Podkreślił, że faworytem grupy jest Hiszpania.
"Nie ma co do tego dwóch zdań. Ze Szwedami i zespołem wyłonionym w barażach mamy szansę powalczyć o drugie miejsce. Skoro pierwszy mecz gramy w Dublinie, to chyba najmniej korzystnie byłoby trafić na Irlandię, która o awans powalczy w barażach" – ocenił 74-krotny reprezentant Polski.
Przyznał, że jeśli chodzi o oczekiwania wobec występu biało-czerwonych, jest ostrożny.
"W przeszłości było pompowanie balonika, wielkie aspiracje. Najpierw trzeba zrobić pierwszy krok, czyli dobrze się przygotować do turnieju i wyjść z grupy. A potem próbować walczyć o wysokie miejsca" – zaznaczył były piłkarz Górnika Zabrze, VfL Bochum i Schalke 04 Gelsenkirchen.
W jego opinii budowa kadry jest długofalowym procesem i cały czas trwa.
"Ważne jest przygotowanie zespołu i selekcja. Mogą dojść niektóre nazwiska, choć trzon drużyny prawdopodobnie zostanie. Droga dla nowych zawodników jest jednak otwarta, bo zostało do Euro 2020 ponad pół roku" – powiedział wicemistrz olimpijski z Barcelony (1992).
Przyznał, że grupę, w której znalazły się Niemcy, Portugalia i Francja, można uznać bez wątpienia za najsilniejszą.
"To przecież czołówka nie tylko europejska, ale i światowa. Te zespoły, wraz z Hiszpanią, powinny być głównymi faworytami turnieju. Do tego grona zaliczyłbym jeszcze Holandię" – ocenił.
Podkreślił, że jest ciekawy, jak przebiegnie impreza organizowana w 12 krajach.
"Dotychczas nigdy się to nie zdarzyło. Ciekawy jestem, jak to zostanie rozwiązane logistycznie, jak będzie przebiegać taki turniej. Na razie nie mam opinii na ten temat, ani pozytywnej, ani negatywnej" – zaznaczył Wałdoch.
Polscy piłkarze w mistrzostwach Europy zagrają w grupie E z Hiszpanią, Szwecją oraz drużyną z barażu: Bośnią i Hercegowiną, Irlandią Północną, Słowacją lub Irlandią.
Biało-czerwoni rozpoczną zmagania 15 czerwca od meczu w Dublinie ze zwycięzcą tzw. ścieżki barażowej. Tego przeciwnika poznają dopiero w marcu.
Turniej finałowy odbędzie się od 12 czerwca do 12 lipca na 12 stadionach w 12 krajach.