W tym spotkaniu ustanowiony został rekord frekwencji podczas ligowego meczu na tym stadionie. Do tej pory największym zainteresowaniem cieszyła się rozegrana 11 kwietnia 2015 roku także konfrontacja z Legią – świadkami zwycięstwa "biało-zielonych" 1:0 nad stołeczną drużyną było 36 500 widzów.
Po prawie dwóch latach na Stadionie Energa Gdańsk zasiadło 37 220 kibiców, w tym 1 800 sympatyków gości, którzy byli świadkami bardzo dobrego i emocjonującego, zwłaszcza w drugiej połowie, widowiska.
Do tego spotkania Lechia przystąpiła po dwóch porażkach z rzędu (poniosła je na wyjeździe – 0:1 z Lechem Poznań i 1:2 z Ruchem Chorzów), natomiast Legia po dwóch kolejnych zwycięstwach – 3:1 w Lubinie z Zagłębiem i 1:0 z Wisłą Kraków u siebie.
Początek meczu zapowiadał spore emocje. Oba zespoły przejawiały dużą ochotę do gry – sporo było walki i biegania, brakowało natomiast sytuacji bramkowych. Poza jedną interwencją Dusan Kuciak i Arkadiusz Malarz nie zostali w pierwszej połowie zmuszeni do większego wysiłku.
W ciągu 45 minut piłkarze oddali zaledwie jeden celny strzał i to w dodatku ze stałego fragmentu. W 27. minucie z rzutu wolnego z ponad 30 metrów przymierzył Rafał Wolski i z obroną tego strzału golkiper przyjezdnych miał trochę kłopotu. W miarę upływu czasu spadło również tempo, a gra toczyło się głównie w środku boiska.
Druga połowa dostarczyła znacznie więcej emocji i zaczęła się znakomicie dla gospodarzy. W 48. minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez Wolskiego główkował Mario Maloca, a naciskany przez napastnika rywali Adam Hlousek z bliska skierował piłkę do własnej bramki. Co prawda warszawianie sugerowali, że po odbiciu się od Malarza ta nie przekroczyła linii bramkowej, ale ich protesty u sędziego asystenta Marcina Bońka, który zasygnalizował zdobytego gola, zdały się na nic.
W 58. minucie było już 1:1, a przy tym trafieniu udział także miał Maloca. Po centrze z lewej strony Guilherme chorwacki środkowy obrońca nie upilnował wprowadzonego 180 sekund wcześniej na boisko Kucharczyka, który doprowadził do remisu.
Niewiele brakowało, aby w 62. minucie było 2:1 dla mistrzów Polski. Tym razem Kuciak obronił uderzenie Vadisa Odjidji-Ofoe, a sześć minut później golkiper Lechii ponownie wygrał pojedynek z belgijskim pomocnikiem. Z kolei w 70. minucie to Malarz odważnym wyjściem, w sytuacji sam na sam z Marco Paixao, uchronił swój zespół od straty drugiego gola. Za chwilę bramkarz Legii obronił także główkę portugalskiego napastnika.
Końcówka spotkania należała do gdańszczan, którzy zepchnęli rywali do obrony. W 77. minucie po fatalnym wybiciu piłki przez Macieja Dąbrowskiego przyjezdnych uratował słupek, w który trafił z siedmiu metrów po indywidualnej akcji Wolski. Z kolei w 84. minucie bliski szczęścia po strzale z dystansu i rykoszecie był Simeon Sławczew.
Pomimo naporu Lechii bramkę zdobyli legioniści. W 87. minucie po zagraniu Odjidji-Ofoe Maloca wybił piłkę głową wprost pod nogi Kucharczyka, a ten mocnym uderzeniem z 16 metrów zapewnił swojej drużynie trzy punkty.
Lechia Gdańsk - Legia Warszawa 1:2 (0:0)
Bramki: 1:0 Adam Hlousek (48-samobójcza), 1:1 Michał Kucharczyk (58), 1:2 Michał Kucharczyk (87)
Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Grzegorz Wojtkowiak, Rafał Janicki, Simeon Sławczew. Legia Warszawa: Maciej Dąbrowski, Guilherme
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Widzów: 37 220
Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Grzegorz Wojtkowiak, Rafał Janicki, Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak - Lukas Haraslin (70. Flavio Paixao), Joao Nunes (59. Simeon Sławczew), Rafał Wolski (80. Michał Mak), Milos Krasic, Grzegorz Kuświk - Marco Paixao
Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Artur Jędrzejczyk, Michał Pazdan, Maciej Dąbrowski, Adam Hlousek - Guilherme (90+3. Sebastian Szymański), Michał Kopczyński, Thibault Moulin, Vadis Odjidja-Ofoe, Kasper Hamalainen (55. Michał Kucharczyk) - Miroslav Radovic (90. Jakub Rzeźniczak).