Pięć lat temu, we wrześniu 2015 roku, po raz ostatni Pogoń wygrała u siebie z Jagiellonią (2:1). Tamto wydarzenie pamiętać mógł jedynie Taras Romanczuk. Obecny kapitan Jagi wszedł wówczas na boisko za Jacka Góralskiego na ostatnie siedem minut meczu. Od tego czasu zespół z Podlasia w najgorszym razie remisował w Szczecinie. Jak już Pogoń przełamała tę serię, to w sposób zdecydowany.

Reklama

Portowcy z ogromnym animuszem rozpoczęli spotkanie. Już w jego 40. sekundzie Kacper Kozłowski strzelał spoza linii pola karnego minimalnie obok słupka gości. Pół minuty później doskonałej okazji nie wykorzystał Luka Zahovic, pudłując w sytuacji sam na sam z Damianem Węglarzem.

Po pierwszych pięciu minutach meczu goście przejęli inicjatywę, ale ich akcje rozbijane były przed polem karnym. Jedynie strzał Krisa Twardka w 7. min był warty odnotowania, ale Dante Stipica pewnie obronił. Potem gości co najwyżej grozili dośrodkowaniami z rzutów rożnych, które także wyjaśniał bramkarz Pogoni.

W 29. min Pogoń miała rzut wolny przy lewej linii boiska po faulu Bogdana Tiru na Hubercie Matyni. Tradycyjnie piłkę dogrywał właśnie Matynia. Zagrał na środek pola karnego, żaden z piłkarzy szczecińskich jej nie sięgnął, ale ta odbiła się od biodra Bodvara Bodvarssona i wpadła do bramki kompletnie zaskoczonego Węglarza dając prowadzenie gospodarzom.

W 38. min powinno być 2:0, ale Zahovic znowu nie popisał się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Jagiellonii. Tym razem Weglarz obronił.

Po przerwie goście znów od samego początku prosili się o kolejnego gola. Najpierw Bogdan Tiru próbował zaskoczyć własnego bramkarza. Chwilę później ten sam piłkarz przecinając centrę Zahovica kopnął piłkę we własną rękę i sędzia Damian Sylwestrzak odgwizdał rzut karny. "Jedenastkę" egzekwował młody kapitan Pogoni Sebastian Kowalczyk, strzelił w prawy róg bramki, a Węglarz nawet nie zareagował.

Dwie minuty później po raz trzeci Węglarz wygrał pojedynek sam na sam z Zahovicem.

Reklama

W 60. min pierwszy raz po przerwie zaatakowali goście, ale Stipica nie dał się pokonać Pawłowi Olszewskiemu.

W 69. min gospodarze prowadzili już 3:0. Z rzutu wolnego tuż przy prawej linii pola karnego sprytnie, płasko po ziemi zagrał Matynia, a Alexander Gorgon bez przyjęcia strzelił przy słupku nie dając Węglarzowi szans na obronę.

Z kolei w 75. min Damian Dąbrowski z rzutu wolnego strzelił w poprzeczkę. W 90. min Ivan Runje przed własnym polem karnym podał do Kowalczyka, ale strzał kapitana Pogoni zmierzający pod poprzeczkę Węglarz zdołał wybić na róg.

Pogoń z Jagiellonią zdobyła 50 procent bramek z dotychczasowego dorobku. Jednak ogromny udział w tych golach mieli białostoccy obrońcy, którzy albo sami sobie strzelali, albo faulowali, by po rzutach wolnych i karnych Portowcy powiększali swoje konto bramkowe.

Szczecinianie są niepokonani od 22 sierpnia, a ich bramkarz Dante Stipica od 13 września. Nic dziwnego, że szczeciński zespół jest trzeci w tabeli.

Pogoń Szczecin - Jagiellonia Białystok 3:0 (1:0).

Bramki: 1:0 Bodvar Bodvarsson (29-samobójcza), 2:0 Sebastian Kowalczyk (50-karny), 3:0 Alexander Gorgon (69).

Żółte kartki - Pogoń Szczecin: David Stec. Jagiellonia Białystok: Bodvar Bodvarsson.

Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław). Mecz bez udziału publiczności.

Pogoń Szczecin: Dante Stipica - David Stec, Kostas Triantafyllopoulos, Benedikt Zech, Hubert Matynia - Sebastian Kowalczyk, Damian Dąbrowski (80. Tomas Podstawski), Kacper Kozłowski (67. Maciej Żurawski), Alexander Gorgon (73. Kamil Drygas), Michał Kucharczyk (79. Kacper Smoliński) - Luka Zahovic (73. Adrian Benedyczak).

Jagiellonia Białystok: Damian Węglarz - Paweł Olszewski, Ivan Runje, Bogdan Tiru (64. Przemysław Mystkowski) - Bodvar Bodvarsson, Błażej Augustyn, Taras Romanczuk, Fernan Lopez (46. Jakov Puljic), Kris Twardek (64. Mateusz Wyjadłowski), Martin Pospisil - Jesus Imaz (87. Krzysztof Toporkiewicz).