akurat jego z WD nikt nie wyrzucał, ale odwołano pozostałych członków. "Uczciwość jest bezcenna. W pełni solidaryzuję się ze zwolnionymi kolegami i dziwię się, że ktoś mógł zakładać, że zachowam się inaczej. Ci ludzie poświęcali swój czas, by wyczyścić polską piłkę z patologii. Prawda jest taka, że przez ostatnie miesiące Wydział Dyscypliny walczył z korupcją, a zarząd PZPN walczył z Wydziałem Dyscypliny" - ocenił Zawłocki.

W maju zdobył mandat na zjazd Wielkopolskiego ZPN jako reprezentant klubu Odlew Poznań. Chciał zobaczyć jak wygląda zapowiadana odnowa piłkarskich struktur przed jesiennym zjazdem wyborczym. Mocno się rozczarował, do władz WZPN trafili ci sami ludzie. "Wtedy przekonałem się, że nic w polskiej piłce się nie zmieni, że cała ta reforma to jedna wielka lipa" - opowiadał. Teraz Zawłocki chce osobiście dopilnować, żeby „lipy” nie było.

>>>Kurator niezbędny, bo PZPN naruszał prawo