Piłkarz reprezentacji Polski Grzegorz Krychowiak złożył zawiadomienie do prokuratury przeciwko lekarzowi piłkarskiej kadry Jackowi Jaroszewskiemu.Jak pisał "Przegląd Sportowy - Onet" Krychowiak jest przekonany, że wraz z bratem Krzysztofem padli ofiarą oszustwa. Oskarża on lekarza kadry narodowej Jacka Jaroszewskiego o przejęcie kontroli nad jedną z ich spółek, w którą piłkarz zainwestował w formie pożyczki 3 miliony złotych.

Reklama

Oskarżenia

Najpierw pan Jaroszewski w tajemnicy odwołał Krzysztofa Krychowiaka z zarządu spółki, a następnie powołał w jego miejsce… swoją żonę Joannę oraz Pawła Bambera. Następnie nowy zarząd dokonał sprzedaży 100 proc. udziałów w spółce prowadzącej klinikę niejakiemu Tadeuszowi Fajferowi. A kwota transakcji wyniosła… 5 tys. zł, choć my wartość spółki szacujemy na kilka mln zł - tłumaczył w rozmowie z Onetem mec. Marcin Witkowski, pełnomocnik braci Krychowiaków.

Reklama
Reklama

Jak podawał Onet, Fajfer po odkupieniu udziałów miał jeszcze tego samego dnia odsprzedać je Jackowi Jaroszewskiemu i Pawłowi Bambrowi po cenie ich zakupu. Według mec. Witkowskiego była to zaplanowana akcja, która miała pozbawićKrychowiaka kontroli nad spółką, pozbawić go zysków z inwestycji i utrudnić dochodzenie zwrotu zainwestowanych pieniędzy.

Jaroszewski: To nie ja oszukałem, a zostałem oszukany

Odmienny punkt widzenia w sprawie prezentował Jaroszewski. To nie ja oszukałem, a zostałem oszukany. Bracia Krychowiakowie przekazali, że włożyli do spółki 4,5 miliona. Wydawało mi się to bardzo dużo. Krzysztof sam to podliczył, ale zanim do tego doszło, dostaliśmy prośbę, aby wpłacić nadwyżkę w wysokości kilkuset tysięcy. Okazało się, że wydano 2,5, a nie 4,5 mln złotych. Zwróciłem się z prośbą, aby oddano nam to, czego nie powinniśmy wpłacić. Chciałem naprostować kilka rzeczy. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy pieniędzy - wyjaśniał.

Nie mogłem okraść Krychowiaków, bo kwoty włożone przez nich nie są wkładem do spółki, tylko pożyczkami. Wartość sprzedanej spółki “Medklinika” jest zerowa, bo spółka nie dysponuje żadnym majątkiem i przynosi straty. Wszystko, z czego korzysta, należy do spółki-matki, w której nadal 60 proc. mają bracia Krychowiak. Nie było też potajemne. Druga strona została tego samego dnia o tym poinformowana. Zarzuty na łamach “Onetu” formułował ktoś albo niemający pojęcia w sprawie, albo ze złymi zamiarami – dodał.

Decyzja prokuratury

Do głośnej sprawy odniosła się właśnie prokuratura.

"Czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego" – poinformowała.

"W kluczowej części wyjaśnień prokuratura zwraca uwagę, że nawet jeśli spółka "Mediklinika Inwestycje" poniosłaby szkodę, poprzez utratę udziałów w spółce "Mediklinika" przez niezgodne z umową spółki usunięcie Krzysztofa Krychowiaka z funkcji prezesa i powołania w to miejsce Jacka Jaroszewskiego, to wciąż wartość poniesionej szkody przez spółkę wynosiłaby maksymalnie 5 tys. złotych, bo tyle wynosi wartość kapitału zakładowego spółki" - czytamy na stronie TVP Sport.

Wiedziałem, że ta sprawa tak się skończy. Cieszę się bardzo z decyzji prokuratury i zapewniam, że nadal będę dochodził moich spraw - wyjaśnił Jaroszewski i dodał, że naruszone zostało jego dobre imię.

Co na decyzję prokuratury druga strona sporu?

Wiemy o decyzji prokuratury, ale z naszej strony nic się nie zmienia – powiedział TVP Sport Krzysztof Krychowiak, brat reprezentanta Polski.