"Pewnego razu, podczas zgrupowania w Turcji, poszliśmy na dach hotelu poopalać się. Byliśmy w samych kąpielówkach, co zirytowało nieprzyzwyczajonych do nagości muzułmanów. Gdy trener się o tym dowiedział, wezwał nas na rozmowę. Powiedział: <Nie szanowaliście miejscowej tradycji, dostajecie więc żółte kartki>. Jeszcze jedna taka akcja i się pożegnamy" - wspomina Łukasz Pachelski, napastnik złotej drużyny.
Marcin Rogalski, jej kapitan, dodaje: "To było typowe dla pana Globisza zachowanie. Bo on na pierwszym miejscu zawsze stawiał respekt dla drugiej osoby i ciężką pracę. U tego gościa nie było miejsca na bylejakość" - przekonuje Rogalski w rozmowie z DZIENNIKIEM.
Globisz przywiązuje do wychowania zawodników wielką wagę. Podczas jednej z telefonicznych rozmów zaczął się dopytywać, jak odbierane są wyniki młodych piłkarzy w Polsce. Gdy dowiedział się, że wzbudzają duże zainteresowanie, zmartwił się. "Młodym ludziom szybko może odbić sodówka. Trzeba ich jak najdłużej separować i odcinać od zamieszania i zgiełku. Przed meczem z Brazylią nikt w nas nie wierzył i mieliśmy względny spokój. A teraz to dopiero może się zacząć" - mówił trener.
Słuchając opowieści o selekcjonerze, ma się wrażenie, że ten człowiek ma nieludzką siłę. Gdy podczas obozów wszyscy szli spać, Globisz całymi nocami analizował mecze. Kiedy drużyna jechała pobawić się na dyskotekę, miał czas, by w hotelu robić notatki z obserwacji na ostatnich treningach.
"Jeśli obiecał zgrać nam taśmy i zdjęcia z wtorkowych meczów na środę na ósmą rano, to zawsze dotrzymywał terminu. Zadziwiające, bo w tym nawale zajęć miał jeszcze czas, by porozmawiać z nami o życiu prywatnym, doradzić wybór szkoły czy klubu. W kwestii tych ostatnich, zawsze kierował się dobrem zawodnika, nigdy nie plątał się w jakieś ciemne układy z menedżerami. Wielu trenerów w Polsce bierze od nich prowizje, ale pan Globisz, na sto procent, nie zalicza się do nich. Skąd on ma na to wszystko siły? To proste. Jeśli coś kochasz, jesteś w stanie zrobić dla tego wszystko. A największą miłością pana Michała jest piłka" - zachwyca się Pachelski.
"Globisz miał jedną słabość: sentyment do kilku zawodników, np. Rogalskiego, Mierzejewskiego czy Napierały" - mówi jeden z mistrzów Europy. "Oni grali nawet, gdy byli w słabszej formie. Z drugiej jednak strony to nic niezwykłego? Każdy trener ma swoich faworytów. Tę wypowiedź weryfikują ostatnie fakty.
Przede wszystkim Globisz nie wziął na mistrzostwa trzech piłkarzy, którzy odmówili wyjazdu na towarzyski turniej do Jordanii. "Kamil Grosicki miałby niemal stuprocentowe miejsce w wyjściowym składzie. Skoro jednak wyżej od udziału w mistrzostwach postawił przygotowania do sezonu Legii Warszawa, to trudno" - mówi trener.
Globisz nie chce oceniać młodych piłkarzy. "Każdy ma prawo popełniać błędy. Szczególnie gdy ma 20 lat. Jestem pewien, że teraz całe trio bardzo żałuje swojej decyzji. Trzeba też umieć wybaczać. Oni swoją karę już ponieśli, nie startując w mistrzostwach" - uważa Globisz.
Dla trenera bardzo ważna jest atmosfera w grupie. W pewnym momencie przestał powoływać Filipa Burkhardta, mimo iż ten był drugim najlepszym strzelcem drużyny. "On i kilku innych rozwalali zespół. Porobiły się jakieś podziały, nie było kolektywu. Teraz to się zmieniło. Działa hasło: Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego" - mówi Krzysztof Król.
Na zgrupowanie we Włocławku i turniej w Kanadzie pojechał kadrą selekcjoner dorosłej reprezentacji Leo Beenhakker. Wielu traktowało to jako swego rodzaju votum nieufności wobec trenera młodzieżowców. Globisz podchodzi do tego ze spokojem: "Byłbym małostkowy, gdybym odrzucił chęć pomocy tak wspaniałego fachowca, jakim jest Beenhakker. Ja się cały czas uczę futbolu. Nie uważam, że zjadłem wszystkie rozumy. Jest takie powiedzenie: Ten co mówi, że wszystko wie, nie wie jednego: co mówi" - twierdzi Michał Globisz.