Legia w ciągu dwóch minut w pierwszej połowie dała sobie strzelić dwie bramki. Pierwsza padła w 30. minucie po strzale Hiszpana Fernando Cuerdy. Chwilę później było 2:0, kiedy po błędzie Artura Jędrzejczyka piłkę przejął Wojciech Kędziora i w sytuacji sam na sam z bramkarzem Dusanem Kuciakiem trafił do siatki.

Reklama

Stołeczny klub zaczął jednak odrabiać straty. Jeszcze przed przerwą pięknego gola piętą, gdy sam odwrócony był tyłem do bramki, zdobył Serb Danijel Ljuboja. Do remisu w 81. minucie doprowadził Jędrzejczyk, a dwie minuty później trafił jeszcze raz serbski napastnik.

Podopieczni Jana Urbana będą zatem ze spokojem oglądać poniedziałkowy mecz śląskich ekip. Górnik, jeśli wygra, będzie na drugim miejscu ze stratą dwóch punktów do Legii.

Nieoczekiwanie w niedzielę porażkę przed własną publicznością poniósł mistrz Polski Śląsk Wrocław, który musiał uznać wyższość Zagłębia Lubin 0:2. Do bramki trafili Czech Michal Papadopulos (37.) i Szymon Pawłowski (81.). Wrocławianie są dopiero na szóstym miejscu tabeli, a do lidera tracą już pięć punktów.

W sobotę piłkarze Lecha Poznań nie wykorzystali szansy, by przynajmniej do niedzieli prowadzić w ekstraklasie i przegrali u siebie z Jagiellonią Białystok 0:2 (0:1). To pierwsza porażka "Kolejorza" na własnym stadionie w tym sezonie.

Mecz ułożył się po myśli podopiecznych Tomasza Hajty. Już w 4. minucie rzut wolny z okolicy narożnika pola karnego egzekwował Dawid Plizga. Piłka trąciła o mur i zmyliła Jasmina Buricia. Najszybciej dopadł do niej Michał Pazdan i z metra wepchnął ją do siatki.

W kolejnych minutach na boisku dominował Lech, ale niewiele z tego wynikało. Jagiellonia wręcz wzorowo taktycznie rozgrywała to spotkanie. W drugiej połowie na trybunach dało się słyszeć pierwsze gwizdy; ponad 21 tysięcy mocno zziębniętych kibiców zaczęło się niecierpliwić. Ich irytacja sięgnęła zenitu w 70. minucie - z pozoru niegroźna akcja gości zakończyła się precyzyjnym uderzeniem z dystansu Alexisa Norambueny.

Reklama

Piłkarze Jagiellonii dokonali historycznego wyczynu. Po raz pierwszy w meczu ekstraklasy pokonali Lecha na jego własnym stadionie. Wcześniej białostoczanie nie potrafili ze stolicy Wielkopolski wywieźć choćby punktu. Dla poznańskiego zespołu to pierwsza porażka u siebie od 17 lutego - wówczas uległ GKS Bełchatów 0:1.

Z drugiego miejsca w tabeli mogą cieszyć się piłkarze Polonii Warszawa. "Czarne Koszule" rozgromiły na wyjeździe PGE GKS Bełchatów 5:0. Spotkanie było rozgrywane w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych. W drugiej połowie opady śniegu były tak silne, że sędzia Tomasz Musiał dwukrotnie zarządzał przerwy, by można było odśnieżyć linie boiska.

W trzecim sobotnim meczu Korona Kielce pokonała na własnym stadionie Pogoń Szczecin 2:1. Do przerwy prowadzili "Portowcy" dzięki uderzeniu Emila Nolla. Druga połowa należała już do gospodarzy. Wyrównał Artur Lenartowski, a decydującą bramkę zdobył Maciej Korzym.

W piątek pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie odniosła Wisła Kraków, która pokonała Widzew Łódź 2:1. Niespełna kwadrans potrzebował Rafał Boguski, by strzelić dwa gole. Podopieczni Radosława Mroczkowskiego zdołali odpowiedzieć jedynie trafieniem Mehdiego Bena Dhifallaha.

Kibicom przypomniał o sobie Grzegorz Rasiak. Były napastnik reprezentacji Polski zdobył pierwszą bramkę dla Lechii Gdańsk w spotkaniu w Bielsku-Białej z Podbeskidziem. Goście ostatecznie zwyciężyli 3:2. Gospodarzom nie pomógł debiutujący w ich zespole Ireneusz Jeleń.