Niepokonany od 28 września lider musiał się mocno napracować, by sięgnąć po 13. w sezonie komplet punktów.

Prowadzenie w ósmej minucie zapewnił gospodarzom serbski obrońca Filip Mladenovic, który popisał się efektownym uderzeniem z rzutu wolnego. Pogoń była równorzędnym rywalem i pod bramką Dusana Kuciaka kilka razy zrobiło się gorąco. Raz w sukurs gospodarzom przyszedł system VAR, bo pierwotnie sędzia Szymon Marciniak wskazał na "jedenastkę" po faulu Karola Fili na Hiszpanie Ikerze Guarrotxenie, ale po analizie wideo zmienił decyzję i wycofał grę poza pole karne.

Reklama

W 55. minucie już nie było wątpliwości w przypadku przewinienia Patryka Lipskiego na Radosławie Majewskim i kapitan gości Kamil Drygas doprowadził z rzutu karnego do remisu.

Kwadrans przed końcem 13. gola w sezonie uzyskał Flavio Paixao. Portugalczyk, który głową pokonał Łukasza Załuskę, został samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców i zapewnił miejscowym cenne trzy punkty.

Reklama

Dzięki nim do sześciu wzrosła przewaga Lechii nad drugą w tabeli Legią Warszawa. Obrońca tytułu ligową wiosnę zainauguruje w niedzielę wyjazdową potyczką z Wisłą Płock, której w stolicy uległ 1:4.

Spotkanie w Gdańsku obejrzał selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek. Przed meczem minutą ciszy uczczona pamięć tragicznie zmarłego 14 stycznia prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.

W ważnym dla układu dolnej części tabeli spotkaniu Śląsk Wrocław wygrał z Zagłębiem Sosnowiec 2:0. Gospodarze przerwali serię siedmiu występów bez zwycięstwa i oddalili się od strefy spadkowej, a sytuacja beniaminka, który z 12 pkt zamyka tabelę, staje się coraz trudniejsza.

Reklama

Wrocławianie - z debiutującym w ekstraklasie czeskim trenerem Vitezslavem Lavicką, ale bez najlepszego strzelca Marcina Robaka - uzyskali prowadzenie już w siódmej minucie po trafieniu Arkadiusza Piecha. W 29. minucie po czerwonej kartce za dwie żółte boisko musiał opuścić Giorgi Gabedawa. Gruzin to jeden z siedmiu pozyskanych zimą zawodników, którzy w sobotę znaleźli się w wyjściowej jedenastce ekipy Valdasa Ivanauskasa.

Nie zawsze przewaga liczebna miejscowych znajdowała odbicie w przebiegu wydarzeń na boisku, ale w 79. minucie Mateusz Radecki podwyższył na 2:0 i ustalił wynik.

Tempa z pierwszej rundy nie zwalnia Cracovia, która w sobotę wygrała z Piastem Gliwice 2:1. Było to piąte kolejne zwycięstwo piłkarzy trenera Michała Probierza, co oznacza jednocześnie pierwszą taką serię w tym stuleciu.

Z gola najpierw cieszyli się jednak goście. W 22. minucie niepilnowany Hiszpan Jorge Felix strzałem z kilku metrów nie dał szans Michalowi Peskovicowi. Miejscowi stratę odrobili kwadrans później - Janusz Gol został sfaulowany 20 m od bramki, a rzut wolny precyzyjnie wykonał Hiszpan Airam Cabrera i zaskoczył Frantiska Placha. Był to pierwszy gol strzelony przez Cracovię bezpośrednio z rzutu wolnego od 15 maja 2016 roku, gdy bramkarza Lechii Gdańsk w ten sposób pokonał Mateusz Cetnarski.

W 50. minucie "Pasy" objęły prowadzenie, a bramkę strzałem z pola karnego po składnej, zespołowej akcji zdobył pozyskany w styczniu z Dinama Bukareszt Rumun Sergiu Hanca.

"W niedzielę gramy sparing z Garbarnią Kraków, poniedziałek mamy wolny, a od wtorku rozpoczynamy przygotowania do meczu z Legią w Warszawie. To dla nas ważne spotkanie, musimy być czujni i zdobywać kolejne punkty, nie zadowalamy się tym, co osiągnęliśmy" - przyznał trener ekipy krakowskiej Michał Probierz.

Dzięki tej wygranej awansowała ona na ósmą pozycję w tabeli, wyprzedzając o punkt lokalnego rywala, ale Wisła wyjdzie na boisko w poniedziałek - w Zabrzu zagra z Górnikiem.

W piątek od mocnego akcentu wiosenną część sezonu zaczęła Jagiellonia Białystok, która pokonała na wyjeździe Miedź Legnica 3:0 i awansowała na trzecie miejsce. Bramki dla jednej z najbardziej "zagranicznych" drużyn w ekstraklasie zdobyli Słoweniec Nemanja Mitrovic, Brazylijczyk Guilherme Sitya z rzutu karnego oraz Litwin Arvydas Novikovas.

Drugi z nich wykorzystał w końcówce pierwszej połowy "jedenastkę". To pierwszy w obecnym sezonie gol strzelony z rzutu karnego przez Jagiellonię.

Miedź od 64. minuty grała w dziesiątkę, po czerwonej kartce dla Chorwata Tomislava Bozica.

Falstart odnotował natomiast Lech, którego ambicje również sięgają tytułu. Poznaniacy, trenowani przez Adama Nawałkę, chociaż od 66. minuty prowadzili 1:0 po 10. w sezonie golu Duńczyka Christiana Gytkjaera, ostatecznie przegrali z KGHM Zagłębiem Lubin 1:2.

Goście wyrównali w 75. minucie za sprawą Filipa Starzyńskiego. Ten sam zawodnik w 86. minucie wykonywał rzut karny podyktowany za faul na aktywnym Bartłomieju Pawłowskim, ale Jamin Buric obronił.

W doliczonym czasie gry Zagłębie zapewniło sobie zwycięstwo po samobójczym golu czarnogórskiego obrońcy Nikoli Vujadinovica.

"Trzeba przyznać, że rywale zasłużyli na zwycięstwo. Nie ma co owijać w bawełnę, w przekroju całego spotkania byli lepsza drużyną, od początku kontrolowali przebieg gry. Musimy przyjąć to na +klatę+, przeanalizować spotkanie i ruszyć do pracy" - skomentował opiekun "Kolejorza".

Oprócz spotkań w Płocku i Zabrzu, w 21. kolejce Arka Gdynia podejmie w niedzielę Koronę Kielce.