W rundzie jesiennej Lechię prowadziło dwóch trenerów – sezon rozpoczął Piotr Stokowiec, którego 1 września zastąpił Kaczmarek. W 19 meczach biało-zieloni zdobyli 33 punkty – ich dorobek to dziewięć zwycięstw, sześć remisów oraz cztery porażki, bramki 33-23. Pod wodzą drugiego szkoleniowca ten bilans wynosi 7-3-3 oraz 25-17. Gdańszczanie plasują się na piątym miejscu w tabeli.

Reklama

Najważniejsza jest jedna tabela – ta na koniec sezonu, reszta to droga, która do niej prowadzi. Ogólnie bilans jest dość solidny, ale to konsekwencja naszej pracy. W ostatnich miesiącach zawodnicy wykonali bardzo dobrą robotę, uważam, że wiele rzeczy rozwinęliśmy. Na treningach widzę, że drużyna coraz lepiej wie, jak to ma wyglądać i lepiej mnie rozumie. Rozwój sportowy idzie w dobrym kierunku, jesteśmy na pozycji, z której po zimowych przygotowaniach będziemy w stanie wejść na wyższy poziom, nadal notować dobre wyniki, grać lepiej i konsekwentniej – zauważył Kaczmarek.

Końcówka roku nie była jednak dla gdańszczan zbyt udana – najpierw przegrali 1:2 na własnym stadionie z Jagiellonią Białystok, a w ostatnim spotkaniu ulegli w Płocku Wiśle 0:1.

Zagraliśmy dużo dobrych spotkań, były też oczywiście mecze, które nie stały na najlepszym poziomie, ale na tym etapie może się to zdarzyć. To logiczna konsekwencja każdego procesu, rozwoju i zmian. Najważniejsze to mieć wizję, przekonanie, a szczególnie konsekwencję, aby po jednym słabszym meczu i gorszym wyniku nie zmieniać kierunku, nie schodzić z obranej drogi i nagle mieć inny pomysł na zespół. W Płocku nie zagraliśmy dobrego spotkania, nie udało nam się zdobyć nad nim kontroli i nie zasłużyliśmy, żeby wygrać. Jest nam przykro, że tak słabym meczem zakończyliśmy rundę – przyznał.

Po spotkaniu w Płocku biało-zieloni dostali wolne, a treningi wznowią 6 stycznia. Cztery dni później drużyna wyjedzie na zgrupowanie do Turcji, które potrwa do 24 stycznia. W tym czasie lechiści powinni rozegrać cztery-pięć sparingów. A po powrocie będą mieli niespełna dwa tygodnie do pierwszej konfrontacji ze Śląskiem Wrocław w Gdańsku.

Reklama

Są wstępne propozycje meczów kontrolnych, niemniej większość klubów, ze względu na pandemię, robi wiele rzeczy na ostatnią chwilę. W normalnej sytuacji taki zimowy obóz ma się zaplanowany w lipcu-sierpniu, ale teraz te ustalenia czynione są znacznie później. W Turcji trenuje dużo zespołów z Rosji, Ukrainy, Bułgarii, Austrii, Kazachstanu i Polski, jednak z naszymi drużynami nie chcemy grać. Założenie jest takie, aby zmierzyć się z jak najlepszymi rywalami, aby były to dla nas bardzo wymagające spotkania – dodał.

Wszystko wskazuje, że kilku zawodników z obecnego składu nie weźmie udziału w tym obozie.

Były jedna-dwie pozycje, na których musieliśmy rotować i szukać rozwiązań, ale nasza kadra jest szeroka. Powiem nawet, że dysponujemy zbyt liczną kadrą, a dotyczy to zwłaszcza środkowych pomocników. Na trzy pozycje mamy do wyboru 10-11 graczy. Jest nas trochę za dużo, bo na wiosnę rozegramy w lidze tylko 15 meczów. Dla mnie najważniejsze jest, aby każdy zawodnik, który przychodzi rano do pracy, miał realną szansę, aby wystąpić w następnym meczu. Aby miał o co walczyć – przyznał.

37-letni szkoleniowiec za optymalne rozwiązanie uznaje, żeby mieć w kadrze 22-23 piłkarzy.

Trenujemy "11" na "11", a w tym czasie siedmiu zawodników stoi z boku. To jest trudne dla nich i to jest trudne dla trenera. To nie jest komfortowa sytuacja, bo ja się z tym zawsze źle czuję, bo nie mogę każdemu dać tego, na co zasługuje. Chodzi o to, aby pozostali mogli grać i pokazać swój talent. Chcemy znaleźć mądre rozwiązanie, może będzie to wypożyczenie, ale wszystko zależy od rynku, od możliwości i potrzeb. Jeśli chodzi o wzmocnienia, to nie planujemy za wielu transferowych ruchów. Może popracujemy nad jednym, bo jest nas trochę za mało na skrzydłach – podsumował.