Piłkarscy kibice w stolicy Wielkopolski przecierają oczy ze zdumienia, bowiem hierarchia w mieście została nieco naruszona. "Zieloni", których celem jest utrzymanie się w ekstraklasie po 17. kolejkach mają punkt więcej od "Kolejorza", który niedawno jeszcze rywalizował przeciwko Benfice Lizbona czy Standardowi Liege i pobił rekord transferowy, sprzedając do Brighton&Hove Jakuba Modera. Zespół Dariusza Żurawia, mimo niezbyt udanego startu w ekstraklasie, do niedawna wciąż był typowany jako jeden z kandydatów do mistrzowskiego tytułu. Teraz musi też zweryfikować swoje cele.
Siedziby obu klubów dzieli raptem siedem kilometrów. Ale faktycznie żyją one w zupełnie innych rzeczywistościach. Budżet Lecha jest ok. osiem razy większy od Warty, dla wicemistrza Polski pracuje kilkaset osób w różnych działach, do tego prężna akademia, rzesza oddanych kibiców i stadion na 42 tysiące. "Zieloni" mają obiekt na dwa tysiące, które nie jest dopuszczony do rozgrywek ekstraklasy.
Dwa światy, inne cele
Łukasz Trałka, który przez siedem występował w Lechu, a od 2019 jest zawodnikiem Warty przyznał, że nie ma większego sensu porównywać oba kluby.
"To są faktycznie dwa różne światy i nie można porównywać klubów na żadnym polu. My też mamy też zupełnie inne cele. Chcemy się utrzymać w ekstraklasie i zrobić to jak najszybciej" - powiedział PAP 34-letni pomocnik.
Jego zdaniem siłą Warty jest przede wszystkim "szatnia" i oddani zawodnicy.
"Ta drużyna ma tożsamość. To jest banda ludzi, którzy dobrze ze sobą współpracują, dobrze się ze sobą czują. Jeden za drugiego wskoczyłby w ogień. Kręgosłup zespołu to ludzie związani z Wartą od lat. Przychodząc do tego klubu wiedziałem, że kilku zawodników zjadło zęby grając w trzeciej, drugiej i pierwszej lidze, a potem zdobywając awans do ekstraklasy. Nowi piłkarze przychodząc do Warty musieli wejść do tej samej wody, w której oni byli już od lat" - tłumaczył.
Warta nad Lechem
On sam nie miał kłopotu z aklimatyzacją wówczas w pierwszoligowej Warcie, choć przychodząc do drużyny, w CV miał rozegranych ponad 350 spotkań w ekstraklasie, tytuł mistrza kraju, dwa wicemistrzostwa i kilkadziesiąt meczów w europejskich pucharach.
"Kiedyś, po jakimś czasie, spytałem chłopaków, jak zareagowali na moje przyjście. Oni zobaczyli, że jestem normalny, że przyszedł swojski gość, który rozmawia ze wszystkimi, potrafi wtopić się w zespół, w ten klimat. Nie miałem od początku żadnych problemów, choć 90 procent zawodników w ogóle mnie nie znało prywatnie. Idzie wyczuć od razu, czy pasujesz do tej grupy i chcesz działać jak reszta. Każdy z nas ma inną osobowość, ale inteligentny zawodnik widzi jak szatnia żyje, kiedy się smuci. Gdybyś zachowywał się inaczej, gwiazdorzył, nie wsadził nogi na boisku, to byś po prostu stał z boku" - wyjaśnił
Siedmiokrotny reprezentant Polski zapewnił, jego zespół nie rywalizuje z Lechem także na poziomie sportowym.
"Nie czuję satysfakcji, że jesteśmy nad Lechem, bo my walczymy o utrzymanie z zespołami z dołu tabeli. W tej grupie ja nie widzę Lecha. +Kolejorz+ zaraz +odpali+ i pójdzie w górę w tabeli. Szybko wyjdą z dołka i ruszą do przodu" - zapewnił.
Trzyma kciuki za Lecha
Trałka nie chciał jednak analizować przyczyn fatalnej postawy lechitów w ekstraklasie, którzy nie wygrali sześciu ostatnich meczów.
"Nie siedzę już w szatni Lecha i nie chcę wchodzić w jego buty. Natomiast wiem, co czują teraz piłkarze. Nie będę się wymądrzał i udzielał jakichkolwiek rad, ale myślę jednak, że wiem, co jest grane. Czasami tak jest, że wygrasz jeden mecz i pójdziesz do przodu, a potem jest zupełnie inna atmosfera w szatni. Na pewno sporo kontuzji im się przytrafiło, choć trochę za dużo jak na początek rundy" - przyznał.
Piłkarz opuścił Lecha po zakończeniu sezonu 2018/19. Jak zapewnił, rozstał się z nim w bardzo dobrych relacjach i cały czas trzyma za niego kciuki.
"Odchodziłem w trudnym momencie, w sytuacji, jaka jest mniej więcej teraz w Lechu. Dlatego trudno było oczekiwać, by kibice mi klaskali. Natomiast z władzami klubu i szatnią pożegnałem się godnie, bez żadnych niesmaków. Ja kibicuje Lechowi cały czas, chcę żeby grał jak najlepiej i zdobywał trofea" - podsumował zawodnik beniaminka.
Za niespełna dwa tygodnie dojdzie do derbów Poznania, które rozegrane zostaną... w Grodzisku Wielkopolskim. W pierwszej rudzie Lech wygrał 1:0 po rzucie karnym w doliczonym czasie gry.