Przed spotkaniem trener poznaniaków Maciej Skorża nie ukrywał, że przerwę zimową chciałby spędzić na fotelu lidera. W sobotę, bowiem wicelider Pogoń Szczecin tylko zremisowała u siebie z Wartą Poznań 1:1 i lechici wiedzieli, że bez względu na wynik z zabrzanami, prowadzenia w tabeli nie stracą. Górnik do Wielkopolski przyjechał ze sporymi apetytami, bowiem w pięciu ostatnich meczach wywalczył 15 punktów.

Reklama

"Kolejorz" zaatakował rywala już od pierwszego gwizdka rozjemcy z Kluczborka. Jeszcze przed upływem pierwszej minuty efektownie piłkę piętą odegrał Jesper Karlstroem, a Joao Amaral w ostatniej chwili został uprzedzony przez Przemysława Wiśniewskiego.

Kilkadziesiąt sekund później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, Karlstroem głową uderzył przy tzw. krótkim słupku, a Daniel Bielica popisał się fantastyczna paradą ratując swój zespół od utraty gole. Jeszcze próbował dobijać Mikael Ishak praktycznie z zerowego kąta i piłka poszybowała wzdłuż bramki.

Lechici zamknęli drużynę gości na ich własnej połowie, ostrzeliwali bramkę Bielicy, ale robili to jednak niecelnie. Brakowało też dokładności, szczególnie przy kluczowych podaniach, ale też zabrzanie potrafili o ułamek sekundy uprzedzić gospodarzy. Sami jednak przez długie momenty praktycznie nie istnieli w ofensywie, nie potrafili poradzić sobie z pressingiem rywala.

Po pół godzinie gry Lech wytracił impet, a mecz się wyrównał. W 36. minucie z pozoru niegroźnie zapowiadająca się akcja górników zakończyła się bramką Jesusa Jimeneza. Asystę zanotował Bartosz Nowak, który wcześniej efektownie rozegrał piłkę z Robertem Dadokiem.

Utracony gol przyhamował poznański zespół. Zabrzanie z kolei poczuli się bardziej pewni siebie i to oni w końcówce pierwszej połowy prowadzili grę. Gola strzelił jednak Lech. Najpierw Bielica znów przytomnie zachował się przy strzale z bliska Amarala, lecz lechici ponownie przejęli piłkę tuż za polem karnym. Joel Pereiera podał do Niki Kwekweskiriego, który huknął z ok. 25 i tym razem golkiper Górnika był już bez szans.

Nieco dziwny przebieg miała druga odsłona. Gospodarze zaatakowali, m.in. groźnie główkował m.in. Milic, a po chwili kibice "Kolejorza" urządzili przedwczesny Sylwester i murawę spowił gesty dym. Po ponad sześciominutowej przerwie piłkarze wrócili na boisko, ale po przeprowadzeniu kilku akcji, sędzia Przybył znów przerwał zawody, bowiem doznał kontuzji i jego miejsce zajął arbiter Różycki, prowadzący zwykle mecze w drugiej lidze. A zawodnicy przez kolejne minuty musieli czekać na wznowienie pojedynku.

Reklama

Różyckiemu już krótko po wejściu na murawę przytrafiła się kontrowersyjna sytuacji. Karlstroem trafił do siatki, ale zdaniem sędziego, wcześniej odepchnął rywala i bramka nie została uznana.

Trochę czasu musiało upłynąć, by obie drużyny odzyskały swój rytm. Na tablicy minęła 80. minuta, gdy pojedynek na nowo się rozkręcił. Początkowo Lech przeważał, ale później to goście byli konkretniejsi pod bramką Filipa Bednarka. Najpierw Erik Janza trafił w poprzeczkę, a po chwili te sam zawodnik groźnie główkował, lecz golkiper poznańskiej drużyn był na posterunku. Znakomitej okazji nie wykorzystał Lukas Podolski, który był mało widoczny, a mógł rozstrzygnąć losy pojedynku. Były reprezentant Niemiec założył siatkę Miliciowi, ale w sytuacji jeden na jeden uderzył po rękach Bednarka. Potem Podolski próbował wymusić rzut karny, ale sędziemu z pomocą w ocenie sytuacji przyszedł VAR.

Ze względu na przerwy arbiter doliczył aż 13 minut, które rozgrzały publiczność. W tej części meczu ponownie dominował Lech, Adriel Ba Loua strzelił minimalnie obok słupka.

Losy spotkania rozstrzygnęły w 99. minucie - Bartosz Salamon najwyżej wyskoczył do dośrodkowania, a Bielica obronił nieco niefortunnie, bo piłka trafiła w nogi Milicia i wturlała się do siatki.

Lech Poznań - Górnik Zabrze 2:1 (1:1)

Bramki: 0:1 Jesus Jimenez (36), 1:1 Nika Kwekweskiri (44), 2:1 Antonio Milic (90+9)

Żółta kartka - Lech Poznań: Nika Kwekweskiri, Pedro Tiba. Górnik Zabrze: Robert Dadok, Erik Janza

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)

Widzów: 15 852

Lech Poznań: Filip Bednarek - Joel Pereira (90+7. Alan Czerwiński), Bartosz Salamon, Antonio Milic, Barry Douglas - Michał Skóraś (71. Adriel Ba Loua), Jesper Karlstroem, Joao Amaral (81. Dani Ramirez), Nika Kwekweskiri (81. Pedro Tiba), Jakub Kamiński (90+7. Filip Marchwiński) - Mikael Ishak

Górnik Zabrze: Daniel Bielica - Robert Dadok, Przemysław Wiśniewski, Rafał Janicki (10. Jakub Szymański), Adrian Gryszkiewicz, Erik Janza - Lukas Podolski (90+11. Vamara Sanogo), Jean Mvondo, Krzysztof Kubica (90+11. Dariusz Stalmach), Bartosz Nowak (83. Mateusz Cholewiak) - Jesus Jimenez