Początek spotkania mógł się podobać, bo oba zespoły starały się grać ofensywnie i szybko. Akcje przenosiły się spod jednego pola karnego pod drugie i jedyne czego brakowało, to ostatniego podania otwierającego drogę do bramki. Tak jak w sytuacji, kiedy Henrik Ojamaa znalazł się w polu karnym i tak długo się zastanawiał czy strzelać czy podawać, aż rywale zażegnali niebezpieczeństwo.

Reklama

Po 20 minutach zaczęła się zarysowywać optyczna przewaga gości. Krakowianie dłużej utrzymywali się przy piłce i częściej gościli pod bramką rywali, ale nadal brakowało ich akcjom skutecznego wykończenie. Niewiele brakowało, a wyręczyłby ich Kornel Osyra, który tak wybijał spod nóg Sergiu Hancy piłkę, że ta o centymetry minęła bramkę Miedzi.

Kiedy wydawało się, że jeżeli już ktoś strzeli gola, będą to przyjezdni, gospodarze wyprowadzili szkoleniową kontrę. Juan Camara zagrał w pole karne, tam Ojamaa zgrał głową do Artura Pikka, a ten potężnym strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Michałowi Peskovicovi.

Pięć minut później było już 2:0. Po kolejnej kontrze piłka trafiła do najlepszego na boisku Camary a ten płaskim strzałem trafił do siatki.

Trener Michał Probierz nie czekał ze zmianami i w przerwie za Damiana Dąbrowskiego do gry posłał Filipa Piszczka.

Przyjezdni po wznowieniu gry ruszyli do ataków i zepchnęli Miedź do defensywy. Ale podobnie jak w pierwszej połowie, krakowianom brakowało skutecznego wykończenia akcji, albo w ostatniej chwili któryś z rywali zażegnywał niebezpieczeństwo.

Reklama

Groźniejsze były wypady legniczan. Po jednym z nich groźnie z pola karnego strzelał Camara, ale Peskovic popisał się skuteczną interwencją.

Z minuty na minutę napór "Pasów" rósł i przyniósł w końcu efekt. Po dośrodkowaniu z lewej strony Michala Siplaka wprowadzony w przerwie Piszczek zdecydował się od razu na strzał i Anton Kanibołocki był bez szans. Głośny do tego momentu stadion Miedzi nieco ucichł.

Strzelec gola dla gości przed końcem spotkania musiał opuścić boisko po tym, jak się zderzył z bramkarzem Miedzi. Najpierw zawodnik Cracovii był długo opatrywany, wrócił do gry, ale po kilku minutach został zmieniony.

Przyjezdni do ostatnich minut naciskali, ale nie potrafili znaleźć sposobu na rozbicie dobrze zorganizowanej defensywy gospodarzy. Najbliższy doprowadzenia do remisu był Airam Cabrera, ale Kanibołocki nie dał się zaskoczyć strzałem z pola karnego.

Doliczony czas gry rozgrzał kibiców w Legnicy do czerwoności. Najpierw za faul został z boiska wyrzucony Paweł Zieliński. Sędzia konsultował sytuację z arbitrami od wideo weryfikacji, ale decyzji nie zmienił. Grający w przewadze gości rzucili się do ataków, w polu karnym Miedzi kilka razy się mocno zakotłowało, ale gole już nie padły.

Miedź Legnica - Cracovia Kraków 2:1 (2:0)
Bramki: 1:0 Artur Pikk (36), 2:0 Juan Camara (41), 2:1 Filip Piszczek (63)
Żółta kartka - Miedź Legnica: Aleksandar Miljkovic, Henrik Ojamaa; Cracovia Kraków: Ołeksij Dytiatjew, Sergiu Hanca, Javier Hernandez. Czerwona kartka - Miedź Legnica: Paweł Zieliński (90-faul)
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom)
Widzów: 4 018
Miedź Legnica: Anton Kanibołocki - Tomislav Bozic, Kornel Osyra, Grzegorz Bartczak - Aleksandar Miljkovic, Borja Fernandez, Omar Santana (90+3. Adrian Purzycki), Henrik Ojamaa, Juan Camara (90+1. Mateusz Żyro), Artur Pikk (86. Paweł Zieliński) - Petteri Forsell
Cracovia Kraków: Michal Peskovic - Cornel Rapa, Michał Helik, Ołeksij Dytiatjew, Michal Siplak - Sergiu Hanca, Janusz Gol, Damian Dąbrowski (46. Filip Piszczek, 83. Bojan Cecaric), Javier Hernandez, Mateusz Wdowiak (75. Sebastian Strózik) - Airam Cabrera