Klub ze stolicy Wielkopolski w tym roku będzie świętować swoje 100-lecie, a ukoronowaniem jubileuszu ma być wywalczenie mistrzostwa kraju, pierwszego od siedmiu lat. W 2015 roku obecny szkoleniowiec "Kolejorza" Maciej Skorża poprowadził drużynę do tytułu i teraz ma to zadanie ponownie wykonać. Pierwsza część sezonu była udana dla poznańskich piłkarzy, choć przytrafiły się im potknięcia w postaci remisów w Mielcu czy Łęcznej, a w dwumeczu z beniaminkiem Radomiakiem wywalczyli zaledwie jeden punkt. Mimo to, Lech do drugiej części sezonu przystępuje na pozycji lidera z przewagą czterech punktów nad Pogonią Szczecin i sześciu nad Rakowem Częstochowa.
Wyścig z czasem Ishaka i Sobiecha
Przygotowania do rundy wiosennej nie przebiegały jednak bez zakłóceń. Skorża w niemal wszystkich sparingach musiał radzić sobie bez współlidera klasyfikacji najlepszych strzelców - Ishaka (10 goli) oraz jego zmiennika Sobiecha. Obaj mieli kłopoty ze zdrowiem, Sobiech ze względu na powikłania po koronawirusie musiał przedwcześnie opuścić zgrupowanie w Turcji. Z kolei inny napastnik Chorwat Roko Baturina nie spełnił oczekiwań sztabu szkoleniowego i skrócono mu okres wypożyczenia.
Ishak natomiast powoli wraca do zdrowia, pojawił się na boisku w spotkaniu kontrolnym przeciwko Hercie Berlin i niewykluczone, że zagra w pierwszym ligowym pojedynku z Cracovią (6 lutego).
Robimy wszystko, aby Mikael był gotowy na pierwszy mecz w lidze. Uczestniczy w treningach, nadrabia zaległości, ale jesteśmy pełni optymizmu i wierzymy, że wystąpi już przeciwko Cracovii - przyznał drugi trener Lecha Rafał Janas.
Amaral i Marchwiński na "9"
Pod nieobecność nominalnych napastników, lechici bardzo dobrze radzili sobie w meczach kontrolnych i strzelali dużo goli. Podczas zgrupowania w Turcji poznaniacy pokonali czeskiego Banika Ostrawa 4:2, macedoński FC Shkupi Skopje 4:1 oraz słoweński NS Mura Murska Sobota 4:1 i doznali jednej porażki z mistrzem Gruzji Dinamo Batumi 1:2. W Berlinie "Kolejorz" wygrał z Herthą 4:2, a w ostatnim sparingu w Poznaniu bezbramkowo zremisował z Miedzią Legnica.
Rolę "dziewiątek" Skorża powierzył Joao Amaralowi oraz Filipowi Marchwińskiemu. Obaj doskonale wywiązali się ze swoich zadań, a 20-letni wychowanek Lecha okazał się jednym z wygranych okresu przygotowawczego. Strzelił trzy gole w meczach sparingowych i dał sygnał, że wiosną chce skuteczniej powalczyć o podstawowy skład. Marchwiński trzy lata temu był uznawany za jeden z największych talentów klubowej akademii, w wieku 16 lat zadebiutował w ekstraklasie i zdobył bramkę. Jego kariera nie potoczyła się tak, jak starszych kolegów z drużyny - Kamila Jóźwiaka, Jakuba Modera czy Jakuba Kamińskiego i piłkarz większość czasu spędzał na ławce rezerwowych.
Kownacki wraca na stare śmieci
Wobec kłopotów z napastnikami Lech zmienił nieco priorytety dotyczące polityki transferowej. Celem numer jeden jest wzmocnienie linii ataku i wszystko wskazuje na to, że do drużyny dołączy wychowanek klubu Dawid Kownacki. 24-letni zawodnik latem 2017 roku został wytransferowany do Sampdorii Genua, a obecnie występuje w - Fortunie Duesseldorf. Tyle, że w ostatnim czasie rzadko pojawiał się na boiskach 2. Bundesligi. Do klubu ze stolicy Wielkopolski ma trafić na zasadzie półrocznego wypożyczenia. Wcześniej do drużyny dołączył norweski pomocnik Kristoffer Velde z FK Haugesund.
Poza wspomnianym Baturiną Lecha opuścili: były kapitan Norweg Thomas Rogne (GS Apollon Smyrnis), Antoni Kozubal (wypożyczony do Górnika Polkowice) i Jakub Karbownik (wypożyczony do GKS Katowice).
Innym priorytetem klubu było zatrzymanie przynajmniej do końca sezonu Kamińskiego, który miał najlepszą rundę w swojej karierze. Lech sprzedał utalentowanego skrzydłowego do VfL Wolfsburg (nieoficjalnie za ok. 10 mln euro), ale kontrakt będzie obowiązywał dopiero od 1 lipca. Piłkarz wiosną ma pomóc drużynie w zdobyciu mistrzostwa Polski.
Każdego dnia reprezentując Lecha ciężko pracowałem na ten transfer. Uważam również, że cele są po to, by do nich dążyć i je osiągać, a nie porzucać w pół drogi. Dlatego cieszę się, że transfer do VfL Wolfsburg umożliwił mi dokończenie walki z "Kolejorzem" o nasze cele - mistrzostwo kraju oraz Puchar Polski. Chcę odejść z ekstraklasy, z mojego klubu, jako mistrz Polski i zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby tak się stało - mówił po podpisaniu umowy Kamiński.
Skorża nie ukrywa, że walka o mistrzostwo kraju będzie rozgrywać się nie tylko na boisku, ale też na płaszczyźnie mentalnej.
Chciałbym, aby to nasze nastawienie było wyjątkowe, bo przed nami wyjątkowy czas. To, co możemy wspólnie zrobić, będzie czymś naprawdę wyjątkowym. Mam nadzieję, że wszyscy zawodnicy do tego będą tak podchodzić, żebyśmy na koniec mieli poczucie dobrze wykonanego obowiązku. Często to powtarzam, że musimy przekraczać swoje limity - podsumował.