Piłka nożna wprawdzie uczy pokory, czego doświadczyliśmy m.in. na ostatnim mundialu, ale patrząc na potencjał ofensywny reprezentacji Polski i zestaw rywali w grupie G eliminacji mistrzostw Europy, trudno nie zakładać awansu do turnieju finałowego...
I to jest nasze założenie. Chcemy pojechać na Euro 2020. Wiemy, że bezpośrednio awansują dwie drużyny z każdej grupy. Oczywiście chcielibyśmy wywalczyć awans, wygrywając wszystkie 10 meczów, jednak tak się nie da, bo rywale też potrafią grać w piłkę. Dlatego z pokorą przystępujemy do eliminacji, ale jesteśmy przekonani, że nie będziemy musieli korzystać z furtki barażowej w marcu 2020 roku i zakwalifikujemy się z jednego z dwóch pierwszych miejsc. Myślę, że reprezentacja w ostatnich czterech latach przyzwyczaiła Polaków do pewnego poziomu. A ten hejt, który pojawił się po mistrzostwach świata, jest wynikiem tego, że my kochamy tylko zwycięzców, a nie patrzymy na sport obiektywnie. Przecież na mundialu nie tylko Polska nie wyszła z grupy, inni też, np. Niemcy, a niektóre mocne ekipy odpadły w kolejnej rundzie.
Terminarze nie grają, ale czy to dobrze, że zaczynamy eliminacje od teoretycznie najtrudniejszego meczu - w czwartek z Austrią na wyjeździe?
Pozostańmy przy tym stwierdzeniu, że w futbolu kalendarze i terminarze nie grają.
Trafiliśmy do jednej z najsłabszych grup, ale z drugiej strony Austria ma kilku cenionych graczy, Izrael - świetnego napastnika Munisa Dabbura z Salzburga, do kadry Słowenii wraca po ponad roku bramkarz Jan Oblak, zaś Macedonia ma utalentowaną generację, przed dwoma laty grała na Euro do lat 21 w Polsce. Na kogo w tej grupie trzeba zwrócić szczególną uwagę?
Na wszystkich, nie lekceważymy nikogo. To grupa, gdzie każdy może odebrać punkty każdemu, przede wszystkim na poziomie od trzeciego do piątego miejsca. Ale ja tam nie patrzę. Mamy dobrą drużynę, a możemy mieć jeszcze lepszą. Austria - wiadomo, silny, wybiegany zespół z dwoma-trzema piłkarzami o renomie międzynarodowej. Trzeba grać. I tyle.
O niedawnej edycji Ligi Narodów UEFA już wcześniej pan mówił, że dla naszej drużyny będzie trochę poligonem doświadczalnym. Cena, jaką za to zapłaciliśmy, chyba nie była wielka. Wprawdzie Polska spadła do niższej dywizji, ale po ewentualnej reformie może do niej wrócić. Trener Jerzy Brzęczek mógł sprawdzać kandydatów do kadry, a na koniec i tak byliśmy losowani z pierwszego koszyka w eliminacjach Euro 2020.
To prawda, cena nie była wysoka. Ponadto ja nie pamiętam, w którym meczu Ligi Narodów mocno zawiedliśmy. Oba wyjazdowe - z Włochami i Portugalią - były w dobre w naszym wykonaniu. Trochę gorzej wyszło nam w Polsce, gdy trzeba było zaatakować, inaczej podejść psychicznie do rywalizacji. Ale nawet wówczas było blisko remisu z Włochami – oni mieli sporo sytuacji w pierwszej połowie, ale straciliśmy bramkę dopiero w ostatnich sekundach. Gdyby nie to, nie my spadlibyśmy, a Włosi. Uważam, że dość dobrze wykorzystaliśmy ten czas, a teraz będziemy zbierać owoce. Oczywiście mamy podobne problemy jak inne reprezentacje, bo czasu dla kadry jest coraz mniej, ale trzeba walczyć, a nie narzekać.
Od przybytku głowa nie boli, jednak trener Brzęczek chyba ma wątpliwości, jak zestawiać linię ataku, gdy są Robert Lewandowski, Krzysztof Piątek i Arkadiusz Milik, a miejsca góra dwa...
Pan zakłada, że mecz zaczyna się i kończy w pierwszej minucie. Mogę podać przypadki piłkarzy, którzy zmienili losy swoich drużyn, wchodząc na boisko w 60. minucie. Różnie może być. Reprezentacja to nie jest wybieg, na który wychodzą najładniejsze modelki i każda musi się pokazać. To ma być dobrze funkcjonujący team. Cieszymy się, że mamy dobrych napastników, a czy trener znajdzie dla nich wszystkich miejsce od pierwszej minuty, zobaczymy. Wydaje mi się, że najważniejszym elementem w tej zabawie jest wykreowanie pewnego entuzjazmu. Wszyscy mają cel i musi być w tym trochę młodzieńczej werwy, nieprzewidywalności. Wiadomo, że młodzież nie kalkuluje. Oczywiście jest też grupa doświadczonych graczy, która może nią pokierować. Rozmawiam z piłkarzami i jeszcze raz im powtórzę - powinien być element jakiegoś szaleństwa w drużynie, bo tego zabrakło na mundialu i w przygotowaniach do niego. To była ta sama drużyna co dwa lata wcześniej na mistrzostwach Europy. Wszystko oparto na powielaniu pewnych rzeczy, rutynie, schematach. Okazało się, że to nie działa. Zawsze trzeba do stawu wpuścić nowe ryby.
Myśli pan, że trener Brzęczek już wie, na kogo postawić w ataku w Wiedniu? Jaką rolę przeznaczyć np. dla Piątka?
Sądzę, że na pewno ma to wszystko już w głowie poukładane, choć teoretycznie, ale wiadomo, że jeszcze trzeba zobaczyć zawodników, zweryfikować ich, "dotknąć", jak potocznie mówimy.
Jeszcze w trakcie ME do lat 21 w Polsce w czerwcu 2017 roku Piątek był głównie rezerwowym. Minęło kilkanaście miesięcy i stał się czołowym strzelcem włoskiej ekstraklasy...
Dlatego piłka nożna tak się podoba ludziom, jest w niej element nieprzewidywalności. Fenomen Piątka jest też ważny dla naszych chłopaków. U nas kiedyś piłkarze często wyjeżdżali z kraju bardzo wcześnie. Dzisiaj przekonujemy się, że można wyjechać w wieku 21-22 lat, niekoniecznie 17 i przez pięć lat się niby czegoś uczyć na Zachodzie. Niby, bo dzisiaj w naszej lidze można się nauczyć tego samego. Trzeba przede wszystkim dbać o siebie, a wyjechać dopiero wówczas, gdy jest się gotowym. Dam prosty przykład - Piotrek Zieliński wyjechał z Polski w wieku 15-16 lat, a jestem absolutnie przekonany, że gdyby został, to w wieku 17-18 lat grałby już w ekstraklasie, a w wieku 19-20 ruszyłby na Zachód za pięć razy większe pieniądze. Nasza liga, choć przez wielu krytykowana, bo my lubimy narzekać, pokazuje, że jeśli nie jesteś tutaj dobry, to nie masz czego szukać na Zachodzie. Nie trzeba się spieszyć. Pokaż, że jesteś kimś w naszej ekstraklasie. I Piątek był kimś takim.
W poprzednim sezonie z dorobkiem 21 goli okazał się najlepszym polskim strzelcem ekstraklasy, a łącznie trzecim - po Carlitosie i Igorze Angulo.
Dokładnie. I podam przeciwny przykład - Arkadiusza Recy. To chłopak, który ma potencjał, przez pół roku czy rok świetnie rozwinął się w Wiśle Płock, trener znalazł mu nową pozycję, bo on wcześniej nie był lewym obrońcą. Gdyby jeszcze rok pograł w Polsce, rozwinąłby się dwa razy lepiej. Fenomen Piątka pokazuje, że warto w tej lidze grać i nie ma się co spieszyć. Na zarobienie pieniędzy zawsze przyjdzie czas.
A propos ligi włoskiej. Chyba dobrze, że od nowego sezonu będzie funkcjonował przepis o obowiązku wystawienia młodzieżowca w ekstraklasie, bo wkrótce mogłoby dojść do tego, że w jednej kolejce włoskiej ligi zagrałoby więcej Polaków niż w krajowej...
Pewnie takiego ryzyka by nie było... Czy ja się Włochom dziwię? Trochę tak, ale tak to wygląda, że gdy kupisz dobrego piłkarza w Polsce, to później idziesz szukać tam kolejnych. Zobaczymy, co przyniesie ten nowy zaciąg.
Kilku piłkarzy rzeczywiście zrobiło w Italii Polakom dobrą reklamę.
Generalnie to wszyscy nasi gracze robią tam dobrą reklamę. Włosi już o tym piszą, że jeśli kupuje się polskiego piłkarza, to nie kupuje się problemów. Zyskuje się profesjonalistę, który chce się rozwijać.
Ale to niespotykane wcześniej zjawisko. Czy to nasi piłkarze tak się rozwinęli, czy raczej włoska liga stała się trochę słabsza i łatwiej ją podbić niż dawniej? W europejskich pucharach włoskie kluby nie zachwycają. Wyjątkiem Juventus, ale on ma Cristiano Ronaldo...
Włoska liga jest taka jak jest. Nie wiem, jak ją określić. Na pewno dzisiaj mamy w Polsce dużo utalentowanej młodzieży - 16-, 17- czy 18-latków. Ale od pięciu lat mamy inny system szkolenia. Dbamy o najlepszych, dzisiaj wszyscy zaczynają od letnich akademii, zimowych, teraz mamy wiosenne, różne konsultacje. Jest Centralna Liga Juniorów, zawodnicy w tym najważniejszym okresie dojrzewania piłkarskiego mają pigułkę prawdziwego futbolu, jeżdżą na mecze, grają normalną ligę. My to wszystko opłacamy.
Ale w pucharach odpadamy szybko, a np. Czesi mają Slavię Praga w ćwierćfinale Ligi Europy...
Zadam pytanie - czy piłka czeska lub słowacka jest lepsza od naszej? Nie. A dlaczego mają lepsze drużyny? Z prostej przyczyny - mają mądrzejszych ludzi w klubach i umieją lepiej wydawać pieniądze. Bo, jak wspomniałem, nie wydaje mi się, żeby czeski futbol był lepszy od naszego. Natomiast uważam, że nie powinniśmy psioczyć na naszą ekstraklasę.
Dlaczego?
Choćby dlatego, że frekwencyjnie w porównaniu np. z krajami bałkańskimi wygląda bardzo dobrze. I jest ciekawsza od niemieckiej, gdzie o tytuł walczą tylko Bayern z Borussią Dortmund czy włoskiej, w której Juventus ma sto punktów przewagi. U nas mistrzem może być piąta drużyna. Oczywiście poziom nie jest najwyższy, bo grają w niej tacy, a nie inni piłkarze. Są też inne problemy. Wkrótce ruszą nowe rozgrywki UEFA, np. Liga Europy 2. Musimy mieć w niej dwie-trzy drużyny, bo inaczej będziemy na marginesie. Ale przy 37-kolejkowej ekstraklasie nie poradzimy sobie z tym. Wracając zaś do porównania np. z czeską ligą – tam potrafią lepiej dobierać piłkarzy, lepiej ich trenować, mieć większy rygor, grać lepiej taktycznie. A poza tym potrafią, jak powiedziałem, mądrzej wydawać pieniądze. Bo jacy są w tej chwili obcokrajowcy w polskiej lidze, o których można z pewnością powiedzieć, że pomogą drużynie w rozgrywkach europejskich? Ja nie widzę żadnego.
Trener Brzęczek powołał aż 28 piłkarzy na zgrupowanie kadry, jeszcze przed kontuzją Dawida Kownackiego. Nie za dużo, skoro w tym czasie będzie więcej meczów (trzy dni po Austrii Polska gra z Łotwą w Warszawie) i przejazdów niż samych treningów?
Nie dziwi mnie to. Są dwa mecze, trener chce mieć jakąś swoją grupę, może chce im przekazać wiadomość i powiedzieć: "panowie, jesteście wyselekcjonowaną przeze mnie w ostatnich sześciu miesiącach ekipą, na was najbardziej stawiam, na was liczę", czy coś takiego. Może 28 graczy to dużo, ale to nie jest jakoś szczególnie istotne.
Czy jest coś, co pana niepokoi przed tymi eliminacjami? Np. tradycyjne kłopoty z obsadą lewej obrony?
Mam 63 lata, choć czuję się młodo. Tyle już meczów wygrałem, tyle przegrałem... Jako prezes, wcześniej jako piłkarz. I wiem doskonale, że w piłce niebezpieczeństwo jest na każdym skrzyżowaniu. Zdajemy sobie sprawę, że mamy grupę eliminacyjną nieobliczalną, nieco złudną. To trochę jak na mundialu. Gdybyśmy nie przegrali z Senegalem, to byśmy wyszli z grupy. A tam moglibyśmy być groźni dla każdego. Taka jest piłka. Dlatego zdobądźmy odpowiednią liczbę punktów, żeby nie trzeba było grać w barażach, a potem będziemy myśleć o mistrzostwach Europy. Jeżeli to się uda, poczuję ogromną satysfakcję, bo to byłby trzeci z rzędu awans na wielką imprezę w czasie moich kadencji.
Ten rok będzie bardzo obfity w wydarzenia piłkarskie. O którą z naszych reprezentacji jest pan najbardziej spokojny - dorosłą Jerzego Brzęczka, młodzieżówkę Czesława Michniewicza, która wystąpi na Euro U-21, czy kadrę do lat 20 Jacka Magierą, szykującą się do MŚ w Polsce?
Szczerze? Największy postęp zrobiła kadra... kobieca, prowadzona przez Miłosza Stępińskiego. Wielki postęp taktyczny, pod względem dojrzałości gry, ustawienia, itd. To reprezentacja traktowana dzisiaj przez nas prawie na równi z męską, jeżeli chodzi o wszystkie zabezpieczenia, wygody, itd. Oczywiście, zawsze może zdarzyć się, że samolot przyleci siedem godzin za późno, ale to już nie jest wina PZPN. Wykonano naprawdę świetną robotę, na czele z trenerem. Dzisiaj nasze dziewczyny grają w zachodnich zespołach. Swoją drogą, wszystkie najlepsze kluby w Europie mają żeńskie odpowiedniki. A u nas słyszę, że to się w Polsce nikomu nie podoba. Jest taki klub, który od dwóch lat proszę, żeby stworzył sekcję kobiet. Obecnie przy budżecie 1,5 mln zł można grać w żeńskiej Lidze Mistrzów. Tymczasem u nas takie pieniądze wydaje się na jakiegoś pseudopiłkarza z zagranicy. Wiele dziewcząt w Polsce chce grać w piłkę. Ale żeby futbol kobiecy się rozwijał, potrzeba klubów z nazwami, np. gdyby doszło do meczu kobiecego Legia – Lech, to byłoby coś...
Trudno się nie zgodzić, ale dopytam o męskie kadry. Wiadomo, że juniorskie i młodzieżowe drużyny są głównie po to, żeby "dostarczać" piłkarzy do dorosłej reprezentacji, ale byłoby miło, gdyby podczas mundialu do lat 20 w Polsce ekipa trenera Magiery wyszła z grupy. Widzi pan szansę na dobry wynik?
Pewnie, że chcielibyśmy, aby to nie był tylko kolejny duży turniej, gdy jest sympatycznie, wesoło i dobra gościnność z naszej strony, a piłkarsko dostajemy od razu w łeb. Chcielibyśmy lepiej wypaść na tym mundialu. Zobaczymy... Najważniejszym celem sportowym jest dla nas awans dorosłej reprezentacji do mistrzostw Europy. Mamy, jak wszyscy, swoje priorytety.