Brytyjskie media i włoska „La Gazzetta dello Sport” informują, że AC Milan po zakończeniu sezonu zatrudni pana lub Gianluigiego Buffona.
Czytam i cieszę się, że moje nazwisko wymieniane jest przez zagraniczne gazety przy tak wielkich klubach. Ale co ja mogę powiedzieć? Że już się do mnie zgłosili, że już prawie podpisałem kontrakt? Odpowiem banalnie. Nic na ten temat nie wiem i to jest najszczersza prawda.
Ale może pan chociaż pospekulować. Chciałby pan do Włoch, a może woli zostać w Wielkiej Brytanii i grać np. w Arsenalu Londyn.
Londyn? Nie ma takiego miasta. Jest Lądek, Lądek Zdrój... A prawdę mówiąc, to kariera piłkarska trwa tak krótko, że nie ma co zaprzątać sobie głowy i porównywać strefy geograficzne, w których lepiej byłoby grać. Futbol można uprawiać w bardzo słonecznym kraju i tam, gdzie są bardzo niskie temperatury, nawet na śniegu. Będę grać tam, gdzie mnie chcą i gdzie będę miał dobre warunki. Nie ma dla mnie znaczenia, czy to Szkocja, czy Włochy.
Tak dobrego czasu jak obecnie w swojej karierze nie miał pan nigdy wcześniej. Z czego to wynika?
Bo ja wiem? Mam furę szczęścia ostatnio. To prawda. A jest ono poparte ciężką pracą.
Wcześniej aż tyle go pan nie miał, bo mniej pracował?
Aż tak ciężko dotąd nie trenowałem, ale zdarzały mi się dobre mecze. Tyle że wcześniej nie grałem w Lidze Mistrzów i nie było to tak bardzo nagłośnione. No bo co ja takiego wielkiego zrobiłem akurat w meczu z Milanem? Odbiłem ze trzy, cztery strzały.
Na spotkanie rewanżowe Milanu z Celtikiem na San Siro w Mediolanie przyjdzie pewnie około 80 tysięcy widzów. Grał pan już przy takiej publice?
Chyba nie. W Glasgow na każdy mecz przychodzi po 60 tysięcy. Dwadzieścia tysiecy w tę czy w tamtą. Nie robi chyba różnicy.
Nonszalancki styl bycia to pana znak firmowy. Ale czy naprawdę jest pan aż tak wyluzowany, że nie interesuje się pan piłką? Przed pierwszym meczem z Milanem mówił pan, że nie zna większości zawodników rywala. To była prowokacja?
Czasem lubię puścić oko, zażartować, zwłaszcza że nie mam zwyczaju rozwodzić się na temat taktyki, nazwisk, ustawienia. Ale tak naprawdę to kilku wielkich piłkarzy Milanu kojarzę.
Artur Boruc to obecnie jeden z najlepszych bramkarzy na świecie. Dlatego biją się o niego najlepsze kluby świata. Między innymi słynny AC Milan. Polski bramkarz cieszy się z takiego obrotu spraw. "Ostatnio mam furę szczęścia" - przyznaje w rozmowie z DZIENNIKIEM.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama