U Bogusława Cupiała dłużej niż pan pracował tylko Henryk Kasperczak. On stawiał na grę skrzydłami. Jak by scharakteryzował pan grę Wisły Macieja Skorży?
Maciej Skorża: Uniwersalna. W lidze gramy ofensywnie, staramy się odebrać piłkę rywalowi zaraz po jej stracie. Praktycznie każdy fragment boiska wykorzystujemy do ataku. W starciach z silniejszymi rywalami gramy nieco głębiej, zagęszczamy środek boiska. W rywalizacji z Barceloną wysoki pressing nie miałby sensu. Mam swoją wizję gry Wisły i jeszcze sporo do jej realizacji brakuje. O ile linia defensywna jest na poziomie europejskim, to z przodu brakuje nam jakości. Brakuje kreatywnego środkowego pomocnika, dynamicznych skrzydłowych i rosłego skutecznego napastnika. Króla pola karnego, doświadczonego w zdobywaniu bramek.

Reklama

Jan Urban powiedział, że w Warszawie czuje się jak gość. Jak pan się czuje w Krakowie?
Bardzo dobrze, aklimatyzacja przebiegła szybko i harmonijnie. Kraków to miasto do którego kiedyś będę chętnie wracał. Jest tutaj wiele świetnych miejsc, lubię wybrać się z dzieciakami na Wawel czy do smoczej jamy.

>>>To pewne. Wisła nie zwolni Macieja Skorży

Niedawno zagroził pan, że jeszcze kilka bardziej nerwowych meczów i wróci pan do papierosów.
Żartowałem. Mam nadzieję, że nigdy nie wrócę do tego nałogu. W czasach studenckich paliłem paczkę dziennie, było to modne i długo tkwiłem w tym głupim nałogu. Teraz nie palę już od dziewięciu lat. Najtrudniej było, gdy zdobyliśmy mistrzostwo. Podczas fety pan Basałaj wręczył wszystkim mistrzowskie cygara. To już tradycja, by w takiej sytuacji zapalić z prezesem Cupiałem. Zrobiłem to z drżącym sercem, ale nie wypaliłem cygara do końca. Do dziś leży w domu jako pamiątka. Lekko nadpalone.

Reklama

Podobno uczy się pan hiszpańskiego.
Tak, właśnie zacząłem. Uważam, że w polskiej lidze będzie coraz więcej piłkarzy z Ameryki Łacińskiej. Z takim Marcelo ciągle mamy problem, bo nie mówi słowa po angielsku i muszę korzystać z pomocy Clebera czy Cantoro, by się z nim dogadać. Nie potwierdzam natomiast plotki, że po pokonaniu Barcelony otrzymałem ofertę z hiszpańskiej drugiej ligi. To nieprawda.

Po zatrzymaniu Andrzeja Blachy szukał pan nowego asystenta. Do dziś nie został zatrudniony.
Mam już wybranego kandydata i cały czas jesteśmy w kontakcie. Obecnie pracuje w innym klubie i w lecie nie mógł do nas dołączyć. Mam nadzieję, że w zimie uda nam się go pozyskać. Z Andrzejem pozostaję w kontakcie. Para się menedżerką i czasem rozmawiamy ze sobą telefonicznie.

Załóżmy, że ma pan nieograniczony budżet, ale może pozyskać tylko jednego zawodnika. Kto by to był?
Ale pytanie mi pan zadał. Wziąłbym Messiego. Przydałby się w Krakowie (śmiech). Przy nim w ataku to mógłby grać nawet Marcelo, któremu Messi tylko dogrywałby na głowę. Chętnie widziałbym u nas także Ruuda Van Nistelrooya. To typ napastnika, którego nam potrzeba. Jeśli będzie wolny i zdrowy, zapraszam.

Reklama

>>>Brożek ma już dość gry w Wiśle

Paweł Brożek powiedział, że decyzję o ewentualnym transferze podejmie po konsultacji z panem. Co mu pan doradzi?
On zasłużył na to, by mu pomóc. Uważam, że Paweł powinien wyjechać, należy dać mu szansę rozwoju. Ale musi to być dobra oferta, a Paweł musi się do tego przygotować. Przed wyjazdem powinien chociażby poznać języki, więc uważam, że z wielu powodów bardziej korzystne dla jego transferu będzie letnie okienko transferowe. Wydaje mi się, że idealnym kierunkiem dla niego jest Hiszpania. Mam nadzieję, że do jego transferu będzie przygotowany także klub, bo z jego odejściem liczymy się od dwóch okien transferowych. W jego głowie zaczął się już pewien proces, idzie do przodu i już się nie zatrzyma. Jestem pewien, że kiedyś zasiądę przed telewizorem, a tam Paweł będzie strzelał bramki w finale Ligi Mistrzów.

W czerwcu przyszłego roku kończą się kontrakty Marka Zieńczuka i Marcina Baszczyńskiego. Kiedy podejmiecie decyzję, czy przedłużycie z nimi umowy?
To są ważni piłkarze, których niełatwo zastąpić. Marek, nawet w słabszej dyspozycji potrafił nam uratować mecz z Odrą Wodzisław. Decyzje podejmiemy lada moment, a oni poznają je jako pierwsi. Mogą być uzależnione od naszych działań na rynku transferowym. Ale to może dotyczyć nie tylko ich, to może rzutować także na to, czy ktoś inny otrzyma zgodę na transfer, czy nie.

Wielu widzi pana w roli selekcjonera kadry. Jakby pan zareagował na ewentualną propozycję z PZPN?
Reprezentacja to wielki zaszczyt. Jeśli ktokolwiek mnie tam widzi jako trenera, jestem bardzo podbudowany. Ale nie uważam, że dla mnie to właściwy czas. Trochę mi jeszcze brakuje, by zaistnieć jako selekcjoner reprezentacji Polski.