Poinformowano o tym we wtorek na konferencji prasowej z udziałem wojewody podlaskiego, przedstawicieli policji i klubu. Wyłączenie sektorów będzie obowiązywało na meczach z Koroną Kielce i Ruchem Chorzów.

Decyzję podjął sam klub, nie było decyzji administracyjnej wojewody. Przedstawiciele Sportowej Spółki Akcyjnej Jagiellonia Białystok mówili, że to "mniejsze zło" wobec zagrożenia rozgrywania spotkań przy zupełnie pustych trybunach.

Reklama

Stadion jest w przebudowie. Użytkowana jest mniej więcej połowa dawnego obiektu, a na pozostałej części trwa budowa nowoczesnego stadionu. Na meczach tego sezonu było ok. 6 tys. miejsc na trybunach. Zamknięte sektory na tzw. łuku, to 2 tys. miejsc tam, gdzie gromadzili się najbardziej zagorzali i głośni kibice Jagiellonii. Spotkania w Białymstoku w tym sezonie odbywają się bez kibiców gości.

Policja podkreśla, że już od dłuższego czasu na meczach miały miejsce, co najmniej chuligańskie, ekscesy. Zastępca komendanta wojewódzkiego Adam Petelski podawał przykłady m.in. z eliminacji Ligi Europejskiej w lipcu 2010 roku z Arisem Saloniki, gdy grupa pseudokibiców wtargnęła do tzw. strefy buforowej na trybunach, bez reakcji służb porządkowych.

Reklama

Na mecz z Lechem Poznań w sierpniu 2010 roku, na trybuny weszło kilkaset osób "bez identyfikacji". "Mogli posiadać przy sobie niebezpieczne przedmioty, być pod wpływem alkoholu czy narkotyków i stwarzać zagrożenie dla innych kibiców" - wspomniał Petelski, zwracając uwagę na niewłaściwą pracę służb.

Mówił o znieważaniu i zastraszaniu policjantów, znieważaniu organów administracji państwowej, groźbach karalnych. Poinformował, że na każdy mecz Jagiellonii w Białymstoku, policja ma przygotowanych 200-250 funkcjonariuszy do działań.



Reklama

Petelski zaznaczył, że wobec licznych uchybień firmy ochroniarskiej działającej na stadionie, policja wystąpiła we wtorek do MSWiA o cofnięcie jej koncesji. Zapewniał, że działania policji mają wyeliminować z obiektu łamiących prawo, a nie dotykać tych, którzy przychodzą spokojnie obejrzeć mecz.

Wojewoda podlaski Maciej Żywno powiedział na konferencji, że wobec tej sytuacji i wniosku policji doszło do spotkania, m.in. z udziałem władz Jagiellonii. Mówił, że nie chciał podejmować decyzji o zakazie dla wszystkich kibiców i szukano kompromisowego rozwiązania.

Zamknięcie części trybun nie jest decyzją administracyjną, a stało się na wniosek klubu złożony do prezydenta Białegostoku, jako organu wydającego zgodę na imprezę masową. Prezes Jagiellonii Cezary Kulesza podkreślił, że to "mniejsze zło", bo lepiej, żeby część publiczności mogła mecz obejrzeć.

Wstrzymana została sprzedaż biletów i karnetów na sobotnie spotkanie z Koroną Kielce. W środę będzie decyzja, co z biletami (karnetami) tych osób, które wykupiły miejsca na zamknięte właśnie trybuny.

Krzysztof Mieszków, dyrektor ds. administracji i bezpieczeństwa SSA Jagiellonia Białystok przyznał, że klub straci część przychodów i siłę dopingu, ale podkreślał, iż w tej sytuacji nie było idealnego rozwiązania i "obie strony musiały wykazać się pewną elastycznością".

Wojewoda Żywno dodał, że na stadion wejdą tylko osoby identyfikowane przez karnet i dowód tożsamości. Mówił, że decyzja Jagiellonii jest dobra, bo "daje nadzieję na rozwiązanie określonych problemów związanych z bezpieczeństwem kibiców".



Na decyzję w sprawie stadionu czekała po drugiej stronie ulicy, naprzeciwko budynku Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego, gdzie odbywała się konferencja prasowa, grupa kilkudziesięciu kibiców Jagiellonii.

Kiedy ją poznali, rozwinęli dwa duże transparenty: "Możecie zamykać nam stadiony, lecz nigdy nie zamkniecie nam ust" oraz "Zamknijcie jeszcze dyskoteki, galerie i szkoły, niech nie będzie niczego".