W ostatnim pojedynku jednej z grup zmierzyły się ze sobą zespoły Football Success Academy Kraków i Polonii Tychy. Stawką pojedynku był awans do ćwierćfinału. Teoretycznie szanse na niego miały trzy ekipy. Dwie wspomniane wcześniej i Iskra Tarnów. Jednak zawodniczki tej trzeciej drużyny już tylko z trybun mogły się przyglądać rywalizacji rywalek i liczyć, że ich konfrontacja zakończy się korzystnym dla nich rozstrzygnięciem.

Reklama

Brak fair play w meczu Polonii z FSA

Polonia prowadziła już 2:0. Cztery minuty przed końcem FSA strzeliło gola na 1:2. Taki wynik premiował awansem obie drużyny będące na parkiecie, a eliminował z dalszej rywalizacji zespół z Tarnowa. I w tym momencie nastąpiła rzecz straszna. Trener krakowianek widząc, że na parkiecie dalej trwa walka "na całego" o zwycięstwo poprosił o czas.

Reklama
Reklama

Po wznowieniu gry kibice byli już świadkami farsy. Do zakończenia meczu pozostały niespełna trzy minuty. Bramka dla jednej lub drugiej drużyny dawała, by awans Iskrze, ale w tym momencie piłkarki jednej i drugiej drużyny przestały grać, tzn. zawodniczki z Krakowa stanęły na własnej połowie nie atakując będących w posiadaniu piłki rywalek, a zawodniczki z Tych na swojej połowie spokojnie wymieniały między sobą podania. W ten sposób obie ekipy dotrwały do gwizdka kończącego spotkanie i dającego im awans.

(opisana sytuacja do obejrzenia na poniższym filmie od 10.31.00)

Trwa ładowanie wpisu

Kompromitacja polskiej piłki

Takie zachowanie nie miało nic wspólnego z postawą fair play i duchem sportowej rywalizacji. Można się tylko domyślać, kto stał za taką postawą zawodniczek, bo one same tego na pewno nie wymyśliły i po co była potrzebna przerwa w grze.

Jeśli na tym etapie szkolenia (a przypominamy, że mowa o 14-latkach) zamiast rozwoju i sportowej rywalizacji bardziej liczy się wynik i kunktatorstwo, to nie dziwmy się potem, że polska piłka kompromituje się na arenie międzynarodowej.