Bojar-Stefańska w środowisku piłkarskim uważana za jedną z najatrakcyjniejszych pań z gwizdkiem, która prowadzi mecze na polskich boiskach. 26-latka ostatnio w swojej pracy spotkała się z bardzo przykrym, a wręcz skandalicznym incydentem.
Zaczęło się od przepychanek
Żona naszego sędziego międzynarodowego, Daniela Stefańskiego w sobotę 30 marca została wyznaczona przez Mazowiecki Związek Piłki Nożnej do prowadzenia meczu A klasy, w którym Naprzód Brwinów podejmował na własnym boisku Partyzanta Leszno.
W trakcie spotkania doszło do bijatyki na murawie, w której wzięli udział prawie wszyscy zawodnicy obu zespołów. W ruch poszły pięści. Walka przypominała sceny znane z filmików z ustawek kiboli.
Nie wiem, z czego dokładnie zaczęła się ta awantura. Oni pewnie będą twierdzić, że to nasza wina, a my będziemy twierdzić, że to ich wina. Rozmawiałem ze swoimi zawodnikami. Powiedzieli mi, że jeden z rywali odepchnął naszego gracza, zaczęli się odpychać, podbiegł jeden gracz z Partyzanta i uderzył naszego, jak to się mówi, z partyzanta - opowiada w rozmowie z kanalsportowy.pl Piotr Zagrajek. trener drużyny Naprzodu Brwinów.
Bojar-Stefańska pokazała 6 czerwonych kartek
Prezes klubu Partyzant Leszno, Mateusz Michalski nie komentuje sprawy. Tak samo jak MZPN, który na razie zbiera dowody. Pewnie byłoby to łatwiejsze, gdyby z internetu nie zniknął film z całym zajściem.
Na szczęście w awanturze nie ucierpiała Bojar-Stefańska, która czerwoną kartkę pokazała sześciu piłkarzom, a czterech ukarała żółtą. Mecz zakończył się zwycięstwem Partyzanta 3:2.