Bramki: 1:0 Wojciech Kaczmarek (13-samob.), 2:0 Tadas Labukas (15), 3:0 Mirko Ivanovski (78).

Żółta kartka - Arka Gdynia: Michał Płotka, Marcelo Moretto, Mirko Ivanovski. Cracovia Kraków: Vladimir Boljevic, Hesdey Suart, Arkadiusz Radomski, Bartłomiej Dudzic.

Reklama

Sędzia: Paweł Pskit (Łódź). Widzów 8 220.

Arka Gdynia: Marcelo Moretto - Michał Płotka, Maciej Szmatiuk, Ante Rozic, Emil Noll - Giovanni Duarte (60. Joseph Desire Mawaye), Paweł Zawistowski, Miroslav Bozok, Rafał Siemaszko (68. Paweł Czoska), Denis Glavina - Tadas Labukas (77. Mirko Ivanovski).

Cracovia Kraków: Wojciech Kaczmarek - Andraz Struna, Vule Trivunovic, Milos Kosanovic, Hesdey Suart - Aleksejs Visnakovs (81. Alexandru Suvorov), Vladimir Boljevic, Arkadiusz Radomski, Mateusz Klich (67. Piotr Giza), Saidi Ntibazonkiza - Pavol Masaryk (62. Bartłomiej Dudzic).

Mecz z Cracovią był trzecim spotkaniem, w którym Arkę prowadził Frantisek Straka, ale po raz pierwszy pod wodzą czeskiego szkoleniowca gdynianie wystąpili przed własną publicznością. Po remisie 0:0 z Widzewem i porażce 0:1 z Jagiellonią mogli wreszcie cieszyć się z wygranej, odniesionej w dodatku po dobrej grze. Do tego niezwykle ważnego dla układów dolnych rejonów tabeli meczu goście przystąpili jako prawie najlepsza drużyna na wiosnę - zdobyli w sześciu potyczkach 11 punktów, a korzystniejszym bilansem mógł pochwalić się tylko inny zespół z Krakowa, Wisła, która w tyluż spotkaniach powiększył swój dorobek o 14. punktów.

Zdecydowanie gorzej w rundzie rewanżowej radziła sobie Arka, która razem z Koroną Kielce była wiosną najgorszym zespołem - obie ekipy zdołały wywalczyć w sześciu meczach zaledwie po trzy punkty. Żółto-niebiescy nie odnieśli w dodatku zwycięstwa w dziewięciu kolejnych ligowych występach - ostatnią wygraną gdynianie zanotowali 6 listopada ubiegłego roku, kiedy na sztucznej murawie Narodowego Stadionu Rugby pokonali 2:1 właśnie Koronę.

Reklama



Rangę tej konfrontacji podkreśla fakt, że piłkarze "Pasów" po raz pierwszy w historii wybrali się na mecz ligowy samolotem. Nie uchroniło ich to jednak od drugiej na wiosnę porażki. Gospodarze, którzy zrewanżowali się rywalom za wyjazdową przegraną 0:2, odnieśli z kolei najwyższe w tym sezonie zwycięstwo. W porównaniu do ostatniego wygranego 3:0 meczu z Lechią Gdańsk w zespole gości zaszły dwie zmiany - za Sławomira Szeligę i Aleksandru Suvorova zagrali wracający po kontuzji Arkadiusz Radomski i Pavol Masaryk. W Arce trzy roszady - pauzującego za karki Marciano Brumę zastąpił Michał Płotka, na boisku pojawili się także Giovanni Duarte oraz debiutujący w pierwszym składzie Rafał Siemaszko.

Od samego początku z impetem zaatakowali wyjątkowo zdeterminowani gospodarze, którzy grali niesłychanie ambitnie w obronie, ale przy okazji przeprowadzili wiele składnych akcji. I już w 15. minucie prowadzili 2:0. Najpierw po faulu na Miroslavie Bozoku rzut wolny egzekwował w 13. minucie Paweł Zawistowski - mocno uderzona piłka odbiła się najpierw od słupka, trafiła w plecy Wojciecha Kaczmarka i wpadła do siatki (początkowo bramkę zapisano Zawistowskiemu).

120 sekund później golkiper Cracovii skapitulował po raz drugi. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i zgraniu głową Emila Nolla Kaczmarek obronił co prawda intuicyjnie uderzenie Ante Rozicia, jednak przy dobitce z najbliższej odległości Tadasa Labukasa był bezradny.

W pierwszej fazie spotkania wyjątkowo niepewnie grała defensywa krakowskiego zespołu. W 20. minucie indywidualną akcją popisał się jeszcze Giovanni Duarte, ale później do głosu doszli goście, wśród których wyróżniał się szybki i aktywny Saidi Ntibazonkiza. I to właśnie on trzy razy przed przerwą stanął przed szansą zdobycia kontaktowej bramki.

W 58. minucie bliski szczęścia był również Mateusz Klich, ale skończyło się na rzucie rożnym. Z kolei dwie minut później niewiele brakowało, aby zabawę we własnym polu karnym Vule Trivinovicia i Arkadiusza Radomskiego wykorzystał Duarte. Fatalnie grających gości dobił w 78. minucie wprowadzony przed chwilą na boisko Mirko Ivanovski, który wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem Cracovii.

W końcówce oba zespoły miały po jeszcze jednej szansie na zmianę wyniku. W 89. minucie Marcelo Moretto popisał się piękną interwencją po strzale z dystansu Ntibazonkizy, a za chwilę po rzucie rożnym Rozic główkował tuż obok słupka.